Forum .:: SATOR ::. Strona Główna

.:: SATOR ::.
Forum fanklubu serii anielskiej Mai Lidii Kossakowskiej
 

Prawie-jak-fanfiction
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .:: SATOR ::. Strona Główna -> Fan fiction i fan art / Fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Velveten
Eon


Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ŻARY
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Czw 20:04, 28 Sty 2010    Temat postu:


córka_lucyfera napisał:
O Jezu, Issay, schałturzyłaś. Źle.

A co to miało znaczyć? Właśnie, że dobrze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kesseg
serafin


Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anioł/demon

PostWysłany: Czw 20:18, 28 Sty 2010    Temat postu:

Mnie się podoba. Rafał to jedyny z Archaniołów (no może jeszcze Michał - trochę przesadziłaś w moim odczuciu z tymi "łzami potem i krwią" - nie róbmy z Michała takiego militarysty), który naprawdę potrafi dostrzegać codzienne, małe cuda ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marcina
Samica Alfa


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Czw 20:22, 28 Sty 2010    Temat postu:

Wydaje mi się, że wiem, o co chodzi, ale warsztat jakoś się posypał... Nie wiem, brakuje mi czegoś. Jest klimat, ale coś mi przeszkadza - np. to, że każdy z nich "nic nie mówi, tylko wskazuje". Może coś mi umyka, nie wiem. Wink
Za to dobrze oddaje charakter Rafaela, choć uśmiechanie się dwa razy w jednym zdaniu trochę boli Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lukseja
Eon


Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:36, 28 Sty 2010    Temat postu:

Właśnie o to chodzi... Dla mnie to była chałtura, kompletnie sztuczny klimat, kompletna praca panieneczki na język polski w drugiej gimnazjum, jakieś dziwne coś... już dawno żadna praca Issay nie wydała mi się tak zła...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Issay
serafin


Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Czw 20:44, 28 Sty 2010    Temat postu:

Lux, to nie jest praca. To jest szkic, ledwie zarysowany i niedopracowany, fragment większej całości, której publikować nie zamierzam, bo pewnie i tak porównasz ją do wypracowania szóstoklasisty ;p

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Eon


Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Czw 22:13, 28 Sty 2010    Temat postu:

No... Może nie powiedziałabym tak ostro, że "schałturzyłaś", ale jakoś mnie się to nie wydaje dobre, nie w porównaniu z twoimi poprzednimi pracami.
Mam wrażenie, że to jest delikatne popadanie w stereotyp postaci.
Razjel -ok, ty rzeczywiście czujesz tę postać, tu się nie czepiam.
Michał - cóż, ja mam wrażenie, że on by raczej walnął z całej siły w plecy, z niezmąconą radością pomógł się podnieść i zawlókł do baru albo coś w tym stylu. Jeżeli zakładamy, że coś mniej przyziemnego - to może do zbrojowni albo chociaż budynku Zastępów? "Krew, pot i łzy" to chyba lekka grafomania... Może właśnie to sformułowanie zabiło mi odbiór michasiowego fragmentu.
Gabriel... Cóż, nie wydaje mi się, żeby tak kochał Czwarte Niebo. Dżibril trochę bluzgał na biurokrację. Poza wszystkim, to przecież ci biurokraci byli jego przeciwnikami... Cóż, mnie się Gabriel wydaje zbytnio paranoiczny na wycieczki po Królestwie - bałby się, że albo zaraz ktoś mu wbije nóż w plecy, albo pod jego nieobecność w pałacu ktoś zdąży coś spieprzyć i wszystko się posypie.
(O, no i złapałam cię na niekonsekwencji - piszesz, że Gabriel jest politycznym robotem, ten fragment tezę popiera, ale przecież to ty pisałaś o Gabrielu błogosławiącym ludziom...)
Rafał, bo to w zasadzie on jest głównym bohaterem tego tekstu... No właśnie, dość łopatologicznie dałaś znać, że to jest o nim. Resztę wrzuciłaś tylko po to, by pokazać, jak Rafałek jest pomijany. I choć bardzo przyjemnie jest przeczytać coś o nim, to jednak tekst sprawia wrażenie bycia leciutko "na siłę". No i ja marzę, żeby przeczytać o Rafałku, który jednak nieco wyewoluuje. Niech się nadal uśmiecha do wiewiórek, ale niech walczy o swoje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marcina
Samica Alfa


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Czw 22:59, 28 Sty 2010    Temat postu:

Strzygo, wydaje mi się, że nie masz racji z tą niekonsekwencją - w każdym opowiadaniu można wykreować inaczej tą samą postać, byle tylko wewnątrz jednej treści to się zgadzało.
Tym niemniej mam wrażenie, że Gabriel wskazałby swoje dominia na Księżycu tudzież inne miejsce, gdzie miałby chwilę spokoju, właśnie bez Królestwa na głowie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Eon


Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Czw 23:59, 28 Sty 2010    Temat postu:

O rany Shocked Wystarczy zebrać kilka fanek Gabrysia w jednym miejscu, rzucić przysłowiowy ochłap (tu: tezę co do ulubionego miejsca), a dostanie się okrojoną charakterystykę postaci i wywleczone fakty z życia postaci, które jakimś cudem wszyscy pomijają.
Przyczepiłabym się, że dominia na Księżycu to właśnie nie jest ulubione miejsce w KRÓLESTWIE. A chyba o Królestwo chodziło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marcina
Samica Alfa


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 0:34, 29 Sty 2010    Temat postu:

No, może i masz rację Wink Choć właściwie nie wiem gdzie geograficznie należy księżyc...
Ale i tak chodzi o to, że myslę, że lubiłby miejsce, w którym mógłby być Gabrielem, a nie Regentem Wink

I dyskusje na "ochłapami" są najlepsze Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kesseg
serafin


Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anioł/demon

PostWysłany: Pią 0:34, 29 Sty 2010    Temat postu:

Oj, ale wszystkie narzekacie. Tekścik jest do dopracowania, ale założenie jest dobre. Ja myślę, że Gabryś jako prawdziwy władca lubi 'sprawną' biurokrację, na której bądź co bądź opiera się w znacznej mierze porządek władzy Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lukseja
Eon


Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 8:16, 29 Sty 2010    Temat postu:

W teście Rorschacha wyszło mi: ja patrzę ogólnie, na klimat.
A ogólnie było źle i tyle, co do założeń, zamierzeń i całej reszty nie wnikam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Velveten
Eon


Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ŻARY
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 10:00, 29 Sty 2010    Temat postu:

Mnie się podobało. Może z tego prostego założenia że powstał wreszcie fik o RAFAŁKU i nie musiałam się doszukiwać pięknych i poprawnych polskich zdań. Tylko mały problem Issay - CHCĘ WIĘCEJ... xd

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Eon


Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 22:57, 29 Sty 2010    Temat postu:


Marcina napisał:

Ale i tak chodzi o to, że myslę, że lubiłby miejsce, w którym mógłby być Gabrielem, a nie Regentem Wink

Kocham cię za to zdanie, Marcino buziak


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marcina
Samica Alfa


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 23:15, 29 Sty 2010    Temat postu:

I mnie zdarza się czasem rzec coś mądrego Wink
Dzięki za miłość, Strzyguś Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Issay
serafin


Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Sob 20:20, 06 Lut 2010    Temat postu:

Wszystko przez... Nie wiem, przez kogo, ale przez kogoś z pewnością. Jedno romansidło, jedno rozbudowane drabble (tak, to nieudane) i jedna łatka do kanonu.
Uwaga! Ten tryptyk to wynik mojej depresji przedwalentynkowej. Grafomaniactwo ciepłe, słodkie i akanoniczne. Czytacie na własną odpowiedzialność.
Czujcie się ostrzeżeni.

Beatrycze

1

Była jego tajemnicą, najpilniej strzeżoną przed oczami wścibskich przyjaciół. Chyba nawet żaden z nich nie domyślał się jej istnienia, może jeden Gabriel, który zawsze patrzył bystrzej i dalej, niż inni. Ale nawet gdyby Regent odkrył tajemnicę, zrozumiałby i zatrzymał sekret dla siebie.
Była jego odpoczynkiem, łykiem chłodnej wody w upalny dzień. A przynajmniej tak zwykł o niej myśleć.
- Beatrycze – szeptał czasem i samo brzmienie jej nie-imienia go uspokajało, odganiało zmęczenie. Pozwalało tkwić przez następnych kilka godzin nad księgami. Dla niego zawsze była Beatrycze, nie ważne, jak naprawdę się nazywała.
Kiedy było już naprawdę źle, zarzucał na ramiona czarny płaszcz, starannie splatał włosy i przechodził przez portal. Jeśli była noc, w milczeniu stawał u wezgłowia jej łóżka i przyglądał się jak spała. Niewinna, nieświadoma, długorzęsa. I tylko kot śpiący na jej ciągle zimnych stopach wiedział o jego wizytach.
Nie była najpiękniejszą ze śmiertelnych cór Ewy. Jej włosy nie układały się w cudne fryzury anielic, a rysom jej twarzy daleko było do perfekcji monumentalnych rzeźb. Było w niej jednak życie i ciepło, którym nieświadomie go przyciągała, dobra energia i zrozumienie dla świata.
Jeśli był dzień, stawał się niewidzialny i zastępował jej anioła stróża. Słuchał, jak plotkuje z przyjaciółkami, obserwował zdecydowany krok oraz uśmiechy posyłane bezdomnym i miejskim kotom. Chronił przed złymi duchami, które przyciągała jak magnes.
Za każdym razem wracał z odświeżonym umysłem i coraz większą tęsknotą w dotąd przecież milczącym sercu.

Był jej tajemnicą. Wiedziała o jego cichych, nieregularnych wizytach i pilnie strzegła sekretu, przed światem i przed nim samym. Nie znała jego imienia, tylko twarz – dostrzegła go pewnej księżycowej nocy i sądziła, że był częścią snu. Wracał jednak i cieszyła się każdą godziną, którą spędził przy niej. W jego obecności było coś niezwykłego, coś, co kazało jej nie zdradzić się ze swoją wiedzą.
Noce kochała najbardziej. W ciszy słyszała jego oddech i bicie serca, powolne, kojące, świadczące o jego obecności. Czuła spojrzenie, ciepłe i czułe, choć przecież nie wiedziała, dlaczego. Nie przeszkadzało jej to, choć miała wtedy niezwykłą ochotę odrzucić koc i zawołać oto ja, służebnica pańska… Głupie, prawda? Rano śmiała się z własnych pomysłów, ignorując uporczywy ból w sercu.
Czasem przychodził w świetle dnia. Nie widziała go wtedy, jednak czuła jego obecność, kojące wrażenie bezpieczeństwa. Specjalnie starała się wtedy więcej uśmiechać, wiedziała przecież, że sprawia mu to przyjemność.
Podświadomie bała się dnia, kiedy zabraknie jego wizyt i za każdym razem, kiedy odchodził, wraz z nim opuszczało ją bezpieczeństwo, szybko zastępowane przez nieopanowaną tęsknotę.

Tajemnice w końcu wychodzą na jaw.
Czekała na niego. Otulona ciepłymi podmuchami wiatru, wprawiającego w ruch zieloną spódniczkę, oparta o barierkę mostu, czekała na niego dwie godziny. A on stał pod drzewem dwadzieścia metrów za nią i jak ostatni tchórz chował się za drzewem, tocząc niegodną zapisu dysputę między sercem a umysłem.
Czekała cierpliwie, aż zdecyduje się ruszyć w jej kierunku, aż postawi pierwszy, niepewny jeszcze krok. Dopiero wtedy obróciła głowę i uśmiechnęła się promiennie.
- Co zabrało ci tak wiele czasu?

2

- Michaelu? – zagaiła cicho, niepewnie. Uniósł głowę znad studiowanego pliku meldunków ze Stref i spojrzał na rudowłosą dziewczynę pytająco. Opierała się o framugę drzwi spartańsko urządzonego biura archanioła pewnie już od dłuższego czasu.
- Mógłbyś pokazać mi swoje ulubione miejsce w Królestwie?
Wódz Zastępów parsknął śmiechem, wstając zza biurka i gestem przywołując ją do okna. Barczysta sylwetka archanioła górowała nad drobną dziewczyną, kiedy wskazywał na poligon.
- Co widzisz? – spytał, uśmiechając się serdecznie. Zastanowiła się, nawijając pukiel włosów na palec.
- Zastępy ćwiczące musztrę, pojedynkujących się rycerzy, wydzierających się instruktorów… A ty, Michaelu? – nie mogli oduczyć jej używania ich tradycyjnych imion.
- Widzę dzieci. Dzieci, które jeśli będzie trzeba, umrą za Królestwo z radością i śpiewem na ustach. Widzę potęgę – kiedy spojrzała w górę, zauważyła, że w oczach Michała pojawiło się wzruszenie.

Nikogo nie zdziwił widok Regenta idącego pod rękę z tą małą, rudą przyjaciółką Razjela. Spacerowali po Czwartym Niebie i Gabriel uśmiechał się pogodnie, ku zaskoczeniu urzędników i petentów.
- Widzę perfekcję – spojrzała na niego, zaskoczona. – Widzę trybiki, które sprawiają, że rządzenie Królestwem jest łatwiejsze. Każdy urzędnik ma swoje miejsce, każdy jest trybikiem w olbrzymiej machinie. Muszą działać sprawnie, inaczej cały system przestaje działać, na wszystkich spoczywa odpowiedzialność.
- Uspokaja Cię to, Dżibril – stwierdziła z uśmiechem. – Dzięki temu wiesz, że cała odpowiedzialność nie spoczywa tylko na tobie. To mądre.
Pierścień Regenta odpowiedział przyjaznym migotaniem.

Książę Magów jak zwykle nie musiał nic mówić.
Zrozumiała go bez słów, kiedy ujął ją za rękę i podprowadził do wielkiego okna w salonie. Oparła się o ramię Razjela ufnie, spoglądając w stronę imponujących kopuł, oblanych słońcem niby miodem. Tak, Hajot Hakados nie dało się ubrać w słowa, wszystkie wydawały się być za małe i zbyt niewiele znaczyć. Filigranowe, ażurowe wieżyczki pałaców strzelały wysoko w lazurowe niebo (zwykła myśleć, że tu niebo ma zawsze tę cudowną barwę), a ulice skrzyły się w słońcu feerią kolorów półszlachetnych kamieni.
Zmrużyli oczy, oczarowani monumentalnym pięknem i zwyczajnością słonecznych promieni.

Najbardziej zdziwiło ją ulubione miejsce Rafaela.
- Chodź – powiedział, uśmiechając się do niej ciepło. – Pokażę ci.
Nie spodziewała, że zaprowadzi ją do Drugiego Nieba i wprowadzi w labirynt szarych domów ptactwa niebieskiego. Poruszał się po identycznych uliczkach z taką pewnością, że była pewna, że robił to często. Drugie Niebo nie było ani piękne, ani specjalnie brzydkie. Musiało być jednym z tych miejsc, które mijało się bez poświęcenia mu rzutu okiem.
- Chyba rozumiem – stwierdziła, widząc jak Rafael posyła uśmiech przebiegającemu kotu (przysięgłaby, że zwierzak odpowiedział uśmiechem).
I rozumiała. Małe, codzienne cuda.

3

Noc, jak nigdy, drżała od płaczu, żałobnego zawodzenia i jęków rannych. Powietrze w całym Królestwie pachniało krwią, smakowało popiołem i nikomu nawet nie przyszło do głowy, żeby świętować zwycięstwo nad Siewcą. Śmierć święciła triumfy i chyba sama Jasność nie słyszała modlitw szemrzących wysoko, aż pod dachy Hajot Hakados i poruszających liśćmi w Ogrodach Siódmego Nieba.

Gabriel wkuśtykał do sypialni, czując osobliwe wzruszenie i wilgoć w kącikach oczu. Przeżył. Spodziewał się umrzeć na polu walki z imieniem Jasności na ustach, spodziewał się wygranej Cienia… I stał tu. Na miękkim dywanie, ogłuszony świadomością, że przeżył, a tylu innych zginęło. Kunsztowne bibeloty, książki i obrazy wydawały się uśmiechać do Dżibrila, witając go w domu.
Regent ostrożnie wślizgnął się pod miękki koc i zasnął, zanim jego głowa opadła na poduszkę.

Czuwała przy wezgłowiu Razjela, niezmordowanie wyręczając uzdrowicieli. Czujnie obserwowała powoli, z trudem unoszącą się klatkę piersiową, cienie pod oczami. Ostrożnie zmywała ostatnie ślady krwi z twarzy Księcia Tajemnic i wsmarowując ostro pachnące maści w nadwyrężone mięśnie. Z czułością pilnowała snu najlepszego maga Królestwa.
Świt zastał smukłe palce, delikatnie otulające poranione dłonie archanioła.

Michael wpatrywał się w niknący w mroku sufit głównej sali Pałacu Sprawiedliwości, pospiesznie przerobionej na szpital. Wokół siebie słyszał jęki i westchnienia rannych Skrzydlatych, ciche kroki medyków, szeptane modlitwy. Czuł śmierć wokół siebie i nie chciał się rozglądać, bo wiedział, jak bardzo by to bolało. Zbyt wielu zginęło bez sensu. Zbyt wiele błędów zostało popełnionych, co kosztowało życie tak wielu znajomych archaniołowi skrzydlatych. Zwycięstwo jeszcze nigdy nie wydawało mu się tak gorzkie.

Rafael krążył między zaimprowizowanymi salami chorych i namiotami, w których spoczywali lżej ranni. Jeszcze nigdy nie czuł się tak ważny, kiedy kierował medykami i tak bezsilny, kiedy kolejni aniołowie umierali mu na rękach. Za każdym razem, gdy wzywano go, bał się ujrzeć bladą, zakrwawioną twarz któregoś z przyjaciół.
Kiedy nadszedł wreszcie świt i wezwania przestały przychodzić, uśmiechnął się do myśli, że chyba znowu im się udało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lukseja
Eon


Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:25, 06 Lut 2010    Temat postu:

No i dobrze jest! Mi się podoba! Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Eon


Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Sob 20:51, 06 Lut 2010    Temat postu:

Uf. Mogę z całą stanowczością powiedzieć, że rozbudowana wersja "Magii codzienności" się z całym spokojem broni, wręcz jest zaskakująco dobra - nie żebym w ciebie nie wierzyła, po prostu tamta wersja była... średnia, a teraz wygląda to o wiele, wiele lepiej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marcina
Samica Alfa


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 0:07, 07 Lut 2010    Temat postu:

Mnie też się podoba, ale tak naprawdę wszystko, poza samą Beatrycze. Bo jest jakaś... sztuczna.
Jak na efekt emocji pre-walentynkowych, nie jest wcale złe. Ostrzeżenie wydaje się sugerować, że zaistnieją sceny rodem z telenoweli, lub też świat w barwach różu, a tu miłe zaskoczenie Wink
Ogólnie jednak, moim faworytem wśród twoich prac, Issay, pozostaje "Urbi et orbi". Nieustannie wywołuje dreszcz Smile

A poza tym, czytając, przypomniałam sobie moje stare opowiadanie, dużo gorsze od twojego (i dużo bardziej różowe i puchate), ale w jakiś sposób kojarzące mi się z twoim. Niby o aniele, ale napisane zanim w ogóle wiedziałam co to jest "Siewca Wiatru" Very Happy

Wrzucam, ale nie gryźcie za bardzo, bo to chyba sprzed 5 lat Wink

INEL

Inel był przy mnie odkąd pamiętam. Gdy tylko zamykałam oczy, kładąc się do snu, on stawał przy mnie i pełnił straż. Na tej granicy pomiędzy snem a jawą, przez zmrużone powieki dostrzegałam jego skrzydła, falujące wraz z wiatrem, wpadającym przez okno. Nauczyłam się przeciągać tą chwilę aż po granice nieskończoności, wiedząc, że gdy tylko otworze szerzej oczy, Inel zniknie, zostawiając po sobie tylko falującą firankę.

Wydaje mi się, że po raz pierwszy przyszedł, gdy bałam się zasnąć. Mama opowiedziała mi o aniołach stróżach, którzy stoją zawsze obok, patrzą, uważają i strzegą. Nie wiem czy chodziło jej akurat o Inela, ale właśnie wtedy się pojawił.

Zawsze był dorosły; w końcu jako mój opiekun, musiał takim być. Choć najbliżej był zawsze nocą, tuż przed zaśnięciem, towarzyszył mi na co dzień. Czasem, w słoneczne dni, kątem oka potrafiłam dostrzec jego białe jak babie lato włosy; nigdy ich nie czesał, związywał tylko byle jak w kitę, z której i tak wymykały mu się niesforne kosmyki. Jednak na jawie nigdy nie pozwalał mi zobaczyć się do końca, umykał, grał w chowanego. Ale wciąż pojawiał się w miarę wyraźnie co noc.

Wysoki i smukły, w moich snach nigdy nie miał skrzydeł. Ubrany w jasny garnitur, z jednej strony schludny i prawie pedantyczny, z drugiej – wiecznie nieuczesany, z fryzurą jak stóg siana. Posiadał rzadki dar: lustrował mnie szmaragdowymi oczami i dostrzegał wszystkie problemy. Uśmiechał się potem smutno i zabierał na spacer.

Chodziliśmy razem po ośnieżonych szczytach gór i po centrach wielkich miast, zawsze sami. Inel pokazywał mi świat, niby w marzeniu sennym, lecz wymalowany wyrazistymi farbami.
Tak, Inel był ze mną od zawsze. Ale pewnego dnia pojawił się również Rafał.

Z Rafałem dogadywałam się jak z nikim w świecie – poza Inelem. Oczywiście Inel wiedział o nim wszystko, nic nie trzeba mu było opowiadać. Jednak czasem czułam, że Rafał powinien się dowiedzieć. Więc pewnego dnia po prostu mu powiedziałam, a on – nie uznał mnie za wariatkę. Nie straciłam go – jeszcze nie wtedy.

Straciłam za to Inela. W momencie, w którym Rafał o nim usłyszał, Inel zniknął z moich snów. Były to najgorsze dni mojego życia. Wydawało mi się, że nie umiem tak żyć, że zabrano mi sam sens mojego istnienia. A Rafał nie potrafił zrozumieć mojej niemej żałoby po czymś, co zdawało mu się zjawą senną.

Mimo wszystkich moich dziwactw, w końcu się oświadczył. Tej samej nocy pojawił się Inel. Zaprowadził mnie bez słowa nad brzeg jakiegoś jeziora. Zachodzące słońce odbijało się w lodowatej tafli wody, wszystko skąpane było w fioletowym blasku. Drugi brzeg stanowił niewyraźną, zamgloną linię.
- Pamiętasz to miejsce? – spytał swoim codziennym, zwykłym tonem, jakbyśmy widzieli się zaledwie wczoraj. Obrażona na niego, jedynie skinęłam głową. To miejsce odwiedziłam z nim jako pierwsze.
- A więc zaręczyłaś się? - kolejne pytanie zadał tonem konwersacyjnym. Na jego idealnej twarzy nie drgnął ani jeden mięsień. Ponownie skinęłam głową.
- Nie było cię przez dwa miesiące! – zarzuciłam mu, wreszcie dobywając głosu.
- Nie potrzebowałaś mnie. – odparł sucho, odwracając twarz ku jezioru.
- Chciałam żebyś był! Zawsze byłeś! – mimo najszczerszego postanowienia zachowania zimnej krwi, łamał mi się głos. Czułam się jak po kłótni z najlepszym przyjacielem – to było jak kłótnia z najlepszym przyjacielem. Inel szarpnął głową i spojrzał nam nie. Po raz pierwszy poczułam się przy nim niepewnie. Na jego twarzy malował się ból, prawdziwy, ludzki ból.
- Wybrałaś Rafała. – prychnął w końcu, nie tak pogardliwie, jak zapewne chciał. – Nie będę ci więcej potrzebny. – w tym zdaniu pobrzmiewała gorycz.
- Jak mogłabym wybrać ciebie? – spytałam retorycznie. – Przecież… - urwałam. Poczułam, że tracę grunt pod nogami, jezioro rozmazało się i zniknęło. Nagle znaleźliśmy się w mlecznej mgle.
- Przecież co? – zapytał Inel łagodnie i cicho. Podszedł do mnie blisko, widziałam każdą plamkę w szmaragdowych oczach.
- Przecież jesteś snem. – szepnęłam, a w oku Inela błysnęła łza i stoczyła się po marmurowym policzku.
- Jestem prawdziwszy niż ci się wydaje. – powiedział z pretensją i podniósł dłoń. – Chwyć mnie za rękę. Proszę…
Posłusznie wyciągnęłam swoją dłoń. Przeszła przez jego rękę jak przez mgłę.
Obudziłam się z płaczem. Inel nie przyśnił mi się więcej.

Każdą wolną chwilę spędzałam z Rafałem. Dużo jeździliśmy po okolicy - miał piękny, zielony motor. Wydawało mi się czasem nawet, że nie boli mnie już strata przyjaciela. Aż zdarzył się wypadek, którego nie pamiętam. Tylko krew. Zielone ściany szpitala. Światło jarzeniówek. Odpowiedź matki: „Rafał już nie przyjdzie”. Nie chciałam wiedzieć dlaczego. Czy odszedł, czy…

Aż w końcu, pewnej nocy, stanął przy mnie Inel. Wyciągnął rękę. Jego włosy, po raz pierwszy w historii naszej znajomości, przyczesane były na gładko. Uśmiechał się, jak to on, trochę smutno.
- Chcesz? – spytał. – Już mogę ci pokazać, jak bardzo prawdziwy jestem.
Nie wahałam się ani chwili. Nic mnie tu nie trzymało.
Teraz śnię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lukseja
Eon


Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 2:01, 07 Lut 2010    Temat postu:

...czy wszystkie gówniary tworzą teksty w tym stylu?...
...jestem w szoku. Motyw miłości stojącej nad łóżkiem napisałam w wieku jedenastu lat... jeszcze nie było Siewcy nawet... wtf?
A fanfik Marcino, tak cholernie piękny, że aż mi się podoba. Jest taki, jak lubię. Dopracowałabym styl i język, sam warsztat, ale pomysł i realizacja generalnie są wspaniałe, ode mnie 9/10.buziakSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marcina
Samica Alfa


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 2:40, 07 Lut 2010    Temat postu:

Jejku, rumienię się z radości Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .:: SATOR ::. Strona Główna -> Fan fiction i fan art / Fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 5 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel & Download

Regulamin