Forum .:: SATOR ::. Strona Główna

.:: SATOR ::.
Forum fanklubu serii anielskiej Mai Lidii Kossakowskiej
 

Filmy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 25, 26, 27 ... 30, 31, 32  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .:: SATOR ::. Strona Główna -> Zainteresowania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Efcia
Eon


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 18:40, 14 Mar 2010    Temat postu:

W ramch akcji ogłupiania się postanowiłam obejrzeć kolejne dzieło dla nastolatków, czyli "Percy Jackson i bogowie olimpijscy: złodziej pioruna". I wiem, że ten film jest przeznaczony dla osób o ładnych kilka lat ode mnie młodszych, ale że pierwiastek dziecięcy tkwi w każdym to pomyślałam "A noż, widelec?". Ha! Akurat... Takiej tragedii dawno nie widziałam. Nie wymagam od tego typów filmów specjalnie intelignetego scenariusza, ale tym razem nie wiedziałam czy śmiać się, czy też płakać. W sumie się śmiałam- np. jak się okazało, że główny bohater ma dysleksję, bo (uwaga!) jego mózg jest zaprogramowany na starożytną grekę i przez to ma problemy z używaniem pisanej angielszczyzny... Shocked
Natomiast "Księżniczkę i żabę" obejrzałam z uśmiechem- (niemal) klasyczny Disney: dużo lukru, miłości, śpiewania i tańczenia, oraz odpowiednio mhroczny charakter (w dodatku z fiołkowymi oczami...) Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Eon


Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 19:11, 14 Mar 2010    Temat postu:


Efcia napisał:

odpowiednio mhroczny charakter (w dodatku z fiołkowymi oczami...) Very Happy

Shocked
Jeny, aż zaczynam żałować, że wyśmiałam moją mamę i siostrę, jak chciały mnie na to wywlec...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaczuszk@
prawie jak Jasność ;)


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 2382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 20:47, 14 Mar 2010    Temat postu:

A ja wrócę do "Alicji w Krainie Czarów". Świetny film. Very Happy Kota z Cheshire faktycznie chciałoby się zabrać do domu, jest esencją kotowatości. Very Happy A Johnny jako Kapelusznik... Jego też bym chciała zabrać do domu. Był naprawdę uroczy i pocieszny. Podobało mi się też niezdecydowanie Alicji, jej nieumiejętność podejmowania decyzji, ponieważ cierpię na to samo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Don't care
anioł służebny


Dołączył: 08 Lis 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 21:30, 14 Mar 2010    Temat postu:

No, ja już po Alicji.

Pominę fakt, że Disney przyzwyczaił mnie do słodkiej, złotowłosej dziewuszki, lat 10, a tymczasem Burton prezentuje nam dwa razy starszą, bladą jak wapno pannę. Przynajmniej niebieska sukienka została na swoim miejscu.

Dubbing w tym filmie leży i zwija się z bólu. Pazura w pierwszej scenie z Kapelusznikiem tak dał dupy, że aż brak mi słów. Nie rozumiałam połowy z tego co mówił, a pozostałej części musiałam się w znacznym stopniu domyślać. To samo Królowa Kier ("Skrócić ich o głowę!" xD). Za to bardzo spodobał mi się pomysł Kożuchowskiej jako Białej Królowej.

Kot z Cheshire był niesamowity! Wszystko w nim od koloru futerka, wielkich zielonych oczek i szerokiego uśmiechu było tak cudowne jak to tylko w snach może być. Te wolne, leniwe ruchy, pełne niesamowitej gracji... chyba się zakocham.
Ale wróć! Był jeszcze Skazeusz (tylko ja widzę tutaj śladowe ilości Skazy z 'Króla Lwa'? Jeśli tak to chyba wpadam w manię wyłapywania aluzji i podtekstów) z tą swoją opaską w kształcie serca. Hał Słit.

Sama fabuła filmu jakoś nie zachwyca, można się dopatrzyć scen żywcem zerżniętych z Władcy Pierścieni (walka Alicji ze smokiem, którego imienia sobie nie przypomnę, wyglądała niemal zupełnie tak jak Gandalfa i Barloga, lub jak kto woli Arweny i Nazgula ["Skrócić ich o głowę!"]). Sama Alicja i te jej rozterki na końcu są nieco żałosne, ale jak jest bajka to niech będzie w niej i morał. Szalony Kapelusznik jest bardzo uroczą postacią, chociaż to i tak oczywiste, że gdzie się spotkają Depp i pani Bonham Carter tam jest przyjemny dla oka film (pieję tu do Sweeney'a Todd'a).

Ogólnie był to całkiem przyjemny seans (ech... nie lubię długich zakończeń).
Jeszcze raz... Skrócić ich o głowę!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Velveten
Eon


Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ŻARY
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 21:38, 14 Mar 2010    Temat postu:

Ekhem...jesli walka z Nazgulem to Eowiny, nie Arweny...kaszlu kaszl...

Kurde noooo, ja też chcę zobaczyć ten film! I po trailerach jak cholera spodobał mi się pan z serduszkiem na oku. JA CHCĘ TAKIEGO W DOMUUUU...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Don't care
anioł służebny


Dołączył: 08 Lis 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 21:47, 14 Mar 2010    Temat postu:

OMG, ale gafa...
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaczuszk@
prawie jak Jasność ;)


Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 2382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 21:57, 14 Mar 2010    Temat postu:


Don't care napisał:

Dubbing w tym filmie leży i zwija się z bólu. Pazura w pierwszej scenie z Kapelusznikiem tak dał dupy, że aż brak mi słów. Nie rozumiałam połowy z tego co mówił, a pozostałej części musiałam się w znacznym stopniu domyślać. To samo Królowa Kier ("Skrócić ich o głowę!" xD). Za to bardzo spodobał mi się pomysł Kożuchowskiej jako Białej Królowej.

No, ja na szczęście byłam na wersji z napisami. Dubbingu, a zwłaszcza Pazury jako Kapelusznika, bym chyba nie przebolała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Verso Black Rose
Eon


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 958
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. Skarania Boskiego 13/13
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Wto 1:25, 16 Mar 2010    Temat postu:

Fa, fa, fa... Nie chce mi się, ale czuję potrzebę, aby także napisać choć parę słów o moich wrażeniach po Alicji...

Więc tak, po pierwsze chwała im za to, że czerpiąc z obu książek, które rozgrywały się w dwóch różnych światach, udało im się go skleić w jeden sensownie przedstawiony. ^^

Coś nad czym można się rozpływać - bohaterowie którzy, już w książce są przeepiccy (ale żal że ich tam tak mało) byli przedstawieni po prostu cudownie Kot z Cheshire, Kapelusznik, Marcowy Zając. To oczywista elita. ^^
Suseł/popielica była zupełnie niekanoniczna, wiem że taka jaka była w książce, do filmu nie nadawała się kompletnie, ale jednak trochę mnie to raziło.
Spodziewałam się więcej po Skazeuszu, niby miał te swoje charakterystyczne cechy, ale i tak wydawał mi się słabo nakreślony.
Niestety największą moją bolączką była sama Alicja, która stanowczo była mniej bardziej. Pozbawiono ją tej fantastycznej osobowości z książki i ogólnie była mocno nijaka.

Do fabuły w sumie nic nie mam, oglądało się przyjemnie i nie żałuję tego wyjazdu. ^^
Jednak mój ostateczny wniosek był taki, że nic nigdy nie przebije oryginalnej książki, która jest dla mnie absolutnie fantastyczna dzięki sposobowi narracji - przemyślenia Alicji zawsze wprawiają mnie w dobry humor. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lukseja
Eon


Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:18, 20 Mar 2010    Temat postu:

Ekhem. Z okazji artykułu na interii o czymśtam, gdzie pojawiło się nazwisko Tildy Swinton, pytam:
Czy to nie zbrodnia, że archanioła Gabriela w "Constantine" zagrała genialna, utalentowana i wczuwająca się w rolę, ale jednak... aktorka?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Issay
serafin


Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Sob 17:23, 20 Mar 2010    Temat postu:

Myślę, że gdyby Gabriela zagrał przystojny, odbiegający od naszych wyobrażeń aktor, zbrodnia byłaby większa. A mi się akurat taka, a nie inna postać archanioła podobała, bo to zawsze coś innego i wychodzącego poza schemat zabójczo przystojnego Obrońcy Królestwa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lukseja
Eon


Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:09, 20 Mar 2010    Temat postu:

To nie schemat, to święta prawda. Zawsze to powtarzam: Gabryś może wyglądać jak worek ziemniaków, ze swym charakterem wart jest stu ziemskich modeli i więcej Very Happy.
Poza tym właśnie usłyszałam recenzję Zbieracza od kumpla: "...no i wszyscy tam jacyś spedaleni, tylko ten Gabryjel jeżdząc po Michale jak po łysej kobyle trzyma jakiś poziom!" Buahahahah!Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Eon


Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Sob 19:50, 20 Mar 2010    Temat postu:

A ja nie dałam rady doczekać do końca. Bo mnie wygonili spać, a byłam tak zmęczona, że nawet specjalnie nie protestowałam. I nie wiem, jak się skończyło, a szkoda, bo tyle co obejrzałam mi się naprawdę podobało... Ktoś coś rzuci, jak się skończyło?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mnemosyne
Eon


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 23:20, 21 Mar 2010    Temat postu:

Hmm, Alicja podobała mi się pod względem burtonowskiego klimatu. No i oczywiście Johnny Depp na spółkę z Heleną Bonham Carter - oni są zawsze mistrzowscy w byciu pokręconymi, dziwnymi postaciami Very Happy aczkolwiek rzeczywiście do książki film się nie umywa. Mimo wszystko sądzę, że Burton "odwalił" dobrą robotę, bo wszystko tchnie typową dla niego aurą, a ja taką uwielbiam.


Zmieniając jednak klimat o sto osiemdziesiąt stopni - Właśnie wróciłam z seansu "Remember me". I muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona. Zwykle, a raczej zawsze, jestem antagonistycznie nastawiona do dramatów koncentrujących się wokół wątku miłosnego. Jestem wręcz brutalnie krytyczna dla takowych. Są nieliczne wyjątki, które na zawsze zachowuję w pamięci i mam o nich dobre słowo. "Remember me" chyba zostanie jednym z tych wyjątków.

Film mnie nie powalił na kolana, co prawda, ale też nie pozostawił obojętnej. Przeciwnie - uważam, że był swego rodzaju piękny.

Smutny i piękny.

A piękno wcale nie opiera się w nim na ładnych obrazkach, bo akcja głównie dzieje się w nieładnym, zaklamoconym mieszkanku studenckim, w metrze, czy w parkach. Jednak jest coś w tych niepewnych, nieśmiałych i poranionych relacjach, co uważam za piękne. Nie samą miłość pomiędzy głównymi bohaterami, raczej wszystko inne dokoła i każda postać z osobna. W tym obrazie nie ma pięknych osób. Jasne, Ally (czyli Emilie De Ravin) jest ładna z buźki, miło się na nią patrzy, ale też nie błyszczy najjaśniej. Wszyscy wydają się być tacy normalni, jakbyśmy wtargnęli w rzeczywistość ludzi, którzy nas mijają na ulicy. Tutaj tym bardziej plus dla Pattinsona, czy raczej dla twórców filmu za wybranie go do głównej roli. Bo to nie jest typ przystojniaka (chociaż pół świata się w nim kocha), ale facet przeciętny, niedogolony, jakiego można spotkać w biedronce w kolejce po amarenę.

Siłą filmu jest to, że obok miłości głównej są też wątki bardzo dobrze zarysowanych, pogiętych relacji rodzinnych. Jedna z lepszych roli Brosnana, chociaż niekoniecznie "miła". W fabule kilka tendencyjnych scenek się przewija, jednak wywołują raczej uśmiech niż zniechęcenie, bo nie jest ich za dużo. Troszkę zabawnych w naturalny sposób, przy których nawet faceci w kinie się śmiali.

I końcówka też mnie nie rozczarowała. Od pewnego momentu w filmie miałam wrażenie, że właśnie stanie się coś. Nastrój wyraźnie na to wskazywał, a jednak mimo wszystko pojawił się szok, a kurcze nawet żal i smutek, że tak się skończyło. Jasne, wolę to niż nienaturalne przeświadczenie, że było wszystko dobrze i szczęśliwie. I fakt, że podpięto końcówkę pod pewną datę, też przypadł mi do gustu - dlatego, że [uwaga - ogromny spoiler] uważam za bardziej naturalne i prawdopodobne, że po prostu znalazł się w wieżowcu WTC 11.09.2001, niż żeby miał go potrącić tramwaj czy napaść jakiś złodziej. Napad czy kretyńska śmierć pod kołami nie pasowałyby mi do konwencji, wydałyby się zbyt naciągane i zrobione na siłe. A śmierć na siłę wcale nie dodaje uroku filmowi. Za to WTC mi odpowiadało. Więcej, poruszyło jeszcze bardziej

Największym (pozytywnym) zaskoczeniem była gra Pattinsona. Większość ludzi jest nastawiona do niego po roli w sadze twilightowej. Ale szczerze powiem - życzę mu, by już nigdy nie musiał grać żadnego Edwarda, bo kurcze ma chłopak jednak talent i zadatki na aktora. Jeśli oderwie się od kretyńskich ról patetycznych amantów, ma szanse się rozwinąć. W tym filmie nie miałam ani chwili wątpliwości, co do jego zdolności aktorskich. Przekonał mnie. Więcej! Polubiłam jego postać, wręcz doprowadził mnie do empatii i przejęcia się nim i jego przemyśleniami, chociaż wcale nie był krystaliczny czy poskładany.

Ogólnie - polecam. Być może to nie jest mistrzostwo świata, nie zdeklasuje "Pamiętnika" czy "Pokuty", ale wart jest obejrzenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lukseja
Eon


Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:54, 25 Mar 2010    Temat postu:

Shutter Island, Wyspa Tajemnic.
No więc powiem tak: pewnie lepiej by mi się oglądało, gdyby net nie ciął mi wersji filmu przez cały czas. A poza tym, nie wiem sama co powiedzieć. No nic w tym filmie nie zasługuje na moją większą krytykę poza muzyką. Muzyka filmowa, według starej szkoły, ma być tak zrobiona, by nie przeszkadzać w oglądaniu. Ta nie dość, że przeszkadzała, to jeszcze mnie osobiście raziła taniością. To nie horror klasy B, to thriller, co to tutaj robi? - myślałam oglądając. Poza tym intryga okej, fabuła okej, Leo ok, nie why, zdjęcia okej...
Ale też nic mnie bardziej nie zachwyciło. Czekałam na jakieś słowa, które mnie zafrapują, dyskusje o szaleństwie, nie wiem, jakiś konflikt moralny. A nie dostałam. Bo chociaż nic mnie mocno nie zirytowało, także nic mnie mocno nie zachwyciło. Znaczy, na koniec łysy pan doktor mnie wzruszał, ale niedużo. Poza tym ani mnie nie trzasnęło, ani nic...
Sprawdza się stara zasada: trailer był ciekawszy. A skoro mogę tak powiedzieć, to chyba jednak nie był dobry, a jednocześnie, zaznaczam: nie jest to film zły ani taki, który boli jakimiś maksymalnie głupimi pomysłami oglądającego. Taki akurat do obejrzenia.
5/10.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
37percent
Eon


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 592
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mroźna Północ
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 15:43, 28 Mar 2010    Temat postu:

Na Alicji byłam wczoraj wieczorem, ale ponieważ na temat tego akurat filmu powiedziano już absolutnie wszystko, to nie będę się rozwodzić. Wink

Powiem za to coś na temat "Van Hellsinga" (który może i nie jest zbyt ambitny, ale miło się go ogląda) - od momentu kiedy się zorientowałam, jakie imię dali głównemu bohaterowi, nie mogę się opędzić od wizji archaniołów robiących sobie wieczorek filmowy i Gabrysia, którego szlag trafia za każdym razem, jak do Van Hellsinga zwracają się per "Gabrielu". XDDD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Efcia
Eon


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 17:32, 28 Mar 2010    Temat postu:

Ja ma za sobą bardzo spokojny seans- "An education" (w polskiej dystrybucji cudnie przerobione na "Była sobie dziewczyna"). Fil jest taki, jaki był seans- bardzo spokojny, stonowany, bez fajerwerków. Nie oznacza to, że ogląda się go źle. To film typowo obyczajowy, bez jakiś ogromnych ambicji, więc nie należy mieć jakiś nadmiernych oczekiwań wobec niego. Jako własnie taka zwyczajna obyczajówka ogląda się go dobrze. Świetnie odwzorowane zostały lata 60. (brawa za charakteryzację i scenografię), dobrze dopasowane piosenki, aktorzy też dają radę- lepiej bądź gorzej- najlepszy jest zdecydowanie Alfred Molina w roli ojca głównej bohaterki.
Powiem tak- nie uważam, żeby to była pozycja obowiązkowa, ale nie odstrasza i zapewnia całkiem przyjemny seans.
P.S. Martini, wizja archaniałów robiących sobie wieczorek filmowy jest bezcenna...=D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Efcia dnia Nie 17:33, 28 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mnemosyne
Eon


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 16:27, 30 Kwi 2010    Temat postu:

Obejrzałam "Legion". Tiaaa... cóż... Legion <ciężko wzdycha> Nie chciałam podchodzić do filmu sceptycznie, bo przecież nie można nastawiać się, że każdy z filmów czy tworów o aniołach ma ich obrazować tak, jak Kossakowska. Lubię różne perspektywy. Perseptkywa Legionu natomiast w ogóle do mnie nie przemawia. Bohaterowie papierowi tak bardzo, że nic tylko podpalić. Dlaczego to nienarodzone dziecko ma niby taką siłę zbawienia, też nie wiadomo i jest moim zdaniem kretyńskim pomysłem. Sieczka strzelania do uzębionych, jak rekiny, opętańców to tandeta. Już szczególnie ta babcia na początku była przesadzona. Chyba miało na mnie zrobić wrażenie, że to nie demony opętują ciała, tylko anioły. Nie, nie zrobiło wrażenia. Anielskości tak naprawdę w tym filmie nie ma wcale. Tylko takie drobiny, na dodatek kiepskie. A już Gabriel jest najbardziej godzien pożałowania i wzbudził moją irytację. Aniołowie mają niby być piękni, on wygląda jak pyza, na dodatek ze szczękościskiem i charakterem pieska na smyczy pańskiej.

Żeby nie było, że same minusy film miał i nie wartko go oglądać - nie polecam go oczywiście, ale widywałam gorsze twory. Ale Michał, czyli główny bohater anielski, to jedeyny plus tego filmu. Paul Bettany jest świetny w każdej roli, w jaką się wcieli. Tę też wykreował tak, aż mi żal, że oprócz niego w filmie pojawiły się inne osoby i taka fabuła. Dla mnie mogłoby być skoncentrowanie wyłącznie na nim, olać innych. Jego Michał jest wyrazisty, chociaż bez wyrazu w mimice twarzy. Wydaje się być kompletnie bezemocjonalny, zimny, ale w całej tej niby pustce to on jest najbardziej wrażliwy.

Niestety, Michał przygnieciony całym kiczem filmu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Efcia
Eon


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 19:19, 30 Kwi 2010    Temat postu:

Nareszcie ktoś w tym temacie wypowiedział! Nie chciało mi się edytować posta, a nagromadziła mi się spora liczba filmów, o których zwyczajnie chce mi się pisać.
Na początek to, co ostatnio mnie prześladuje (tak, tak, nawet odtwarzacz nastawiony na losowe odtwarzanie ciągle mnie częstuje muzyką z tych filmów), czyli trylogia „Ojciec chrzestny”. Co z tego, że znane, ja się po prostu muszę „pouzewnętrzniać” na temat tych filmów!
Dokładnie rzecz biorąc to wszystkie trzy części oglądałam jakiś czas temu, kiedy to pokazał je TVN. Wtedy uznałam, że to bardzo porządne kino, ale nie wpadłam w jakiś zachwyt. Ostatnio jednak miałam szansę powtórnego obejrzenia wszystkich części, tym razem na dvd. Jednak jakość obrazu, dźwięku, oraz wersja z napisami robi olbrzymią różnicę…
Idąc po kolei:
Część I.
To, co jest uderzające w tym filmie to przede wszystkim pozorny spokój. Na pierwszy rzut oka niewiele się w nim dzieje. Ot, zaczynamy od wesela, żeby później powoli przesuwać się przez sceny dość statyczne ze sporą ilością dialogów, a niewielką muzyki (chociaż muzyka to rzecz na odrębny temat). Jednak coś mnie przykuwało do ekranu i nie pozwalało odwrócić głowy. Tych „cosiów” jest całkiem sporo: właśnie owe dialogi (niektóre wręcz znakomite), bardzo charakterystyczny klimat (który chyba wynika ze specjalnej metody filmowania i barwienia klatek zastosowany przez Coppolę) i, przede wszystkim, postacie. Postacie zagrane wręcz genialnie, dzięki czemu pod płaszczykiem pozornego spokoju widz otrzymuje uderzeniową wręcz dawkę emocji. Ogromne znaczenie ma dla mnie postać głównego bohatera, Michaela Corleone, (tak, wiem, ze Al. Pacino został za rolę w części pierwszej nominowany w kategorii: najlepszy aktor drugoplanowy. Według mnie to jakiś bezsens.) Szczerze przyznam, że „przemiana” Michaela jest dla mnie fascynująca. Dlatego strasznie żałuję, że czas od jego powrotu z Sycylii do ponownego spotkania z Kay został skwitowany krótkim dialogiem:
„Kiedy wróciłeś?”
„Rok temu”
Chciałabym móc obejrzeć kolejne etapy, które przebywał Michael. To, co mnie też bardzo interesuje to też zagadnienie na ile on musiał się zmienić, a na ile wychowanie w takiej, a nie innej rodzinie spowodowało, że to było dla niego zachowanie „normalne”. Ale to takie luźne dywagacje, nie do końca na temat. Faktem jest to, że ten film uważam za jeden z najlepszych, zwłaszcza dreszcz budzi u mnie znakomite zakończenie.
Część II:
Tak, to jest właśnie mój absolutny numer jeden. Wiem, że ogolnie to raczej część pierwsza jest uznawana za lepszą. Dla mnie jednak część druga ma większą wartość. Za znakomity pomysł uważam równoległe pokazywanie drogi Vita Corleone na szczyt i drogi Michaela- teoretycznie również na szczyt, a praktycznie… W sferze psychiczno-duchowej spada w rejony najniższych kręgów piekielnych. Jednocześnie jednak ciągle ma w sobie takie wewnętrzne przekonanie, że ma rację. Zresztą to jego przekonanie najlepiej chyba zobrazuje cytat z filmu (po angielsku, bo dokładnej polskiej wersji nie pamiętam, a nie chcę kłamać):
„I don't feel I have to wipe everybody out, Tom. Just my enemies.”
W kwestii scen powodujących zdecydowanie dreszcz- pocałunek śmierci w czasie Sylwestra na Kubie. Oj, tak, to trzeba obejrzeć.
Część III:
W porównaniu do części poprzednich nie ma już takiej siły oddziaływania. Natomiast rozpatrywana, oczywiście jako kontynuacja, ale bez prób porównywania, okazuje się być bardzo dobrym filmem o szukaniu odkupienia i próby zrozumienia swoich win. Tylko, że tym razem winowajca nie otrzymuje rozgrzeszenia… Najmocniejszym punktem (jak zawsze) jest znakomity Al. Pacino, który, pomimo tego, że nie do końca zgadza się z taką wizją postaci Michaela, zagrał brawurowo. Największym zgrzytem- Sofia Coppola, która aktorskiego talentu, zwłaszcza w porównaniu z takimi postaciami, nie zdołała tutaj niestety wykazać. A postać Mary Corleone miała grać Winona Ryder… Ciekawe co by z tego wyszło. Oczywiście olbrzymi plus za całą sekwencję operową.
Idąc dalej latami 70. docieram do „Pieskiego popołudnia” . Al Pacino stwierdził kiedyś, że to jego najlepsza rola w karierze. Nie wiem, czy to prawda, ale faktem jest, że spisał się tam niesamowicie. Zresztą cała ekipa wykonała znakomitą pracę. W swojej konstrukcji jest to film niezwykle prosty- nieomalże zachowuje zasadę trzech jedności, jedynie samo zakończenie łamię zasadę jedności miejsca. Oparty jest na wydarzeniach autentycznych i opowiada historię dość niezwykłego napadu na bank z bardzo dziwnym motywem owego napadu. Jego zaletą są świetne dialogi i, ponownie, emocje. Miałam szczerą ochotę gryźć paznokcie w niektórych momentach! A i jeszcze raz bohater bardzo niejednoznaczny moralnie, a przez to- niezwykle interesujący. No i nutka czarnej komedii w tym wszystkim. Mieszanka wybuchowa.
„Adwokat diabła” obejrzany w ramach połykania filmów z Pacino. Ten film mocno mnie zaskoczył. Przede wszystkim oczekiwałam czegoś głupszego. Oczywiście jest tutaj parę sekwencji, które ocierają się o kicz, ale ogólnie rzecz biorąc zostałam zdecydowanie zaskoczona na plus. Kilka ciekawych spostrzeżeń o ludzkości, parę scen które potrafią wzbudzić dreszcz przestrachu (w końcu to thriller), zadziwiająco mało drewniany Keanu Reeves, niezłe zakończenie i na wskroś diabelski Al Pacino.
Kolejny film to „Piękny umysł”, obejrzany na polecenie wykładowcy (pan profesor, który wykłada nam elementy psychiatrii zadaje nam takie „zadania domowe”). Szczerze mówiąc do mniej więcej do połowy patrzyłam na ten film bardzo sceptycznie. Jednak w momencie, kiedy okazuje się, że cały wątek z pracą dla wywiadu jest urojeniem uznałam: „nie jest źle!”. Nie będę padać tutaj z zachwytu, ale moim zdaniem druga połowa filmu jest bardzo solidna z paroma przebłyskami ponad tą solidność. Tutaj dużym plusem jest zwiewna i liryczna, ale bardzo przyjemna muzyka Hornera.
Kolejne zadanie domowe to „Lepiej być nie może”, do którego byłam nastawiona raczej średnio, a który okazał się miłą niespodzianką, okazując się obrazem gorzko-słodkim, z kilkoma naprawdę śmiesznymi fragmentami. No i ponownie dość ciekawa postać głównego bohatera. Nie mogłabym też zapomnieć o piesku, którego popisy, moim skromnym zdaniem, wyprzedziły całą resztę ekipy aktorskiej o lata świetlne. Ogólnie rzecz biorąc film przyjemny w odbiorze.
Na koniec natomiast zostawiałam sobie gniot aboslutny, czyli „Starcie tytanów”. Okropny, po prostu okropny. Aż brak słów. Wiem, że od takich filmów nie ma co oczekiwać inteligentnej fabuły (a nawet fabuły sesnownej), ale ta papka przekracza wszelkie granice. W tym filmie nie ma nic: ani efektow, ani scenografii, ani adrenaliny, ani fabuły, ani muzyki, ani zdjęć. Po prostu nic. Brr, nawet pisac się nie chce…

Uff, to na razie na tyle, ale czekają na mnie kolejne pozycje Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Velveten
Eon


Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ŻARY
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 21:33, 30 Kwi 2010    Temat postu:

a ja obejrzałam ostatnio...czyli wczoraj...Ponyo czyli najnowszy film Miyazakiego, z jakiś dziwnych względów niedostępny w kinach, za to na dvd owszem (koleżanka z roku kupiła...)
Film bardzo przyjemny, jak zwykle w przypadku Miyazakiego powalający pod względem włożonej weń pracy. Animacja jest przewspaniała, kolory czyste i cudowne tła to główne zalety, poza genialnym dla mnie humorem sytuacyjnym. O czym film opowiada nie powiem, ale historia skupia się na 5 letnich dzieciach, i niby jest przeznaczony dla młodszej widowni. Obawiam się jednak, że dzieci bardziej by się nudziły na tym filmie - akcji jest sporo, ale nie ma takiego dramatyzmu, jak w filmach poprzednich mistrza. Ja się bawiłam doskonale.
Postaci dają się lubić z główną bohaterką na czele - choć mnie najbardziej przypadł do gustu jej tatuś...Very HappyVery Happy sceny z nim są najlepszymi w filmie i żal mi że potraktowano go triochę po macoszemu.
I taki typ miłości jak w typ filmie preferuję, oj tak. Polecam do obejrzenia, wszystkim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Efcia
Eon


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 19:18, 04 Cze 2010    Temat postu:

W ramach ratowania przegrzanego mózgu rodzina mnie wyciągnęła na "Księcia Presji". I albo mój mózg jest już tak zbołały, że wszystko mi jedno, co oglądam, albo ten film jest zwyczajnie fajny. Właśnie fajny, to określenie najlepiej pasuje. Wiadomo, że nie da się tu doszukiwać specjalnego sensu, ale jako kino przygodowe sprawdza się znakomicie. Po prostu ma wszystko, co film przygodowy fantasy mieć powinien- akcja (mnóstwo akcji), sympatycznego (i przystojnego) bohatera głównego, ładną główną bohaterkę, dobre efekty specjalne, nienajgorszą muzykę, ładne plenery (komputerowe nie do odróżnienia od realnych) i niezły montaż. Jako kino letnie i odpoczynek dla mózgu- bardzo przyjemne. Zwłaszcza jak się ma w pamięci okropne "Starcie tytanów", które (w zamierzeniu) powinno prezentować podobny poziom...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .:: SATOR ::. Strona Główna -> Zainteresowania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 25, 26, 27 ... 30, 31, 32  Następny
Strona 26 z 32

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel & Download

Regulamin