Forum .:: SATOR ::. Strona Główna

.:: SATOR ::.
Forum fanklubu serii anielskiej Mai Lidii Kossakowskiej
 

Prawo Natury

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .:: SATOR ::. Strona Główna -> Fan fiction i fan art / Fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jiraz
Eon


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ipswich, Uk
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Czw 2:46, 12 Maj 2011    Temat postu: Prawo Natury

Jak powiedziałam (daaaaawno temuXD) tak napisałam swoją kontynuację do fika 37Procent "Wypadki przy pracy" ^__^

Mam nadzieję, Procencie, że znośna jest ta historia, bo ja ubawiłam ise przy niej przednioXD

A wiec:

Prawo Natury

Rafael, w retrospekcji, przypuszczał, że mógł się tego spodziewać. Życie w Królestwie – w szczególności życia Archaniołów – były w ostatnim czasie tak dziwaczne, że nic już nie powinno go zbytnio dziwić. Po odejściu Jasności (nie, nie odejściu, Pan po prostu zmienił miejsce przebywania, a kto mógłby mu tego zabronić?) nic nie powinno mieć prawa go zaskoczyć.
Tak, więc sam się sobie dziwił, że w ogóle zadawał sobie trud bycia zaskoczonym na widok Gabriela, który stał w drzwiach jego gabinetu z miną, jakby właśnie szedł pod topór. Już mniejsza z tym, że stojący obok sekretarz Rafaela patrzył na regenta wzrokiem godnym inkwizytora, który właśnie posyłał na stos czarownicę.
Biedny Gabriel, pewnie dał się nabrać na niewinną twarz Reiyela. Niski wzrost i duże, błękitne oczy zmyliły już niejednego. Od medyków począwszy, na żołnierzach i urzędnikach skończywszy, każdemu szczeka opadała, gdy okazywało się, że ten oto szczupły, niewinnie wyglądający aniołek to cerber w przebraniu, który nie, nie wpuści nikogo do gabinetu swojego pana, ponieważ ten PRACUJE.
Jak widać, nawet szef Królestwa nie miał w tym przypadku forów.
I chyba go to zmieszało. Dobrze, niech nie osiada na laurach, musi być czujny. On najbardziej z nich wszystkich.
Rafael przez chwilę cieszył oczy widokiem zmierzwionych piórek regenta, ale potem odwołał Reiyela i zaprosił przyjaciela do gabinetu. Nie wypadało tak go trzymać na progu.
- Michał nie ściemniał – powiedział Gabriel z nutką niechętnego podziwu w głosie. – Trudniej się do ciebie dostać, niż do państwowej przychodni.
Och, tak. Michael i Reiyel… nie lubili się zbytnio. Mieli bardzo niekompatybilne charaktery. Michał był duży, głośny, towarzyski i odrywał Rafała od tego, co ten aktualnie robił – cechy niewybaczalne w oczach młodego sekretarza.
- Reiyel pilnuje tylko, by nikt mi nie przeszkadzał, gdy pracuję – odpowiedział spokojnie Rafael.
Nie zawadziło przypomnieć tym drobnym szczególe. Archanioł Uzdrowień nie miał nic przeciwko wizytom, ale wolałby być o nich uprzedzany. Wbrew powszechnej opinii, nie spędzał całych dni sadząc ziółka w ogródku, miał sporo innych zajęć, które wymagały uwagi. Zwłaszcza teraz, gdy nie minął jeszcze rok od Bitwy.
Gabriel załapał aluzję i przez chwilę wyglądał na należycie pouczonego, ale swoim zwyczajem szybko się z tego otrząsnął. No cóż, dlatego to on był regentem, a oni go tylko wspierali.
Choć wciąż sprawiał wrażenie podenerwowanego.
Rafael obiegł jego sylwetkę fachowym wzrokiem i natychmiast wychwycił problem.
- Coś ci się stało w bok? – zapytał ostrożnie.
Trafił w sedno, bo przyjaciel zaniemówił. To, że trochę się zaczerwienił, sprawiło, iż Rafael zastanowił się, czy aby na pewno chce wiedzieć.
- Widzisz, Rafałku… to trochę wstydliwy problem.
Tak, pewnie nie chciał wiedzieć.

*
Przez chwilę nie mógł znaleźć słów, w końcu westchnął i pokręcił głową.
- Znów byłeś u Razjela, prawda? - zapytał zrezygnowanym głosem. - Powiedz mi tylko, że na biodrze się kończy.
Nie dziwił sie przynajmniej temu, że Gabriel się wstydził. Był to zdrowy odruch osoby, która po czasie zdała sobie sprawę z własnej głupoty. A tak można było nazwać buszowanie po pracowni Razjela i pchanie paluchów do słoików o niewiadomej zawartości.
Słoiki z jakąkolwiek zawartością w pracowni maga powinny stać na najwyższych półkach, takie było zdanie Rafaela – chociaż kimże on był, żeby wypominać to Panu Tajemnic? On tu tylko uzdrawiał.
- To jak, pomożesz, Rafałku?
- Myślę, że powinienem cię tak zostawić.
Prawy bok regenta pokrywała zbroja z twardej, czerwonej łuski. Pięknej, zdrowej łuski, która wyśmienicie wyglądałaby na smoku piaskowym. Na Gabrielu wyglądała trochę mniej zachwycająco, a ponad to musiała mu zaciągać nitki w koszulach. Pewnie ograniczała mu również ruchy i sprawiała ból, gdy skrajne łuski zachodziły na zdrową skórę.
Nauczka, jak znalazł.
- Razjel powiedział, że samo zejdzie, ale minął już miesiąc, a to cholerstwo zaczęło odrastać! – narzekał Gabriel, patrząc z niesmakiem na swój bok. – Swędzi i piecze, nie mogę spać na tym boku, a nowe łuski nie przestają rosnąć! Zrób coś, zanim zmienię się w jaszczurkę!
- Nie mogłeś pójść z tym z powrotem do Razjela? – zaciekawił się Rafał.
Na co Gabriel spojrzał na niego, jak na idiotę i wycedził przez zęby:
- Razjel jest zajęty.
Ach, tak. To znaczyło, że regent już odwiedził Pana Tajemnic i został, bez wątpienia, wykopany z jego pałacu na zbity pysk. Gdy Razjel był zajęty, wszystkim żywym organizmom w jego bezpośrednim otoczeniu najlepiej było przenieść się gdzieś dalej. Mag potrafił być nieprzyjemny, gdy oderwało się go od pracy.
- Więc przyszedłeś do mnie – podsumował zgrabnie Rafael, odwracając się od przyjaciela, który zajęty był zasłanianiem zmutowanej skóry. – Ponieważ ja najwyraźniej nie jestem zajęty.
- Tak, właśnie, więc… - Gabriel zaczął i urwał.
Chyba spłynęła na niego świadomość tego, do czego się przyznał. Znów pozwolił sobie na moment bycia zawstydzonym, ale wyglądał przy tym tak żałośnie, że Rafał nie miał serca odmówić mu pomocy. Jeżeli nie odmawiał jej Michałowi za każdym razem, gdy baran zwichnął sobie skrzydło popisując się na manewrach Zastępów, to tym bardziej nie mógł odwrócić się od anioła, na którego barkach spoczywała przyszłość Królestwa.
Był zbyt miękki, wiedział o tym, ale przez większość czasu starał się ten fakt ignorować.
Westchnął więc cicho i postarał się o łagodny uśmiech, którym rozkruszył obawy regenta.
- Chodźmy do pokoju obok – zaproponował, wstając zza biurka. – Mam tam kozetkę i narzędzia. Zobaczę, co da się zrobić..

*
- Żartujesz sobie chyba!
Gabriel pobladł i siłą zdusił rodzącą mu się gdzieś w piersi histerię. Miał nadzieję, że źle usłyszał.
- Gabrielu, myślisz, że mógłbym tak z ciebie zażartować? – zapytał Rafał zranionym głosem.
Znów poczuł się, jak dupek. Zirytowany, zmęczony, a teraz na dodatek wystraszony nie na żarty dupek. Nie, nie miał prawa zarzucać przyjacielowi, że mógłby być aż tak bezduszny, ale czasami nie potrafił zapanować nad językiem. Zbyt bardzo przyzwyczaił się do rozmów z Michałem, który nigdy nie brał niczego do siebie, oraz z Razjelem, który nigdy nie dawał tego po sobie poznać.
Rafał był ulepiony z innej gliny i było to przekleństwo, i błogosławieństwo zarazem. Z tym, że w sytuacji, w której znalazł się Gabriel, trudno było zachować zimną krew.
- Musi być inny sposób – upierał się, odruchowo zasłaniając ramieniem ten nieszczęsny bok. – Pomyśl!
- Może i jest, ale ja go nie znam – odpowiedział Rafael zaskakująco spokojnie, choć jego twarz też nieco zbladła. – Nie mogę cię uzdrowić, bo nie chorujesz, nie jesteś ranny, moja moc nic nie pomoże. Sam powiedziałeś, że specyfik Razjela przestał działać, a łuski wciąż narastają. Jedyne, co w tej sytuacji przychodzi mi go głowy, to ekstrakcja.
Ekstrakcja. Słowo, które zmusiło żołądek Gabriela do wykonania salta i dwóch fikołków. Nie był żadnym maminsynkiem, cholera, bywał już ranny, znał ból. Ale w tym przypadku nie chodziło tylko o ból. Chodziło o to, że cały prawy bok miał pokryty łuską, która bardzo zaprzyjaźniła się z jego ciałem. Chodziło o to, że trzeba będzie leżeć bez ruchu, gdy ktoś będzie stał nad nim z ostrym przedmiotem w dłoni. Nawet, jeśli tym kimś był Rafał, to myślenie o tym wcale nie było przyjemne!
- Obiecuję ci, że nic nie poczujesz – mówił Rafael, patrząc na niego ze współczuciem. – Gdy łuski zostaną usunięte, będę mógł cię uzdrowić, a to powinno przywrócić twoją skórę do normalnego stanu. Po tym nie powinno być nawrotów.
- Razjel też tak powiedział – burknął ponuro Gabriel.
- Razjel to nie medyk – przyjaciel odpowiedział cichym, ale mocnym głosem. – Magia i eliksiry to nie prawdziwe uzdrawianie, Gabrielu, to tylko środek doraźny.
Cholera! Gabriel ugryzł się w język tak mocno, że zawilgotniały mu oczy. Zapomniał o najważniejszej rzeczy, o której należało pamiętać w obchodzeniu się z Rafaelem – zwłaszcza w sytuacji, gdy płaszczyło się przed nim o uzdrawianie. Nie wspominać o magii.
Coś mu to politykowanie nie wychodziło ostatnio.
Chociaż, czy można się dziwić? Skoro w perspektywach miał zamianę w jaszczurkę z jednej strony, a z drugiej bycie oskórowanym na żywca…
To ja wezmę tą jaszczurkę – wymamrotał cichutki głosik w jego głowie.
Po moim trupie – zagroził mu zdrowy rozsądek.
Nie miał czasu na zachowywanie się, jak dzieciak. Skoro Rafał powiedział, że nie będzie nic czuł, to nie ma się czego bać.
- No dobrze – mruknął, opadając na kozetkę. – Rób, co uważasz za słuszne.
Z dwojga złego wolał, żeby ekstrakcje przeprowadzał zawiedziony Rafał, niż wkurzony Razjel.
Rafał był inny niż oni, nigdy nie zrobiłby żadnemu z nich krzywdy naumyślnie.

*

Rafał był inny niż reszta z nich. Rafał nigdy nie zrobiłby nikomu krzywdy.
Gabriel zastanawiał się kiedy zaczęli brać to za fakt, za prawo natury, która rządziła światem. Na jakiej podstawie odepchnęli wszystkie wątpliwości w cień i wierzyli, że to jedno nigdy się nie zmieni.
- Ogłusz mnie, Rafał, to jest rozkaz! Dekret królewski, co tylko chcesz! Daj mi czymś w łeb!
Archanioł Uzdrowień spojrzał na niego nad wyraz spokojnym wzrokiem i bardzo łagodnie powiedział:
- Jeżeli kiedykolwiek dam ci po głowie, to tylko wtedy, gdy sobie zasłużysz. A teraz przestań się wiercić, zachlapiesz mi podłogę.
Gabriel klął. Nie na głos oczywiście, jeszcze do tego stopnia nie stracił rezonu, ale jego myśli przypominały w tej chwili rynsztok.
Kto by przypuszczał, że ekstrakcja łusek będzie tak bolesna? Rafał naszpikował go miksturami znieczulającymi do tego stopnia, że regent zaczynał się czuć, jakby wyjęto mu z ciała wszystkie kości. Ból jednak nie dał się usunąć razem z nimi. Każda z łusek mściła się na Gabrielu nie wiadomo za co, trzymając się jego ciała najmocniej, jak potrafiła.
Nawet na to nie patrzył. Leżał na boku, na pokrytej białymi prześcieradłami kozetce, rozebrany do pasa i liczył ściegi na zasłonie, która odgradzała ich od reszty pokoju. Nie to, że nie miał odwagi spojrzeć, ale jego żołądek ubzdurał sobie, że unosi się w próżni i może się bez problemu wywrócić do góry nogami przy najmniejszej zachęcie.
Wystarczył mu widok metalowych szczypiec, które Rafał podniósł z tacki z narzędziami i jeszcze nie odłożył na miejsce. Gabriel nie chciał kusić losu. Wystarczyło, że czuł i – cholera – słyszał, jak jego ciało rwie się za każdym razem, gdy jego przyjaciel/chirurg szarpał szczypce w swoją stronę.
Kto by pomyślał, że łuski przewodzą tyle bodźców?
- Rafał, zlituj się – to było najbliżej błagania, jak tylko potrafił brzmieć.
- Nie mogę ci dać więcej eliksirów, bo się zatrujesz, Gabrielu, przykro mi.
I, szlag by to, Rafał naprawdę brzmiał, jakby mu było przykro! To skutecznie rozbrajało wszelkie próby nienawidzenia go, które podejmował obolały umysł regenta.
- Sam powiedziałeś, że narkoza odpada.
Tak, nie chciał spać. Bo wiedział, że jeżeli pozwoli sobie na to by teraz zasnąć, to obudzi się dopiero pojutrze, a potem przez tydzień będzie musiał trenować swoje ciało na nowo, by wróciło do zwyczaju spania trzech godzin na dobę.
Choć musiał przyznać, że powoli zmieniał zdanie.
Czuł, jak krew cieknie mu po boku i po brzuchu. Większa część pancerza została już usunięta, została tylko ta na biodrze i trochę na plecach. Dzięki Łasce, że smocza skóra rosła w górę, a nie w dół – gdyby tak było, Rafał i jego szczypce nie zbliżyliby się do Gabriela na odległość kilometra.
- Nie napinaj mięśni, Gabrielu, bo będziesz mocniej krwawił.
Nie skomentował, bo jedynym, co w tej chwili przeszłoby mu przez gardło, były przekleństwa. A nawet regent Królestwa wiedział, że niemądrze jest pyskować komuś, kto stoi nad jego bezwładnym ciałem z ostrym przedmiotem w dłoni. Już i tak leżał w kałuży krwi, jaką różnicę zrobi kilka dodatkowych litrów?
- Nie przesadzaj, to zaledwie pół szklanki.
Powiedział to na głos? Cholera, nie miał zamiaru! Czemu te mikstury otumaniały to, co mu było akurat potrzebne, a omijały to, czego chciał się pozbyć?
- Powinny działać – odpowiedział mu Rafael. – Dawka, którą przyjąłeś powaliłaby smoka.
- Wiec, czemu mnie nie… powaliły? – wymamrotał Gabriel.
- Może nie działają na osły? – odpowiedział pogodnie Rafał.
No hej, czy to był moment, by go obrażać? On tu cierpiał! Przynajmniej lądował tam rzadziej niż Michael!
- Wiesz, że to żadna obrona, prawda? Obaj jesteście uparte osły, dziw, że jeszcze żyjecie.
No dobrze, dobrze, należało mu się trochę. Ale tylko trochę.

*

Gdy Rafael ogłosił tryumfalnie usunięcie ostatniej łuski z jego ciała, Gabriel odetchnął z ulgą. Co prawda w tym momencie ledwie już kontaktował z rzeczywistością, ale jakaś część jego świadomości, która zawsze walczyła do ostatka, powitała tę wiadomość z radością.
Tak naprawdę to ból znikł jakiś czas temu, w końcu zagłuszony przez eliksiry. I dzięki Łasce. Gdyby tylko dali mu teraz pospać…
- Ach, co ja z wami mam – słyszał, jak przez warstwę zalegającej w uszach waty. – Pozwoliłbym ci zasnąć, gdybym nie wiedział, że jutro będziesz miał o to do mnie pretensje, Gabrielu.
Pretensje? – zamruczał senny umysł regenta. Może i by je miał. Pewnie tak. Ale to był Rafał, on zawsze chciał dla nich dobrze, więc wściekanie się na niego było bez sensu. Miśkowi dałby w pysk, na Razjela nakrzyczał… a co mógłby zrobić Rafałowi? Wystarczyło przecież, że raz na niego spojrzał i pięści mu opadały, a krzyk wiązł w gardle…
Rafał był zupełnie inny od nich i czasami Gabriel bał się tego, jak bardzo.
Nie mógł otworzyć oczu, ale czuł, jak czyjaś ciepła dłoń odgarnia mu grzywkę z czoła i miękko spoczywa na jego zimnej, mokrej od potu skórze. Drugą dłoń poczuł słabo na swoim pokiereszowanym boku.
Tam jest krew, nie dotykaj – chciał powiedzieć, ale nie mógł otworzyć ust. Oni potrafili sobie poradzić z krwią, ale on nie powinien… nie powinien nawet się do niej zbliżać.
Majaczysz, Gabrielu – podsunął zdrowy rozsadek. To lekarz, naoglądał się więcej ran i krwi, niż wy wszyscy razem wzięci. Pozwól mu pracować.
Nie miał wielkiego wyboru, skoro nawet jego zdrowy rozsądek był przeciw niemu.
- Ojcze Nasz, Któryś…
Nie wychwycił słów modlitwy, nigdy tak naprawdę nie udało mu się ich zapamiętać, ale rozlewające się po ciele ciepło sprawiło, że przestał o tym myśleć.
Och tak, teraz pamiętał, czemu tak często płaszczyli się przed Rafaelem o uzdrawianie, gdy byli jeszcze młodzi, gdy byli dziećmi – bo to było uczucie nie do opisania. Jak stanie przed obliczem Jasności, jak jeden z rzadkich, bezcennych uścisków Królowej. Światło i ciepło, i Miłość wypełniające żyły i serce. Coś nie do zapomnienia.
Dlatego, gdy Pan odszedł, zaczęli polegać na Razjelu. Bo magia była zupełnie inna, zimna i bezosobowa, i nie przypominała im o tym, co stracili…
Dlatego, gdy światło promieniujące z dłoni Anioła Uzdrowień zgasło, Gabriel przez długą chwilę nie otwierał oczu. Czuł sie wspaniale, słabość przeszła, jak ręką odjął, nie było już ani śladu po bólu. Czuł się odświeżony i gotów stawić czoła wszystkim dostojnikom Królestwa.
Czuł się też, jakby wyrwano mu z piersi serce i zastąpiono je kawałkiem ołowiu. Jeżeli otworzy oczy teraz, zacznie płakać, a tego nie chciał w szczególności.
- Już po sprawie – pogodny głos Rafała otrzeźwił go częściowo, ale nie do końca. Archanioł zabrał dłoń z jego czoła, ale przedtem jeszcze przygładził mu grzywkę matczynym gestem. – Jak się czujesz, Gabrielu?
- Dobrze – Gabriel w końcu otworzył oczy i dźwignął się na łokciach, żeby usiąść. Nie było sensu leżeć tam i złościć się na świat, miał pracę do wykonania. – Zaskakująco dobrze.
Rafał prychnął i zabrał się za zbieranie zakrwawionych narzędzi (nie patrz, regencie, nie patrz) podczas, gdy Gabriel oglądał swój na nowo zdrowy, na nowo anielski bok. Nie było śladu po łuskach, nawet blizna nie została po ich usunięciu. Robota pierwsza klasa.
Ostrożnie wyplątał się z poplamionych krwią prześcieradeł (nie patrz, mówię!) i zmarszczył nos na widok swoich spodni. No nic, i tak tanio się wykpił. Dla pewności jeszcze tylko uniósł kilka razy ręce i skręcił tors w bok i w drugi. Nowa skóra pasowała idealnie. Świetnie.
Sięgnął po złożoną na oparciu krzesła koszulę, postanawiając nie martwić się spodniami – długa tunika, którą nosił pod wierzchnia szatą skutecznie zasłoni plamy z krwi dopóki regent nie znajdzie się w swoim pałacu.
Pozostawało już tylko jedno.
- Rafałku…
Przyjaciel odwrócił się do niego z uśmiechem i słowa utknęły Gabrielowi w gardle.
Archanioł Uzdrowień wycierał w ścierkę dłonie mokre od krwi, a po jego prawym policzku aż do ucha ciągnęła się czerwona smuga.
Rafał miał zwyczaj odgarniania włosów za ucho – przypomniał sobie regent. Pewnie nawet nie zauważył, że zostawił…
- Tak, Gabrielu? – ponaglił lekko przyjaciel. Jego mina mówiła, że czeka na „dziękuje” i będzie bardzo zawiedziony, jeżeli go nie otrzyma.
No tak, oczywiście, ale…
Masz krew na twarzy, Rafaelu.
Zabierz to od niego, nie pozwól mu tego dotknąć!
- Masz coś na twarzy – mruknął Gabriel. – O tu… Czekaj.
Najpierw palcami, a potem skrawkiem rękawa starł czerwoną smugę z policzka przyjaciela – tak dokładnie, jak się dało. Gdy Rafał spojrzał na niego tymi swoimi łagodnymi, pobłażliwymi oczami, zabrał rękę i stanął na baczność.
To była sprawa honoru.
- Dziękuję, Rafałku – powiedział głośno i wyraźnie. Komu, jak komu, ale regentowi nie wypadało jąkać się, gdy dziękował za pomoc. – I przepraszam, że zabrałem ci cenny czas.
- Nie ma za co, Gabrielu – odpowiedział poważnie Archanioł Uzdrowień. – Po to tu jestem. Chociaż następnym razem wolałbym, żebyś mnie uprzedził o wizycie na kilka minut wprzód – dorzucił z humorem.
Na to Gabriel uśmiechnął się, – a raczej pokazał zęby.
- Następnego razu nie będzie.
- Razjel na pewno tego dopilnuje.
Tak, tak, skrewił, przyznawał się, czas zakończyć dyskusję!
Skłonił więc głowę na pożegnanie i skierował się do wyjścia.
Nie sięgnął jednakże klamki, gdy drzwi gabinetu otworzyły się (o milimetry mijając jego nos) i wpadł przez nie zziajany… adiutant Michała? … za którym stąpał groźnie sekretarz Rafaela.
- Panie… - wyzipał młodzieniec, patrząc błagalnie w stronę Archanioła Uzdrowień. – Proszę… wypadek… chalkedra… się wyjebała… znaczy, wywróciła się! I… I Nereasz… wpadł pod nią… i jego skrzydła… tyle krwi…
- Nereasz? – Rafał już był w drodze do drzwi. – Przecież ledwo wyleczył tę nogę, mówiłem Michałowi, że nie powinien mu pozwalać… Na Łaskę! Reiyelu, czysty fartuch proszę i pokaż mi, gdzie położyli tego głupca!
Gabriel stał i patrzył za oddalającą się trójką, skamieniały. Jego umysł zarejestrował wszystko do momentu, gdy adiutant Michała powiedział „krew”.
Zabierz to od niego, nie pozwól mu tego dotknąć! Rafał jest inny, nie powinien tego dotykać!
Ale to już chyba nie miało sensu, prawda? Prawo natury, czy nie, Gabriel trochę się spóźnił.



P.S: Za wszystkie ewentualne błędy winię niewyspanieXD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jiraz dnia Czw 2:53, 12 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Myar
anioł z Zastępów


Dołączył: 25 Lut 2011
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Czw 12:18, 12 Maj 2011    Temat postu:

Pierwsza reakcja: Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeej, nowy fiiiik!!!!!!!!!! Coś nowego z Siewcy od bardzo bardzoooo dawna^^

Chyba muszę mieć za dużo empatii bo plastyczny język twojego opisu (albo raczej braku opisu - a to też trzeba potrafić!) sprawił, że momentami aż czułam rwanie w boku ;_; Na szczęście słodka końcówka zrekompensowała ból psychiczny XD

Kiedy ty piszesz to czyta się tak łatwo, chyba łatwiej niż jakby napisała to Kossakowska. A i pomysłów ci nie brakuje. Nie myślałaś żeby stworzyć coś własnego w wykreowanym przez siebie uniwersum? (Chyba, że masz już jakieś autorskie opowiadania, chętnie bym je poczytała)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jiraz
Eon


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ipswich, Uk
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Czw 12:34, 12 Maj 2011    Temat postu:

O, dziękuję bardzo, fajnie, że mi się z tą pocztówką z Królestwa udało^___^

A co do swoich własnych pisanin - to obecnie jestem w trakcie zaczynania zakończenia mojej wielkiej epopeji - Wishmaster się nazywa, znajdziesz na yaoi.pl w dziale Teksty^_^

Jest tam też trochę więcej moich Siewcowych pisanin^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nycia
Eon


Dołączył: 09 Paź 2010
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Czw 13:33, 12 Maj 2011    Temat postu:

(Mogę pisać trochę nieskładnie ale proszę o wybaczenie- to z emocji Razz )Jiraz jak ja kocham twoje fiki! Swoja drogą nic co zaczyna się od słowa "Rafael" nie może być złe ale jest mistrzostwo Very Happy Jak to coś piszesz to to jest takie przemyślane i logiczne. Jedno opowiadanie tłumaczy więcej niż kilka rozdziałów Zbieracza(wybacz porównanie wiem, że Zbieracza nie lubisz ale nie mogę wymyślić nic lepszego Embarassed ) Starałam sobie całej sceny nie wyobrażać za bardzo bo jestem po obiedzie ale skupiałam się na relacjach. Kurde w końcu ktoś zauważył że Rafał jest spychany do roli dekoracji i płaczki a leczy tylko Razjel. Niesprawiedliwość! Reiyel jest moim faworytem zaraz po Panu Uzdrowień Smile A zdanie "A teraz przestań się wiercić, zachlapiesz mi podłogę." wypowiedziane spokojnym głosem przez Rafałka- bezcenne. Tylko ciekawe kto to teraz posprząta Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Salladin
anioł stróż


Dołączył: 29 Kwi 2011
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: anioł/demon

PostWysłany: Czw 15:53, 12 Maj 2011    Temat postu:

Jiraz, odzywa się we mnie zazdrosna natura. Embarassed Też chcę umieć tak pisać. Czyta się przyjemnie, lekko, szybko! Wszystkie elementy do siebie idealnie pasują, nie ma niczego niepotrzebnego. Mogę cię tylko podziwiać i mieć nadzieję, że kiedyś uda mi się tobie dorównać w kunszcie pisarskim.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jiraz
Eon


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ipswich, Uk
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pon 0:35, 16 Maj 2011    Temat postu:

Dziękować, dziękować^_^

Aj tam ,tak krwawo nie byłoxD "Ekstrakcja" Gabrielowa wzorowana była na moim własnym doświadczeniu z usuwaniem niepotrzebnej skóry - gdy po sprawie okazało się, że jednak tak, pod brodą mam kałużę krwi, której ani ja ani lekarz wcześniej nie zauważyliśmyXD Zawsze uważałam to za raczej humorystyczne wydarzenieXD

Salladin, such kind words^_^ Thank you, dear.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cookies
anioł stróż


Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pon 11:02, 16 Maj 2011    Temat postu:

Mam podobne co Regent odczucia względem słowa "ekstrakcja" :/
Ale poważnie, strasznie fajny ficzek, kocham takie ficzki Very Happy I pomysł, i sposób napisania jest fantastyczny, czytało się lekko i przyjemnie (poza tą częścią z kleszczami, ale to już odruch bezwarunkowy, ciśnienie skacze mi nawet na widok igieł wycelowanych we mnie), no a końcówka wywołała u mnie takie "aaawwwww" Very Happy Ale ten, cieszę się że Rafael wreszcie zaczął przejawiać jakieś objawy posiadania tak zwanych "jaj", bo w powieściach Kossakowskiej to on sprawia wrażenie jakby miał zemdleć na sam widok krwi, a z racji zawodu wydaje mi się że powinien być nieco twardszy :/

No... A niech tam. <tuli ficzka do siebie>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Velveten
Eon


Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ŻARY
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pon 19:26, 16 Maj 2011    Temat postu:

Bardzo ci dziękuję, jiraz, za tego ficzka. Znasz moją opinię o Rafałku, o swoim pisaniu, nie ma sensu się powtarzać.
Jesteś wspaniała buziak


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andate
archanioł


Dołączył: 11 Cze 2010
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pon 21:04, 16 Maj 2011    Temat postu:

Jiraz, jesteś geniuszem, stworzyłaś cudeńko. Very Happy Perełek z tekstu nie będę cytować, bo za dużo i w sumie cały tekst, to jedna wielka perełka.
Rafał zawsze wywoływał u mnie uśmiech, bo wydawał się taki inny od reszty anielskiej ekipy, ale tutaj ewidentnie mam go ochotę przytulic. Bo biedaka mało kto docenia( a dodatkowo Razjel mu kradnie pacjentów), a prawda jest taka, że gdyby nie Rafałek, to by to wszystko chyba diabli dawno wzięli. Rafał jest takim sumieniem pozostałej trójki. A jego sekretarza uwielbiam( właściwy skrzydlaty na właściwym miejscu)- coś czuję, że bez niego, to by Rafałkowi na głowę wleźli, bo Pan Uzdrowień nie miałby serca odmówić. Dobrze, że ktoś dba o niego. Very Happy ( Ten adiutant Miśka tez się ciekawie zapowiada.)
No i na samym końcu mojego komentarza- Gabriel. Ja wiem, że on tam katusze przeżywał, ale ja przez cały czas miałam uśmiech na ustach( i wizję, jak to straszny regent mdleje na widok krwi).
Chyba pod wpływem tego fika wpadłam w słowotok, więc kończę, zanim zacznę pisać od rzeczy.
Podsumowując: ten fik jest tak "ciepły", że pewnie jeszcze nie raz do niego wrócę. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nycia
Eon


Dołączył: 09 Paź 2010
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pon 23:33, 16 Maj 2011    Temat postu:


Andate napisał:
gdyby nie Rafałek, to by to wszystko chyba diabli dawno wzięli.

Niby zdanie poprawne ale w związku z tym jaki to fandom strasznie mnie to zdanie rozśmieszyło Razz Nawiedziła mnie wizja Moda wykupującego po trochę całe zrujnowane Królestwo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zlu & Luff
anioł stróż


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rosja & Polska
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Sob 19:36, 21 Maj 2011    Temat postu:

Zlu:
Fiiiiine writing there! I like Reiyel quite a lot, nice addition to the staff. Without him, Raph would be bothered by each and everyone 24 hours a day I bet.
I can't judge the language, since I hardly know Polish, but this was interesting, enjoyable and easy reading, the descriptions of pain were quite vivid and easy to sympathize with.

Poor Gabriel needing to protect pure and holiest of all Archangels from the grime of blood was a bit funny, but it's an understandable reaction on his part. Raph appears to be the biggest sissy among the Archangels (crying sadly after God left and all), but you gave him some nerve, that's nice and refreshing.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jiraz
Eon


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ipswich, Uk
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pon 14:22, 23 Maj 2011    Temat postu:

Thank you^_^

You know, I never understood why Raphael crying was a bad thing=_= I would WAIL my eyes out in their situationXD I think that a nervous breakdown is in place in Raph's case - his powers ARE very dependant on the Light after all.

Gabriel... poor, deluded fool that can't see world outside of his officeXD of course Rahpael knows his job! Blood is just a fluid that stains in his line of work>_> But I have to give them all a benefit of doubt here - maybe Raphael is the way he is because they tried to protect him too hard in the past? But with them three being inconsistent and pretty chaotic it didn't work the way they intended>_> No one knows...

And Reiyel... you know, whenever Gabriel calls Raphael and Raphi is late to answer, I blame it on Reiyel blocking the lineXD He is fircely protective of his master and his time is sacred in Reiyel's eyes^^" NO ONE has a free pass into his master's officeXD Thought him and Michael have a pretty good 'i hate you, but I have to respect your dedication and balls' mutual realtionshipXD

Thak you for your kind words^_^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
RosyjskiKefirek
anioł służebny


Dołączył: 21 Lut 2012
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Snu
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pon 22:20, 18 Lut 2013    Temat postu:

Kocham twoje teksty XD
POdoba mi się Rafał który nie jest tu Panem ciepłe Kluchy. I Gabriel który nie jest mającym-na-wszystko-odpowiedź--zajebistym-regentem. I że wreszcie nie traktuje Rafała jak popychadło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Suzu
anioł służebny


Dołączył: 09 Sty 2017
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:42, 12 Sty 2017    Temat postu:

Przy takim lekarzu i smocza łuska niestraszna Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .:: SATOR ::. Strona Główna -> Fan fiction i fan art / Fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel & Download

Regulamin