Forum .:: SATOR ::. Strona Główna

.:: SATOR ::.
Forum fanklubu serii anielskiej Mai Lidii Kossakowskiej
 

Sesja "Uśmiech Olidammary"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 19, 20, 21  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .:: SATOR ::. Strona Główna -> Sesja RPG / "Uśmiech Olidammary"
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kesseg
serafin


Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anioł/demon

PostWysłany: Wto 23:44, 15 Wrz 2009    Temat postu:

- Tak. - odparł anioł poprawiając zwykłą, chłopską koszulę, którą miał na sobie - Nie mam niczego. Nic mnie tu nie trzyma. - rzekł smutno.
- Prowadź, kapłanie. Pójdę za tobą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Verso Black Rose
Eon


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 958
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. Skarania Boskiego 13/13
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Śro 0:54, 16 Wrz 2009    Temat postu:

Kiedy usłyszał ten smutek w jego głosie, natychmiast zrozumiał określenie którego użyła Mrożka: "ból i zniechęcenie jakiego nigdy dotąd nie spotkałam... jak u starego człowieka, który widział za dużo zła w życiu". Te uczucia były tak realne, choć wynikały tylko z wypowiedzianych przez niego słów.
- Wspaniale. Idziemy.
Rune cieszył się, że droga do świątyni była prosta, dzięki czemu dotrą do celu w miarę szybko. Nie zniósł by zbyt długo tej nieprzyjemnej ciszy, którą tylko czasami przerywały szepty Lisicy i Gin.
"Przy rynku skręcić w prawo..." - właśnie mówił sobie w myślach, gdy z jednej z karczm gdzie zabawa trwała w najlepsze, doszedł go krzyk:
- Rune! Bury, ty stary draniu, służymy w tej samej świątyni, a nie widziałem cię tyle czasu!
"Po zastanowieniu ta cisza była całkiem przyjemna." Ostatnią rzeczą której teraz potrzebował, było spotkanie z jednym z młodszych kapłanów. Niestety z niezwykłą, jak na jego stan, szybkością, podszedł do nich niski, rumiany chłopaczek o włosach koloru miodu.
- Jacob, czy nie powinieneś być o tej porze w świątyni? - nienaturalny uśmiech na twarzy Runa tylko osoba bardzo pijana mogła uznać za serdeczny, kryła się w nim raczej pewna groźba.
- Ja tu piłem na chwałę Olidammary! Czy nie uważasz, że oddawanie się radosnym zabawom, zgodnie ze słowami naszego boga nie jest ważniejsze od pucowania świątynnych kielichów? Niech cię Bury! To że nagle wysyłają cię na jakąś ważną misję nie oznacza, że jesteś nie wiadomo kim i możesz mówić wszystkim co mają robić. Pamiętam jak jeszcze dwa tygodnie temu byliśmy razem w knajpie, a ta ruda barmanka...
- Dość tego! - przerwał już lekko różowy na twarzy Kenneth - Twoim cholernym obowiązkiem jest wypełnianie zadań powierzonych ci przez przełożonych, niezależnie jakiego są rodzaju i co o nich myślisz! Natychmiast wracasz ze mną do świątyni.
- Ważne zadania... uderzają do głowy. - powiedział, rozbawiony zachowaniem przyjaciela, młodszy kapłan - Widzę, że prowadzisz ze sobą ciekawe towarzystwo. - uśmiechnął się do dziewczyn - Niech będzie... Cała sympatia jaką do ciebie żywię, nie pozwala mi odmówić.
Ruszyli dalej. Rune zmuszony był wysłuchiwać przez resztę drogi paplaniny Jacoba. Wiedział, że kiedy sobie wypije, jedynie zaklęcie "cisza" byłoby w stanie przerwać jego słowotok. W pewnym momencie spojrzał przez ramię i z wyrazem zakłopotania na twarzy i już mocno czerwonymi policzkami, powiedział:
- Niezmiernie przepraszam za niego.
W końcu doszli do monumentalnej świątyni, w środku dostrzegli arcykapłana Steal'a przebywającego w nawie głównej.
- Miło kiedy każdy robi to co do niego należy. - Jacob lekko ukłonił się swojemu przełożonemu, poklepał Burego po ramieniu - Wybacz, że cię opuszczam, ale te piękne świątynne puchary nie wypolerują się same.
Rune jeszcze przez chwile spoglądał na odchodzącego kolegę, z prawdziwą żądzą mordu w oczach, po czym zwrócił się do arcykapłana:
- Mistrzu Steal, udało nam się wykonać nasze zadanie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Verso Black Rose dnia Śro 1:05, 16 Wrz 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kesseg
serafin


Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anioł/demon

PostWysłany: Śro 12:55, 16 Wrz 2009    Temat postu:

- To zaiste doskonale, gdyż nasz gość poczuł się gorzej... - odparł zasmucony arcykapłan.
- Nie marnujmy zatem czasu. - mruknął Michał, lecz jego głos nie zmienił się ani na jotę, nadal emanował przygnębieniem.
Wyrysował palcem w powietrzu znak ucha wpisanego w trójkąt, który jarząc się lekko unosił się w przestrzeni lekko wibrując.
- Bóg Uzdrawia! - powiedział dobitnie w stronę ucha, które zwinęło się w sobie i znikło.
Przez kilka chwil nic się nie działo i arcykapłan Steal zaczął już podejrzliwie patrzeć na Michaela, ale gdy otwierał usta by coś powiedzieć w magicznym rozbłysku pojawił się mężczyzna o białych włosach obciętych "na pazia". Mimo zmęczenia wyraźnie malującego się na jego twarzy, uśmiechał się szeroko prezentując garnitur idealnie białych zębów. Rozsiewał też delikatny zapach mięty.
- Witam wszystkich! Jestem Raphael i przybyłem na wasze wezwanie. Gdzie leży pacjent?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marcina
Samica Alfa


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Śro 20:31, 16 Wrz 2009    Temat postu:

Lekko zszokowana obserwowałam dziejące się szybko wydarzenia. To dopiero byla magia! Nie wiem jakim cudem Rune rozpoznał iluzję stworzoną przez anioła - ja mimo przeszkolenia nic nie podejrzewałam. Może miał jakiś dar. A teraz ten Raphael w komunikatorze, stowrzonym za pomocą czarów wykraczających poza moją wyobraźnię...
Do tego doszło jeszcze niezwykle dziwne uczucie - po raz pierwszy czułam się trochę zagubiona. Dotychczas skupiałam się jedynie na moich własnych problemach. Teraz, gdy patrzyłam w oczy Michaela i na uśmiechającego się jakby wbrew sobie Raphaela, zrozumiałam, ze istnieją problemy nieskończenie trudniejsze od moich własnych oraz ból i smutek, których nie byłam ani nigdy nie będę w stanie pojąć czy odczuć.
I zrozumiałam też, że jeśli ci trzej aniołowie o coś mnie poproszą, zrobię to. Bez zapłaty. Bo dzieje się tu coś, czego nie ogarnia moja wyobraźnia. Bo czuję, że jestem na właściwym miejscu we właściwym czasie, a nauczyłam się ufać takim przeczuciom.
Równocześnie nie uznałam za stosowne rezygnować z dotychcczas ustalonej zapłaty. Informacje były mi potrzebne, a pieniądze zawsze się mogą przydać. Oczywiście sytuacja nie była najstosowniejsza do przypominania kapłanom o naszym interesie, poza tym chyba wstydziłabym się przyznać tym potężnym istotom, że moja pomoc dla nich nie była bezinteresowna.
Od wielu lat nie zdarzyło mi się odczuwać wstydu z powodu mojego zachowania. Wstydziłąm się czasem, że pewne rzeczy ułożyły się tak a nie inaczej, ale nie swoich decyzji. Nie było przyjemnie przypomnieć sobie co to za uczucie.
Doszedłszy do tych wniosków i postanowien, ponownie skupiłam się na otoczeniu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Verso Black Rose
Eon


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 958
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. Skarania Boskiego 13/13
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 22:42, 20 Wrz 2009    Temat postu:

Runa dziwiło jak bardzo Raphael różnił się od pozostałych dwóch aniołów. W porównaniu do nich wydawał się bardzo... ludzki. Przez jego wygląd, usposobienie, a nawet ten zapach mięty, który Runowi kojarzył się z jakąś leczniczą nalewką.
- Nie przenosiliście Zavaela? - arcykapłan Steal przecząco pokręcił głową - W takim razie zapraszam tam. - Bury wskazał na drzwi znajdujące się za ołtarzem i sam skierował się w ich stronę.

Zavael wyglądał dużo gorzej niż ostatnim razem kiedy go widział. Leżał na prowizorycznym legowisku złożonym z kilku materacy. Miał ciemne koła pod oczami, a jego postać mimo niezwykłych rozmiarów wydawała się wątlejsza. Oddychał ciężko wydając przy tym świszczący dźwięk.
- Pomożesz mu? - Bury obserwował reakcję Raphaela.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Verso Black Rose dnia Nie 22:48, 20 Wrz 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kesseg
serafin


Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anioł/demon

PostWysłany: Nie 23:41, 20 Wrz 2009    Temat postu:

- Doskonale, doskonale, prowadź! - Rafał aż kipiał energią - Witaj, arcykapłanie, śmieszny macie ten znaczek... Czarodziejko! - zwracając się do Rain klepnął ją w ramię - Uśmiechnij się, nie myśl tyle, więcej działaj, odwagi!
- Michałku, nie smuć się. - podał przyjacielowi piersiówkę - Łyknij. Mięta z Fatimy i wódka z Lourdes. Postawi cię na nogi, zgredzioszku!
- Hej rudzielcu - zatrzymał się przy Ricie - Jak się masz? Więcej życia, nie bój się trochę zaryzykować!
- Już idę, idę! - krzyknął do Rune'a.
Całą grupą podeszli do legowiska Zavaela.
- Uchu, kiepsko, kiepsko wyglądasz. Brakuje ci witamin i słońca. I pozytywnej energii! No, dziewczyny... przytulcie go!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marcina
Samica Alfa


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pon 11:16, 21 Wrz 2009    Temat postu:

Zszokowana, nie wiem czy śmiać się czy... Rafał wydaje się być całkowicie zwariowany, a mimo to czuję jak wszystkim wokół poprawia się humor. To jego "leczenie" wydaje się pomagać. Michał po łyku z rafałowej piersiówki prawie widocznie zaczął promienieć. Rita dalej stała jak wmurowana, jakby przerażona tym wybuchem entuzjazmu. A ja, chociaż Zavael wzbudzał we mnie ogromny lęk, potraktowałam powaznie rady niebiańskiego lekarza i przestałam na chwilę myśleć. I w ramach przekazywania pozytywnej energii... przytuliłam go.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaczuszk@
prawie jak Jasność ;)


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 2382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pon 11:38, 21 Wrz 2009    Temat postu:

Zszokowana zachowaniem Rafała, tak bardzo różniącego się od reszty archaniołów, podążam za nim do miejsca, gdzie leży Zavael. Wygląda na to, że jest z nim naprawdę kiepsko i wcale nie jestem pewna, czy witaminy, słońce i pozytywna energia wystarczą, aby mu pomóc.
- Mówisz poważnie? - wytrzeszczam oczy na Raphaela i patrzę lekko zalękniona w stronę potężnego, lecz mocno zmizerniałego Zavaela.
Widząc jednak, że czarodziejka potraktowała apel całkowicie serio, przełamuję lęk i również przytulam anioła.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kaczuszk@ dnia Pon 11:39, 21 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kesseg
serafin


Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anioł/demon

PostWysłany: Pon 12:54, 21 Wrz 2009    Temat postu:

- Doskonale, doskonale! - zawołał Rafał, gdy dziewczyny zastosowały się do jego polecenia a jego uśmiech stał się jeszcze szerszy choć wcześniej zdawało się to niemożliwe.
Następnie zwrócił się do nieco naburmuszonego Rune'a.
- Na kolana i modlimy się. Arcykapłanie, sprowadź więcej osób...
Steal ruszył z entuzjazjem, jakiego Rune dawno u niego nie widział. Niedługo potem przed Zavaelem modliła się cała grupa kapłanów Olidammary.
- Czy to nie przeszkadza, że wznosimy prośby do naszego boga? - zapytał Steal.
- Nie. Żaden problem. Ważne byście szczerze pragnęli ozdrowienia...
Raphael padł na kolana i zaczął intonować wspaniały hymn w nieznanym, pięknym i kojącym języku.
Rain i Rita poczuły jak niezwykłe ciepło wzbiera w ich ciałach i przelewa się na Zavaela, który z każdą chwilą wyglądał lepiej!
Wreszcie potężny niebianin niepewnie usiadł i wycharczał:
- Głodny jestem.
- Witaj ponownie! - Rafał rzucił mu się na szyję.
Uradowany arcykapłan Steal pogonił podwładnych, by przygotowali ucztę.
Nawet Michał się uśmiechnął.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kesseg dnia Pon 15:21, 21 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Verso Black Rose
Eon


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 958
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. Skarania Boskiego 13/13
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pon 22:09, 21 Wrz 2009    Temat postu:

- Mam nadzieję, że zostaniecie na uczcie. - Rune zwrócił się do Rity i Rain z szczerym, szerokim uśmiechem - Czujcie się oficjalnie zaproszone, w końcu bez was nie udało by się to wszystko. I jeszcze raz wam dziękuję. Nie tylko w imieniu świątyni, ale także swoim własnym. A teraz muszę was przeprosić, idę nadzorować przygotowania do uczty.
Bury z przyjemnością patrzył na to jak kapłani krzątają się od kuchni, do piwniczek z winem, żeby później zanosić wszystko do refektarza, gdzie do podłużnego stołu, przy którym zwykle kapłani spożywali posiłki, zostały dostawione dodatkowe cztery krzesła i jedna ława na której mógłby się usadowić ogromny Zavael. Co jak co, ale przygotowania do biesiad zawsze szły w tej świątyni wyjątkowo szybko i sprawnie.
- Jacob! - krzyknął na kapłana, który szedł z tacą na której ustawione były kielichy i wyszczerzył zęby w uśmiechu - Faktycznie kiedy ty pucujesz świątynne puchary to efekt jest fantastyczny.
- No ba! W końcu jak się do czegoś zabieram, to nie mogę tego robić na odpieprz. - jasnowłosy chłopak odwzajemnił uśmiech - Ale Bury, bracie! Co to za dzień! Z jednej popijawy na drugą. Niech będzie pochwalony Olidammara!
Gdy Rune odprowadzał wzrokiem przyjaciela, tym razem bez żadnej złości, został potrącony przez przechodzącego obok kapłana. Ledwo udało im się złapać butelkę wina, która wypadła z jego rąk.
- Co ci jest Ate? Byłeś myślami gdzie indziej?
Rudy, piegowaty mężczyzna w średnim wieku wodził nieobecnym wzrokiem po korytarzu.
- Ach, to nic takiego. Po prostu wiedźma, która ma swój stragan na głównym rynku miała mi przesłać parę mikstur. Niepokoi mnie, że jeszcze ich nie dostałem. Jej posłańcy zawsze dobrze się sprawowali i dostarczali towary w miarę szybko.
- To pewnie nic poważnego. Opóźnienia się zdarzają. Teraz zaś powinien być czas radości! Ja już idę do refektarza. Pójdziesz ze mną?
- Pewnie masz rację. - rudzielec zdobył się na lekki uśmiech - W takim razie chodźmy.
Zdążyli wymienić tylko parę uwag na temat ostatnich wydarzeń, gdy weszli do jadalni w której było wyjątkowo głośno. Stół był zastawiony pysznie wyglądającymi potrawami i najróżniejszymi rodzajami alkoholu. Rune zajął miejsce pomiędzy Ritą i arcykapłanem Stealem, który posłał mu znaczące spojrzenie. Przez chwilę jeszcze cieszył się tym chaotycznym gwarem, który zawsze towarzyszył zebraniu takiej ilości kapłanów Uśmiechniętego Łotrzyka na tak małej powierzchni, po czym powstał i parokrotnie uderzył łyżką w kielich, który wydawał wysoki, przenikliwy dźwięk. Odczekał aż wszyscy się uciszą, po czym przemówił donośnym głosem:
- Zanim zaczniemy jeść, mistrz Steal chciałby powiedzieć kilka słów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Verso Black Rose dnia Pon 23:05, 21 Wrz 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kesseg
serafin


Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anioł/demon

PostWysłany: Wto 22:14, 22 Wrz 2009    Temat postu:

- Hmm, tak. - arcykapłan odchrząknął i rozejrzał się po zgromadzonych - Przede wszystkim chciałbym serdecznie podziękować za entuzjazm w udzielaniu pomocy naszym nowym znajomym. - szerokim ruchem ręki wskazał aniołów - Oprócz tego chciałbym oznajmić, że Pani Puchata, moja kochana kicia urodziła młode, więc jeśliby ktoś z was chciał przygarnąć małego kotka to będę szczęśliwy mogąc oddać go w dobre ręce. - Rafał uśmiechnął się szeroko i zaczął szeptać coś na ucho Michałowi - No i to by było na tyle. Jedzmy, pijmy i weselmy się! Na chwałę Olidammary!
- Za Olidammarę! - zawołali kapłani po czym wychylili kielichy do dna.
Zaczęła się uczta, która miała trwać do rana. Często kapłani dawali popis swoim zdolnościom wokalno-muzycznym i trzeba było przyznać, że nawet pijani potrafili tworzyć wspaniałą muzykę. Dwóch z nich - Jacob i jego kruczowłosy przyjaciel imieniem Rupert - szczególnie dotrzymywali towarzystwa Gin i Lisiczce zaś po kilku flaszach wina przestali się kryć i zaczęli otwarcie dziewczyny podrywać. Raphael szybko odnalazł się w towarzystwie i pod koniec imprezy zatańczył z Jacobem i arcykapłanem Stealem kankana na stole co stanowiło widok tak pocieszny, że nawet Michael się roześmiał. Zavael natomiast znalazł słuchaczy wśród młodszych kapłanów i przez większość czasu opowiadał im o epickich bitwach z demonami, w którym brał udział.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kesseg dnia Wto 22:24, 22 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marcina
Samica Alfa


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 13:54, 27 Wrz 2009    Temat postu:

Obudziłam się z potwornym bólem głowy, zła na cały świat, a już szczególnie na męską jego połowę. Właściwie źle działo się od momentu, w którym ten cały anioł zaproponował idiotyczną terapię przez przytulanie. A potem było już tylko gorzej. Ci dwaj kapłani... jak im tam było? Jake i Rupert? Nieistotne. Wydawało im się, że są tacy zabawni! I częstowali nas winem. Dobrym winem. Światynnym, żeby ich tak szlag.
Kiedy to było, kiedy obiecałam sobie, że nie będę pić? Dawno i nieprawda najwyraźniej. Ci dwaj idioci wydawali się wczoraj w jakiś niezrozumiały sposób sympatyczni. I spili mnie, niech ich ciężka cholera.
Bolała mnie głowa i miałam problemy z myśleniem. Jedzenie, o ile pamiętam, było dobre... i co jeszcze? Wspomnienia przychodziły opornie. Nagle coś zamiauczało żałośnie w kącie pokoju. Niechętnie zdecydowałam się na zmianę pozycji na pionową i zorientowałam się, że w w rogu stoi kosz z kociątkiem. Wzięłam je na ręce - trochę poprawiło mi humor. Przypomniałam sobie, że w połowie imprezy faktycznie zgodziłam się przygarnąć zwierzaka - w końcu co to za mag bez chowańca, a swojego szczura zostawiłam w osadzie Ishan'ti, gdzie zapewne dawno już zdechł z głodu. Popatrzyłam w futrzany pyszczek i stwierdziłam, że kot jest raczej niezłym dowcipem, a nie kandydatem na chowańca.
- Wiesz co? - zwróciłam się do niego. Obdarzył mnie tym charakterystycznym dla kociąt, lekko obłąkanym spojrzeniem - Nazwę cię Żart. Imię dobre jak każde inne.
Włożyłam go z powrotem do kosza i zerknęłam w lustro. Niejeden z przyzywanych przeze mnie demonów wyglądał bardziej reprezentacyjnie; włosy miałam w nieładzie, oczy były przekrwione, a czystość szaty pozostawiała wiele do życzenia. Mrucząc pod nosem przekleństwa na wszystkich kapłanów Olidammary, zaczęłam przeglądać mój ekwipunek. Z pomiędzy fałd szaty na zmianę wypadła fiolka z żółtą cieczą, którą dostałam od elfki. Zupełnie o niej zapomniałam i choć nie miałam zamiaru jej używać, nasunęło mi niezły pomysł. Wyjęłam z sakiewki kilka składników, które zostały tam właściwie nie wiem po czym (czyżbym gdzieś coś kupowała? nie umiałam sobie przypomnieć.) i sporządziłam sprytny eliksir, który natychmiast doprowadził mnie do porządku. A przynajmniej sprawił, że przestała mnie boleć głowa i przypomniałam sobie poprzedni wieczór.
Poprzedni wieczór! Na wszystkich opiekuńczych bogów!
Wraz z jasnością umysłu wróciły wspomnienia - w tym finał imprezy, w którym Jacob, arcykapłan i Raphael tańczyli na stole. A potem ten anioł zlazł ze stołu, pojawił się gdzieś w okolicy, a ja, wychodząc z sali pijana w sztok, zderzyłam się z nim w drzwiach i serdecznie pocałowałam. Co za wstyd. Dobrze, że w okolicy nikogo nie było. Chyba.
Poczułam, że na samą myśl o tym twarz oblewa mi rumieniec. To było tak nie w moim stylu. Takie żałosne.
Potrząsnęłam głową. Najlepiej udawać, że nic nie zaszło. Teraz umyję się, przebiorę, zejdę na dół. Odbiorę swoją zapłatę, wezmę koszyk z Żartem i nikt mnie tu nie zobaczy przez najbliższe dziesięć lat.
Mój wzrok padł na nożyczki, leżące na parapecie w moim pokoju.
"Ale najpierw przytnę sobie włosy" mruknęłam w myślach i zabrałam się do roboty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaczuszk@
prawie jak Jasność ;)


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 2382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 23:28, 27 Wrz 2009    Temat postu:

Wszystko mnie boli, myślę. Z głową na czele. Gdzie ja w ogóle jestem? Pierwszym moim odruchem jest nerwowe poklepanie się po kieszeniach - sprawdzenie, czy nie zostałam okradziona - cóż, mierzę innych ludzi swoją własną miarą. W porządku, wszystko mam. Aha, leżę na podłodze. Dlatego jest tak twardo. Powoli wyczołguję się spod stołu. Cholera, to była biba! Pamiętam, że piłam bardzo dobre wino. Bardzo dużo dobrego wina. I że jakiś przystojny, czarnowłosy kapłan się do mnie zalecał. Na to wspomnienie oblewam się rumieńcem. Niestety, dalsza część biesiady jest dla mnie wielką niewiadomą. Jak również to, czemu nikt nie raczył wyciągnąć mnie spod stołu. Rozglądam się po reflektarzu. Wszędzie leżą obgryzione kości, potłuczone naczynia, dostrzegam też rozlane wino i bliżej niezidentyfikowaną, bardzo brzydko pachnącą maź. Pojękując, stawiam niepewne kroki i ruszam w poszukiwaniu czegoś, czym mogłabym zaspokoić pragnienie. I łóżko, najlepiej miękkie, też by się przydało...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kaczuszk@ dnia Nie 23:29, 27 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Verso Black Rose
Eon


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 958
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. Skarania Boskiego 13/13
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Wto 0:45, 29 Wrz 2009    Temat postu:

Rune po raz kolejny wybudził się z niespokojnego snu. Mimo tego, że dzisiaj niemiłosiernie bolało go gardło i głowa, miło wspominał wczorajszy wieczór. Raczył się pysznym jedzeniem i jeszcze lepszym winem. Biesiada musiała zacząć tak jak wszystkie inne, paroma utarczkami słownymi z Jacobem. Miał też wreszcie trochę więcej czasu, aby porozmawiać z Ate'm, którego później udało mu się namówić do przyniesienia swojej lutni (a uchodził on za najlepszego muzyka w świątyni). Zaczęli śpiewać najróżniejsze utwory: od ballad, aż po sprośne pioseneczki. Przyłączyło się do nich wielu z kapłanów. Kiedy Rune'owi głos zaczął odmawiać posłuszeństwa, a zmęczenie też robiło swoje, postanowił znaleźć sobie spokojniejsze zajęcie. I szybko dostrzegł alternatywę. Zajął krzesło obok Michaela, które opuścił jakiś czas wcześniej Raphael i razem z młodszymi kapłanami przysłuchiwał się opowieściom Zavaela. Kiedy anioł skończył historię o jednej z bitew, Bury poczuł to, czego nie odczuwał już dawno. Znowu chciał pisać! Zerwał się z krzesła i pognał do swojej komnaty. Tam wyciągnął notatnik, który już dawno obrósł kurzem i zaczął spisywać wszystko co kłębiło mu się w głowie. A myślał, że już nigdy do tego nie wróci. Kiedy oczy zaczęły mu się już kleić, postanowił się położyć, ale budził się co jakiś czas. Wreszcie uznał, że to bez sensu. Sięgnął po butelkę wody stojącą na podłodze i usiadł na łóżku. Pociągnął solidny łyk, spoglądając na rozlany atrament, wosk, który teraz już zaschnięty odznaczał się na ciemnym blacie i porozrzucane po całym pokoju notatki. Nie miał ochoty sprawdzać, które z nich miały szansę stać się prawdziwymi pieśniami i jaki wpływ na ich jakość miały dwie puste butelki po winie stojące przy biurku. W sumie nie martwił się o to. Pisał już w przeszłości w taki sposób i o ile jego styl zostawiał wtedy wiele do życzenia, to pomysły, oraz koncepcje zwykle były ciekawe. Próbował zmusić się do myślenia, ale jedyne co mu przychodziło do głowy to to, że sama woda mu nie wystarczy... Potrzebował klina. Zwlókł się z łóżka. Wziął butelkę i wyszedł na korytarz. Nie spodziewał się spotkać o tej porze nikogo, a przy okazji mógł ocenić poziom zniszczeń. Jakie było jego zdziwienie, gdy dostrzegł Ritę idącą od strony refektarza.
- Rany, dziewczyno! Nie mów, że wylądowałaś pod stołem. Przepraszam cię. Dziwne, że nikt tego nie dopilnował. Ja nie mogłem, gdyż wyszedłem wcześniej. - złodziejka od razu zauważyła, że nie wyglądał najlepiej, miał podpuchnięte oczy, jego skóra przybrała odcień popiołu, a głos miał mocno zachrypnięty, podał jej niesioną butelkę - To woda. Napij się.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Verso Black Rose dnia Wto 0:51, 29 Wrz 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaczuszk@
prawie jak Jasność ;)


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 2382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Śro 10:33, 30 Wrz 2009    Temat postu:

Z wdzięcznością biorę butelkę z rąk Burego i wypijam całą zbawienną zawartość, po prostu nie mogąc oderwać butelki od ust. Po zaspokojeniu pierwszego pragnienia czuję się dużo lepiej.
- Naprawdę dziękuję ci, Rune. Masz rację, wylądowałam pod stołem, ale i ty kiepsko wyglądasz. Czyżbyś szedł poszukać jakiegoś ocalałego wina? Ja marzę teraz głównie o łóżku. Jest tu jakieś wolne łóżko? - spoglądam błagalnie na kapłana.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marcina
Samica Alfa


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Wto 17:43, 06 Paź 2009    Temat postu:

Obiecałam Żartowi, że wrócę najszybciej jak mogę i wyszłam szukać moich towarzyszy. Kot wydaje się całkiem nieźle mnie rozumieć.
Na Rune'a i Ritę natknęłam się na korytarzu prowadzącym do głównej sali. Przez otwarte drzwi widać było uwijających się po sali ludzi. Najwyraźniej starali się ogarnąć wczorajszy chaos. Pożyczyłam im w myślach powodzenia i zwróciłam się życzliwie do Rity.
- Wyglądasz, jakbyś spędziła tą noc pod stołem.
Z niewiadomych przyczyn Maswet posłała mi wyjątkowo nieprzychylne spojrzenie.
- Masz. - powiedziałam, podając jej resztkę mojego eliksiru. Wolę, żeby pozbierała się jak najprędzej, bo jestem ciekawa ciągu dalszego wczorajszych wydarzeń. Rune nie wydawał się potrzebować magicznego wsparcia tak rozpaczliwie, jak złodziejka. - Postawi cię na nogi. Chociaż sen pewnie też by ci się przydał. - dodałam w przypływie niechętnej szczerości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Verso Black Rose
Eon


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 958
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. Skarania Boskiego 13/13
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Wto 23:52, 06 Paź 2009    Temat postu:

- Mamy tylko cztery pokoje gościnne w świątyni. Trzy z nich zajmują aniołowie, a z czwartego właśnie przyszła Rain. Więc możecie dogadać się między sobą w tej kwestii, albo ewentualnie moja komnata jest zagracona, ale do dyspozycji, ja i tak już dzisiaj nie dam rady zasnąć.
Chciał jak najszybciej znaleźć więcej płynów, mówienie sprawiało mu duże trudności, a bycie miłym w takim stanie przyprawiało go o większy ból głowy.
- W każdym razie ja muszę teraz znaleźć jakiś alkohol i dużo więcej wody. - zamachał trzymaną przez siebie pustą butelką.
Nie zajęło mu to wiele czasu, w jadalni ostały się jeszcze pozostałości z wczorajszej biesiady, więc udało mu się zgromadzić wszystko czego potrzebował. Wrócił do dziewczyn z dzbankiem wina i dwoma butelkami wody.
- No to jak? - zapytał Ritę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaczuszk@
prawie jak Jasność ;)


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 2382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Sob 23:26, 10 Paź 2009    Temat postu:

- Skoro twoja komnata jest wolna, to idę zająć twoje łóżko. - oświadczam i ruszam we wskazanym przez Burego kierunku. Pokój faktycznie jest zagracony, ale w żaden sposób mi to nie przeszkadza - przekraczam walające się wszędzie arkusze papieru oraz puste butelki i rzucam się na zbawienne łóżko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kesseg
serafin


Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anioł/demon

PostWysłany: Śro 17:20, 14 Paź 2009    Temat postu:

Rita Manswet poszła spać w pokoju Rune'a. Tymczasem jego właściciel został zaczepiony przez Ate'a.
- Jestem udupiony! Wiedźma nie przysłała eliksirów więc ich zabrakło. Nawet się do niej wybrałem, ale zdążyła zwinąć swój stragan. Nie ma jej! Skąd ja teraz wezmę 'Żonine łzy'?
Spojrzał na Rain i coś mu zaświtało w głowie.
- Jesteś czarodziejką! Znasz może podstawy alchemii?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marcina
Samica Alfa


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Sob 19:43, 17 Paź 2009    Temat postu:

- Oczywiście. - spojrzałam na pytającego z odrobiną wyższości. - Czego wam potrzeba? - spytałam.
- Żonine Łzy. - odparł. Skinęłam głową.
- Coś jeszcze? - upewniłam się. Zaprzeczył.
- Potrzebuję jakiegoś czystego alkoholu, żadnego wina czy piwa. - zaczęłam wyliczać. - Macie coś takiego jak zielarnia? - zapytałam. Kapłan potwierdził. - Będę musiała się tam rozejrzeć i wziąć parę rzeczy. Ile tego potrzebujesz?
- Cztery butelki.
- Cztery? - skrzywiłam się. - To będę potrzebowała więcej alkoholu na bazę. Gdzie ta zielarnia?
Zostawiliśmy za sobą Rune'a i ruszyliśmy korytarzami. Zielarnia okazała się niewielkim pokoikiem, na pierwszy rzut oka - pustym. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to, co uważałam za ściany, było faktycznie sięgającymi do sufitu szafami. Ate wręczył mi spis znajdujących się tu substancji i oparł się o drzwi, patrząc na mnie wyczekująco. Obok nazw w spisie znajdowały się jakieś numery, według których Ate znajdował wymieniane przeze mnie ingrediencje. Nie było tego dużo, Żonine Łzy nie były w końcu czymś specjalnym, choć niewątpliwie potrzebnym kapłanom po takiej nocy jak wczorajsza - stanowiły po prostu szlachetniejszą odmianę mojego specyfiku na kaca.
W spisie natrafiłam na kilka substancji, których obecność mnie zadziwiła - były absolutnie niedostępne dla normalnych ludzi i praktycznie już nieobecne w przyrodzie. Zastanowiło mnie skąd kapłani je biorą, ale w końcu uznałam, że zważywszy na czas istnienia Świątyni Olidammary, ingrediencje mogą tu leżeć od pokoleń. Wzdrygnęłam się na myśl o takim marnotrawstwie. Akademia Magii w Kewirze zapłaciłaby za niektóre z tych rzeczy czystym złotem.
Wreszcie opuściliśmy zielarnię.
- Ponieważ sami dostarczacie składników. - zwróciłam się do Ate'a - wezmę tylko połowę zwykłej stawki za eliksir.
Ate nie okazał zdziwienia, choć obawiam się, że mimo wszystko przez chwilę liczył na moją bezinteresowność.
- Macie jakieś ciekawe księgi? - spytałam jeszcze.
- Po co?
- Nie chcę umrzeć z nudów w czasie roboty. - wyjaśniłam.

Przygotowanie eliksiru, łącznie z oczyszczeniem kociołka i rytualnym rozpalenie ognia zajęło mi porządne kilka godzin. Gdy Żonine Łzy bulgotały łagodnie nad paleniskiem, wyciągnęłam się na krzesśe i zaczęłam przeglądać książkę, którą przyniósł mi Ate. Był to dziwny zbiór - jakieś pieśni, opisy wielkich bitew, przypowieści czy opowiadania. Przyjrzałam się dokładniej jednej z pieśni i po chwili stwierdziłam, że jest rewelacyjna, a muszę zaznaczyć, że mieszkając w osadzie Ishan'ti przeczytałam wiele wyjątkowo kunsztownych elfich utworów. Zerknęłam na autora i przetarłam oczy ze zdumienia. Autorem był Rune! Najwyraźniej jest człowiekiem wielu talentów, uśmiechnęłam się do siebie i pogrążyłam w lekturze.

Było już późne popołudnie, gdy przyniosłam Ate'owi cztery butelki wypełnione przezroczystym płynem. On z kolei wypłacił mi za nie odpowiednią kwotę i "rozstaliśmy się w pokoju". Właśnie miałam włożyć pieniądze do sakiewki, kiedy natknęłam się na korytarzu na zaspaną Ritę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .:: SATOR ::. Strona Główna -> Sesja RPG / "Uśmiech Olidammary" Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 19, 20, 21  Następny
Strona 14 z 21

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel & Download

Regulamin