.:: SATOR ::.

Kesseg

- Oczywiście chętnie odprowadzimy do miasta takie... miłe panienki. - zarechotał krasnolud.
- Dragorze! Nie pozwalaj sobie! - kobieta udała oburzenie i pogroziła brodaczowi palcem.
- Z Grunk każdy bezpieczny. - rzekł półork.
- Co do tego nie ma wątpliwości. - potwierdził Malabadiasz.
- Czy mogę porozmawiać z tobą na osobności? - szepnął niziołek do Kaisy.
- Tylko się spakujemy i ruszamy! - stwierdził krasnolud i zaczął wraz z Grunkiem szybko i sprawnie składać namioty upychając je na wozie. Elia pakowała drobiazgi natomiast półelf zabawiał Rain i milczącą Ritę żarcikami.

Asmodeus

-a o czym to byś chciał rozmawiać?- ciekawe co się stało Ricie wcześniej nie była tak milcząca

Marcina

- Znacie dowcip o krasnoludzie, który nosił stringi? - rzucił Malabadiasz. a ja mimo woli parsknęłam. - Mogę zarazykować opowiadanie, bo Dragora nie ma w pobliżu...
- Może lepiej nam oszczędź - zgasiłam go. - A właściwie, skoro już rozmawiamy...- natchnęło mnie nagle - z którym szczepem jesteś spokrewniony? Utrzymujesz kontakty ze swoimi?

Kesseg

Danny odszedł z Kaisą na pewna odległość i zaczął:
- Widziałem jak zlustrowałaś nas po przyjściu i domyśliłem się, że także jesteś złodziejką... - mówił spokojnie - To oczywiście nic złego w moich oczach. Ale w Lassarden ten rodzaj... działalności... reguluje kościół Olidammary. Lepiej nie działaj na własną rękę. Taka dobra rada od druha...

- Z szczepem? - wzruszył ramionami - Wychowała mnie matka, ojca - elfa nie znałem. Przygodna znajomość, rozumiesz. Miłość od pierwszego wejrzenia, wielki zawód miłosny i konsekwencje w mojej postaci. - uśmiechnął się krzywo.

Marcina

- Emmm. Wybacz. - odparłam, w gruncie rzeczy wcale nie zmieszana. Rozczarowało mnie tylko to, że jeśli nie ma kontaktów z elfami nie dowiem się niczego o tym, co dzieje się obecnie w szczepie Ishan'ti.

Kesseg

- Drobiazg. - ponownie wzruszył ramionami - Hmm, chyba już kończą pakowanie. Zaraz będziemy mogli ruszyć dalej! - znów był wiecznie wesołym żartownisiem - Gdzie Danny i jedna z waszych przyjaciółek? Czyżby miłość od pierwszego wejrzenia? - zaśmiał się.

Marcina

- Jesli tylko ona jest w stanie wziąć poprawkę na to, że jest od niej o połowę niższy to kto ją wie... - wypity alkohol odrobinę mnie rozluźnił. - A, i gwoli ścisłości - dodałam - żadna z nich nie jest moją przyjaciółką.
Malabadiasz popatrzył na mnie dziwnie.

Asmodeus

-uuu i co szanowny pan Danny chciałby się zaopiekować biedną sierotką??- myślę co za palant i odchodzę do reszty

Kesseg

- No to wszystko gotowe, ruszamy! - zawołał krasnolud.
Trzy dziewczyny podróżując z grupą wesoło i bezpiecznie dotarły do Lassarden późnym popołudniem. Przy bramach zatrzymali ich strażnicy w barwach miasta - bieli i czerni.
- Macie państwo coś do oclenia?
Malabadiasz zaprzeczył. Mimo to strażnicy uparli się by sprawdzić co jest na wozie. Po inspekcji, widocznie zawiedzeni, że nic nie znaleźli, przepuścili ich niechętnie.
- A wy - zwrócił się do trójki dziewcząt - macie coś do oclenia?

Marcina

Szybko przeanalizowalam w myslach moj ekwipunek. O ile nic sie nie zmienilo, umiejetnosci magiczne nie podlegaly ocleniu, wiec nikt nie powinien probwac oclenia mojej laski...
- Nie, nic. - odpowiedzialam.

Kaczuszk@

- Ja też nie. - powiedziałam pewnie.

Kesseg

- W takim razie na co czekacie?! Nie blokujcie kolejki! - wydarł się jeden ze strażników.
W Górnym Mieście, gdzie znalazły się dziewczyny, było tłoczno i gwarno. Kupcy i podróżnicy próbowali przeprowadzić swoje wierzchowce lub wozy przez plac a potem dalej, uliczkami, co nie było łatwe wobec biegających tu i tam dzieciaków przyglądających się wszystkiemu z ciekawością, strażników prowadzących węszące psy, żebraków, nawoływaczy oraz masy innych istot zajmujących się nie wiadomo czym. Dziewczyny ujrzały w tłumie elfów, niziołki, krasnoludy, gnomy a także kilku przedstawicieli co bardziej egzotycznych ras.

Asmodeus

Marcina

Nigdy nie lubiłam zatłoczonych miast; od razu po przekroczeniu bram poczułam się źle. Nastroju nie poprawiło mi zobaczenie dwóch elfów ze szczepu Ashkel - ci z pewnością wiedzą co dzieje się z moim plemieniem, ale równie pewnie nie udzielą mi żadnych informacji. Mimo strojów podróżnych, rysy twarzy zdradzały ich dobre urodzenie. Zapewne nie zniżyliby się do rozmowy z kwatertonką. Co gorsza Ashkel i Ishan'ti wywodzą się od jednego przodka i udzielają sobie pomocy w wielu sprawach - może to dotyczyć i mojej, więc nie powinnam pozwolić im się zauważyć.

Kesseg

Do trójki rozglądających się po placu dziewczyn podbiegł piegowaty chłopiec w wieku może dziesięciu albo jedenastu lat.
- Potrzebujecie panie przewodnika? Za parę srebrników zaprowadzę was do dowolnego punktu w mieście! - zaoferował się.

Marcina

Chłopak jest całkiem miły, ale w kontekście praktycznie pustej sakiewki nie mogę sobie pozwolić na rundkę po mieście.
- Może ty stawiasz, Rita? - rzucam od niechcenia.

Kaczuszk@

Skrzywiłam się.
- Jeśli zajdzie taka potrzeba... Ale gdzie właściwie chcemy się teraz udać?

Marcina

- Padam z nóg i marzę o łóżku. Spaaaać. - jęknęłam. Wczorajsza impreza powoli dawała mi się we znaki. - Ale mogę i pozwiedzać... jeśli którąś z nas stać, żeby nam to zafundować...

Kesseg

- Jeśli chcecie panie odpocząć zaprowadzę do jednej z gospód w zależności od zasobności waszej sakiewki oraz upodobań. - powiedział chłopak gładko, widać że oprowadzaniem zarabiał nie od wczoraj - Zaś nazajutrz odprowadzę was do urzędu pracy najemnej, gdzie na pewno znajdą panie jakieś zajęcie odpowiednie dla swoich umiejętności.

Asmodeus

mieszkałam już kiedyś w większych miastach ale widząc tych wszystkich ludzi ogarnia mnie mizantropia, jeszcze jakieś dziecko się przypałętało może i zna się na swym fachu ale nie potrafi dobierać sobie klienteli. Phi oszustka, złodziejka i mag niepełnego pochodzenia raczej na nas nie zarobi biedny dzieciak