.:: SATOR ::.

Salladin

Autor Eragona został obwołany największym odkryciem w fantastyce ;/ Choć nie wiem za co, no dobra napisał pierwszy tom w wieku 15 lat popełniając więcej błędów stylistycznych, fabularnych, nadużyć i zapożyczeń z innych utworów niż w całym marysuistycznym cyklu Meyer. I nie czepiałbym się go tak ostro, gdyby nie to, że następne tomy są równie słabe, a autor miał już 19 lat jak je pisał. W ogóle się nie rozwinął. Shocked

Hola, hola, z tego co pamiętam to ja tutaj obiady gotuję.

I również już wracam do tematu, czyli Zmierzchu.

nazariafiniarell

Wracając jeszcze do temetu "wampirzych wampirów"... Jedyna książka Meyer, w której wampiry nie były frajerami pijącymi krew zwierzaczków (dobrze, że Zieloni ich nie nakryli Wink

), to bodajże "Drugie życie Bree Tenner" (nie pamiętam, jak się pisze nazwisko). Tam przynajmniej wampiry jedzą ludzi, jak powinny i, praktycznie, poza końcówką, nie wychodzą na słońce. Szkoda, że fat ten nie wynika z praw natury, na mocy którego wampir na słońcu się pali, a ze zwykłego niedoinformowania... Rolling Eyes

AlphaTauri

Książki nie miałam nigdy w ręku, chociaż przemknęło mi przez myśl żeby zapoznać się z tym ehem "dziełem". I może nawet by mi się udało, gdyby nie ta grubość. Jak wiem, że książka jest ciekawa i porządnie napisana to i 1000 stron byłoby mi nie straszne. Ale po obejrzeniu filmu wiem, że nie warto się męczyć. Chociaż nie powiem, film jest wciągający, jest fatalny, infantylny i banalny, ale dobry na odmóżdźenie. W sumie to na mało którym filmie, który z założenia komedią nie jest, tak się uśmiałam. I te błyszczące wampiry o zgrozo, co trzeba brac, żeby taka myśl się uroiła.

jiraz

... bo zła to książka była...

Moje wrażenia na temat Zmierzchnietej Serii są jak najbardziej negatywne. Od stylu począwszy, na przesłaniu skończywszy, to koszmorek jest, który utrafił po prostu w gusta konkretnej, licznej widowni - ludzi nieoczytanych, szukających czegoś szybkiego i przyjemnego, co rozbuja im wyobraźnię.

Argument, że "ale przynajmniej czytają" nie przemawia do mnie w szczególności. Mein Kampf też można czytać dla stylu, ale nikt tego nie pochwali, a to przecież tylko książka jest.

Co do Eragona... well, powiem tak - mój najlepszy okres pisarski trwał od 14 do 17 roku życia i, z ręka na sercu, udało mi się w tym czasie spłodzić bardziej spójne fabuły *cought*Wishmaster*cough* i lepszy styl miałam, niż autorowi Eragona udało się wycisnąć. A geniuszem nikt mnie nie obwołał, bo to jest własnie imho wiek na wymyślanie historii, a poza tym, machina marketingowa, jak już raz pójdzie w ruch, to wali na przód^_^"

Lackey... ciężka? Dla mnie to wybitnie lajtowe fantasy w sam raz dla nastolatków obojga płci. Trylogia Sów, Gryfów, Magiczne Wiatry - super sprawa. Ci Heroldowie zawsze mnie tylko wkurzali, bo to takie nie wiadomo po co było, ale świat był ciekawy, fabuła się nie ociągała^__^

Dla famów wampirów, co nie błyszczą, polecam Tanyę Hyff i jej serię Więzy Krwi. Polskie tłumaczenie skaszaniło ją strasznie>_<, ale angielska wersja to miód na serce^_^ I jest jeszcze serial, który dość miło się ogląda^^

Myar

jiraz

Myar, nie narzkaj, Polska młodzież nie jest wcale taka zła - dzieciaki czytają dla przyjemnosci wiecej, niż na przykłąd w UK. To głównie młodzież ciągnie do przodu nasz runek fantastyczny - to na młodzieży dorobili się Sapkowski i Grzędowicz, nie na starych wygach, co pieniedzy nie mają na książki i błądzą po antykwariatachXD Za młodzież uznaję wszystko w przedziale wiekowym 11-21 ^__^

Strzały fakt, nudne, jak co nie powiem, bo i ci Heroldowie to nudna banda. Ale przeczytaj chociażby trylogię Owlflight - idealna na weekendowe popołudnie. Lackey pisze bardzo grzecznie, mimo,ze porusza ważne tematy, jak homoseksualizm na przykład - to znamionuje czas powstawania jej powieści, wtedy tak się właśnie lajtową fantastykę pisało^^

Tanya Huff też tak zaczynała, ale jej powieści od początku miały ten pazur, którego Lackey brakuje. Miłość i przyjaźń nie wystarczą, człowiek musi u niej pracować na swój happy end - co świetnie pokazała w swoim pierwszym opublikowanym tomie Fire Stone.

Abstrachujac, co mi się na rynku polskiej fantastyki nie podoba, to, że teraz dzieciaki chcą krwi i przekleństw, do tego ich przyzwyczaił Wiedźmin, i to im dokładnie serwuje rynek. Wszędzie tylko 'kurwy' i morderstwa, cool sa bohaterowie pokroju Mortimera Mereddina albo Daimona, którzy w dupie mają wszystko, byleby tylko misja została wykonana i można się było potem urżnąć i popsioczyć na własne, skądiną wcale niezłe, życie. W porównaniu z tym, jasne, Lackey wydaje się nudna i przestarzała - tak, jak każda ksiażka, która traktuje o czymś więcej niż cool wojownikach zabijających na kopy swoich wrogów. Ja jeszcze nie znalazłam nikogo, z kim mogłam pogadać na poziomie o Trylogi Zimnego Ognia - fantasy dojrzałej i dopracowanej, i pod względem narracji i fabyły, bo dla każdego dzieciaka to 'nudne' jest. Bo Damien Vryce to kapłan-wojownik, marzenie gacza RPG, a ma coś takiego, jak wyrzuty sumienia i świadomość konsekwencji własnych czynów=___=

Dochodze czasami do wniosku, że to nie Zmierzch ogłupia młodzież, ona już wcześniej była ogłupiona rodzimymi produkcjami, które uchodzą za ambitne=___=

Salladin

Kaczuszk@

Fiodor

Och, ja wręcz UWIELBIAM kicz Smile

Nie można czytać samych wiekopomnych arcydzieł literatury, bo od tego mózg staje.

A wiecie, że jest coś o wiele gorszego od Zmierzchu? Seria o Zoey Redbird. Czytał ktoś?

jiraz

Ależ ja wcale nie wymagam, żeby czytać ambitne dzieła - Trylogii ambitną bym nie nazwała, tylko po prostu dobrą literaturą.

Czytać każdemu wolno co chce, ale ja bym chciała tak dla siebie, osobiście, trochę więcej różnorodności na tym naszym rynku, trochę więcej tego, co zaserwowała MLK w Obrońcach Królestwa, chcę takich powieści, jakie pisze Lackey - lajtowych, bo to własnie lubię czytać, jak chcę się odstresować. Hell, seria z Domenikiem Jordanem to dla mnie idealny balans pomiędzy mroknessem, a zwyczajnym światem zwyczajnych ludzi.

Każdy czyta co mu wygodnie, guilty pleasures and all that, tylko, jak ktoś nie ma co lubi, to opuszcza rynek>_>

Salladin, niskim poziomem czytelnictwa nas straszą media najróżniejsze od LAT - a na co drugim skrzyżowaniu w warszawie EMPiK otwierają. Kto w tych EMPiKach siedzi? Młodzież głównie, chwała im za to. Statystyki można sobie odpuścić, bo w Polszy warta wiary statystyka rzadko się pojawia. Młodzież czyta - i czyta dużo - część analogowo, przez internet (okropny internet, okropny, młodziez ogłupiaXD), ale czyta. Pokolenie Wiedźminowskie dorosło, ale nowe przyszło na jego miejsce - pokolenie Nocarza, Zbieracza Wiatru, na nowoodkrytej literatury wampirzej. Od czasów Wiedźmina na rynek wysypały się setki nowych tytułów - ktoś to czyta - jak ja byłam młodą młodzieżą to takiego wyboru nie miałam.

A to, że statystyki księgarń pokazują, że sprzedaż mniejsza niż w 2008 znaczy tylko tyle, że ceny poszły w górę^_^

Salladin

Jiraz, młodzież wcale nie czyta tak dużo jak się tobie wydaje i przykro mi, ale wiem co mówię, bo cały mój kierunek musiał robić badania czytelnictwa i niestety, ale wyniki były takie, a nie inne. Owszem jest spora grupa osób, które są chlubnymi wyjątkami, ale to jednak zawsze są wyjątki. A wyjątki potwierdzają regułę.

A sprzedaż w księgarniach nie jest żadnym wyznacznikiem czytelnictwa, tak samo jak liczba wypożyczeń, bo biblioteki, aż żal to mówić, ale są pełne starych książek, które większość osób czytających doskonale już zna. Nie ma prawie w ogóle nowości wydawniczych. Rolling Eyes

jiraz

Aaah, kierunek, no dobrze, już się nie sprzeczam.

Tylko jaki jest ten "dobry" poziom czytelnictwa? Prawidłowy? Na jakiej podstawie go określono i na jakiej target audience? Bo na moje oko (a oko jakie jest, każdy widzi^^) to oczekiwanie, że choćby i 30% procent społeczeństwa będzie czytać dla przyjemności jest nierealne.

Salladin

Nie ma określonego prawidłowego poziomu czytelnictwa i raczej nigdy nie będzie. Problem widzę w tym, że obecny model wychowania nie uczy tego czytelnictwa, rodzice nie czytają dzieciom książek i dlatego obecnie wygląda to tak jak wygląda. Zresztą tyle jest czynników, że nie ma sensu przytaczać tu ich wszystkich, ale wiesz... zawsze to dobrze, że jednak pomimo tego obecnego modelu bycia (komp, internet, gry, Tv) są osoby, które czytają, nawet takie dno jak Zmierzch. Bo a nuż z tego wyrosną i sięgną po lepsze książki Smile

nazariafiniarell

Fiodor - ja czytałam. Rzeczywiście, jest to gorsze. A co do wyrastania ze Zmierzchu i sięgania po ambitniejsze dzieła - jest to możliwe i wcale nie takie trudne Very Happy

.