.:: SATOR ::.

Asaratte

Czytał ktoś z Was jej książki (chodzi o cykl czarnych kamieni)? Co o nich sądzicie? Pytam jako jej (no właściwie) fanka. Podobnie jak u Kossakowskiej nie brakuje wspaniałych mężczyzn (tak, tak, reklamuje;p). Tylko oprawa jest nieco bardziej mroczna (właściwie bardzo mroczna).
Tak więc osoby, które czytały zapraszam do dyskusji, a te, które nie czytały - do lektury.

Paulela

Asaratte, jeszcze nie czytałam jej książek, ale nazwisko mnie boli Very Happy

Asaratte

Na szczęście nie da się go ABSOLUTNIE powiązać z treścią książek, nawet wręcz przeciwnie ;p I rewelacji typu "Zmierzch" też można się nie bać ;p

Edit:
W ramach zachęchęty napiszę co nieco o tej serii:

Po pierwsze: w świecie, jaki wykreowała autorka panuje matriarchat (co powinno spodobać się paniom).
Podzielony jest on na kilka królestw (które włsciwie są dosyć dziwnie przez autorkę rozumiane, ale nie będę się nad tym rozwodziła). W każdym z królestw rządzi Królowa, która jest jednocześnie czarownicą.
Po drugie: mężczyźni służą czarownicom (uprzedzając pytania: w łóżku też Razz

).
Co ciekawe: mężatka może posiadać dodatkowo faworyta i kilku kochanków, ale jej mąż już nie - zupełne odwrócenie ról.
Istnieje kilka ras, magiczne i nie, długowieczne i żyjące krótko.

Treść kręci się wokół (najpierw) bardzo potężnej dziewczynki (pozniej kobiety), która ma predyspozycje, by zostać Czarownicą (kims wiecej niż zwykła czarownica).
Jej przyjście zostało przepowiedziane kilkaset lat cześniej, ma ona oczyscic swiat z zepsucia.
Królowymi rządzi jedna, "zła" królowa z imperialistycznymi zapędami i sadystycznym usposobieniem. Pozbywa się każdego, kto jej podpada.
Jej ulubione sposoby to: wykastrować (bez srodków znieczulających oczywiscie), torturować (a sposoby ma naprawdę wymyslne), kazac zgwalcic i zamordowac... ogolnie sama słodycz.

Jest to mroczna i zmysłowa seria, dla dojrzałych czytelników (Anna Rice wymięka). Książki bardzo wciągają.

Plusy:
- główna bohaterka nie jest nieswiadomą, słodką idiotką, ale przeinteligentną i potężną kobietą.
- zupełny brak tekstów, typu "jak ja go kocham" itp.
- trzyma w napięciu jak najlepszy thriller
- no i wspaniali panowie oczywiscie xD

Minusy:
- nie polecane osobom o słabych nerwach

No, to chyba tyle

Melyn

Cykl Czarnych Kamieni przeczytałam prawie cały (właśnie kończę dziewiątą część) i ze spokojnym sumieniem mogę polecić pierwsze trzy części. Ta trylogia - bo w zamierzeniu była to trylogia - obejmuje losy Jeanelle i Daimona, podsumowując je. Część czwarta to zbiór opowiadań uzupełniających, z czego jedno jest swoistym epilogiem dla trylogii - przyjemne i warte przeczytania. Piąty tom jest kontynuacją serii nie wnoszącą nic do głównego wątku fabularnego. Ot co, zwykła historyjka z życia rodu SaDiablo. Tomy szósty, siódmy i ósmy są jedną historią - opisują losy pewnego terytorium i jego kolejnych władców. Szósty tom rozgrywa się przed wydarzeniami z trylogii, a siódmy i ósmy po ich zakończeniu. W tle przewijają się postaci z trylogii, lecz głównymi bohaterami są inne osoby.
Osobną historią jest tom dziewiąty - kolejny zbiór opowiadań. To najgorzej przyjęta przez fanów część, ze względu na ostatnie opowiadanie, które według większości nie powinno się wydarzyć i jest karykaturą całej serii.
Ale do rzeczy - ja w stosunku do serii byłabym nieco bardziej krytyczna niż ty, Asaratte. Główna bohaterka jest przykładową Mary Sue (potężna, aż do obrzydliwości), a wszystko wręcz ocieka seksem. Fabuła chwilami zaczyna przypominać telenowelę, ale mimo wszystko ta seria ma to COŚ, co nie pozwala się od niej oderwać.
To chyba odpowiada na pytanie co sądzę o cyklu. Moją ulubioną częścią jest (aktualnie) druga, ze względu na Karlę, "Buzi-buzi" i wujka Saetana, a jak u was?

Asaratte

Ja w żadnym wypadku nie twierdziłam, że to arcydzieło Wink

Po prostu cykl, który lubię ponieważ przyjemnie się czyta i nie wymaga przerw na przetrawienie "dramatyzmu" jak np serie Trudi Canavan.
Zgadzam się, że pierwsza trylogia zdecydowanie najlepsza. Dotarłam jedynie do siódmego tomu (so far) i fakt, mam wrazenie ze sie nieco psuje (głównie ze względu na ciągłe wstawki o problemach malzenskich Daemona, a koncówka siódmego tomu i ta cała impreza z "szalenstwem" Saetana wywołuje niesmak), niemniej jak juz zaczelam czytac, to wypada skonczyc.
Poza tym to swietne lekarstwo na zły humor, a takowe cenię wysoko, przymykając oczy na to i owo.

A odnośnie ociekania seksem... hmm... spróbuj przeczytać "Rozkosze nocy" niejakiej Sherrilyn Kenyon (na własne ryzyko, za uszczerbek na zdrowiu nie odpowiadam), a docenisz jaka Bishop jest "subtelna".
Pomimo, że nie przepadam za jakimikolwiek wstawkami o stosunkach płciowych w książkach, uwazam Anne całkiem dobrze to wychodzi. Przynajmniej w porównaniu z innymi autorami. Całkiem umiejętnie wplotła je w fabułę. No ale to moje zdanie, gusta są różne.

Karla, "Buzi-buzi" i wujek Saetan i wszystkie inne wstawki z cyklu "Wielki Lord Piekła wychowyje młode czarownice" niemal zawsze wprawiają mnie w zachwyt Wink