Forum .:: SATOR ::. Strona Główna

.:: SATOR ::.
Forum fanklubu serii anielskiej Mai Lidii Kossakowskiej
 

Krajobraz po Bitwie
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .:: SATOR ::. Strona Główna -> Fan fiction i fan art / Fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jiraz
Eon


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ipswich, Uk
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 15:17, 19 Lut 2010    Temat postu: Krajobraz po Bitwie

Bo po prostu nie mogłam>_< napadł mnie ten pomysł dziś w pracy i nie chciał zejść mi z pleców.

Przeklejony^^

No, ale to the story!
Uprzedzam z góry, że wszystkie przydomki i określenia są inwencji własnej i absolutnie nie należy ich brać na poważnie.


" Dwuskrzydłowe drzwi otworzyły się z hukiem.
Shafi, adiutant Księcia Ciemności, poderwał się zza biurka i już otworzył usta, by domagać się wyjaśnień… ale na widok stojącego w drzwiach demona zamknął je z niemalże dosłyszalnym kłapnięciem i opadł na fotel, cicho, jak myszka.
- Szef u siebie? – zapytał Asmodeusz.
Jego głos był cichy i bardzo spokojny – i nijak się miał do piekła, które gotowało się w jego oczach.
Shafi był młody, ale nie głupi, więc nie tracił czasu na słowa, jedynie kiwnął głową i wskazał na drzwi prowadzące do gabinetu swojego pracodawcy. Z tego, co wiedział, ten konkretny arystokrata bardzo rzadko się wściekał, ale, jeżeli już do tego doszło, najlepiej było się schować i zostawić wszystko w rękach losu.
Asmodeusz nie zaszczycił adiutanta drugim spojrzeniem, tylko stanowczym krokiem przeciął poczekalnię i prawie wyrwał z zawiasów drzwi prowadzące do gabinetu Lucyfera. Zatrzasnął je za sobą równie mocno, czując mroczną satysfakcję, gdy usłyszał, jak coś spada ze ściany po drugiej stronie. Miał nadzieje, że to ten okropny portret, który Lucyfer dostał od Tammuza na stulecie panowania – szkaradztwo powinno spłonąć na stosie.
Ale teraz interesowało go coś innego.
Książę Ciemności siedział za stołem z polerowanego czarnego dębu, opierając czoło na splecionych dłoniach. Nie zareagował na pojawienie się gościa, co jeszcze dodatkowo go rozjuszyło.
- Lucyferze, mam nadzieję, że świetnie się bawiłeś, ale to już nie jest śmieszne – natychmiast przeszedł do natarcia. – Wiele jestem w stanie wybaczyć, ale to już gruba przesada!
Lucyfer nawet nie podniósł głowy.
- Wiem, że ci nudno, wiem, że czujesz się niespełniony, ja to wszystko rozumiem. Ja to wręcz przyswajam – wycedził przez zęby Asmodeusz, opierając się o stół naprzeciw przyjaciela. – Ale, na Głębię, kabaretki do glanów?! Jak niskie ty masz mniemanie o moim guście?! Szkła kontaktowe? Co ja jestem, przedszkolak?! Na magii się nie znam?!
Książę Ciemności w końcu podniósł głowę i spojrzał na niego, prosto w oczy. Wzrokiem, który Asmodeusz widział raz, bardzo, bardzo dawno temu, gdy pewien upadły anioł prowadził armię Mroku do walki za Wolność, Równość i Braterstwo.
Teraz te same oczy patrzyły na niego spod piaskowej grzywki, a cichy głos, przypominający świst dobywanego sztyletu, powiedział:
- Asmodeuszu, w imię naszej przyjaźni, nie wspominaj mi słowem o tej... rzeczy. Inaczej będę musiał kogoś zabić, a wiesz, jak tego nie lubię.
Piękny demon poczuł się nieco wytrącony z rytmu. Przekrzywił głowę i uniósł idealną brew; wyglądał przy tym, jak kot, którego udało się czymś zaskoczyć.
- To znaczy… że to nie ty napisałeś? – zapytał.
Spojrzeniem, które mu rzucił Lucyfer można by przeciąć zbrojone szkło.
- Kpisz sobie ze mnie?! – warknął, dla efektu uderzając pięścią w blat stołu. Dębowe nogi zatrzeszczały ostrzegawczo, ale wytrzymały. – Z zamkniętymi oczami mi lepiej idzie! I przy użyciu palców u nóg!
Mężczyzna opadł na oparcie fotela i przez chwilę oddychał głęboko, starając się uspokoić nerwy. Zmierzwione gniewem czarne pióra na jego skrzydłach powoli się wygładzały, ale długie lotki nadal drgały nerwowo. Asmodeusza nigdy nie przestało fascynować to, jak wszystkie emocje pierzastych można wyczytać z ich skrzydeł.
- To jakiś koszmar jest – jęknął żałośnie Pan Mroku. – Powiedz mi, że to koszmar, a potem mnie obudź.
- Czy pocałunek wystarczy? – zapytał kpiąco demon.
Przysiadł sobie wygodnie na skraju stołu i założył ramiona na piersi. Już był spokojny i opanowany, gdy okazało się, że to nie Lucyfer jest odpowiedzialny za całą tę farsę. Prawdę mówiąc, to powinien to wiedzieć od początku – Lampka nie był może idealnym mrocznym władcą, ale na pewno nie był idiotą. Gdyby nim był… no cóż, to już by go nie było.
- Masz mnie obudzić, a nie dodatkowo traumatyzować, Mod.
- Trauma traumie nie równa, przyjacielu.
- Też prawda.
- Skąd to się w ogóle wzięło? – Asmodeusz postanowił przejść do meritum sprawy. – Pełno tego na Ziemi, ktoś rozprowadza nielegalne kopie po Limbo… nikt z naszych, jestem pewien, choć to pewnie tyko kwestia czasu, zanim jakiś podrzędny diabeł zwietrzy łatwy zysk. Myślisz, że to sprawka anielskich?
Pachniało mu to podejrzanie Razjelem i jego gierkami, ale póki co wstrzymywał się z osądem.
- Absolutnie nie – powiedział Lucyfer zdecydowanie. – Oberwało im się tak samo, jak nam. A może i jeszcze gorzej… Matko, ciekawe co na to Michał, biedny chłopak.
Asmodeusz skrzywił się na to ostatnie, ale nie skomentował. Jeszcze przed Buntem, zanim wszystko zaczęło się kruszyć, Michael i Lucyfer byli sobie bardzo bliscy. Obaj byli towarzyscy, wygadani i mieli tendencję do idealizowania świata. Bunt i wszystkie nieprzyjemności, jakie po nim nastąpiły na zawsze przekreśliły tę przyjaźń, ale mimo to upadły anioł wciąż darzył swojego Świetlistego brata sentymentem.
Książę Zepsucia z kolei średnio go lubił i wyobrażanie możliwej reakcji archanioła na zaistniałą sytuację bawiło go niezmiernie.
Kto wie, może nawet uda im się na tym zyskać?
- Jak? – zapytał Lucyfer, gdy Asmodeusz podzielił się z nim tą myślą. – Nie widzę sposobu, żeby odwrócić tę szopkę na naszą korzyść.
- Sposób zawsze się znajdzie – zastrzegł demon. – Wyobraź sobie, że część z tych, którzy to przeczytają, uwierzy, że dałem sobie spokój i puściłem Głębię. Co tedy? Intryganci wychylą łby z piasku, a wtedy łatwo je będzie poukręcać.
- Ale my wiemy, kto knuje – przypomniał Lucyfer. – Część z nich wie, że my wiemy. Po co ich dodatkowo denerwować i psuć przykładną koegzystencję?
Piękny młodzieniec westchnął teatralnie.
- Wiemy o tych, którzy byli na tyle nieostrożni, by dać się nakryć. Na tych cwańszych trzeba sposobu, Luciu.
- Mod, cała Otchłań coś knuje, nie wyłapiesz wszystkich.
- Ale mogę spróbować – powiedział Asmodeusz, uśmiechając się drapieżnie.
Kilka razy w życiu Lucyfer zastanawiał się, co go podkusiło, by zaprzyjaźnić się z tym demonem – nigdy tej decyzji nie żałował, absolutnie, ani razu. Czasem tylko odczuwał nieprzyjemne wrażenie bycia przywiązanym do zderzaka rozpędzonej ciężarówki, która postawiła sobie za cel oczyścić świat z innych pojazdów.
Czasami było to fajne uczucie, ale czasami miał ochotę schować się w szoferce i nie otwierać oczu dopóki żołądek nie przestanie mu się wywracać na lewo.
- No dobrze, zobaczymy – powiedział pojednawczo. – Jestem pewien, że już masz plan, więc nie będę się nawet wtrącał. Tylko uprzedź mnie, kiedy mam się spodziewać zamachu na swoje życie, żebym mógł ostrzec Shafiego. Dzieciak nie znosi krwi na dywanach. A teraz zostaw mnie, żebym mógł w spokoju zabrać się za odliczanie łapówek za październik.
Już był spokojny. Asmodeusz miał plan, więc wszystko się jakoś ułoży. Nawet, jeśli będzie musiał znieść kilka dodatkowych przytyków ze strony Belzebuba i spalić kilka bibliotek (co uczyni z wielkim bólem serca), to przetrwają i ten kryzys.
Asmodeusz najwyraźniej podzielał jego zdanie, bo skinął mu uprzejmie głową i odwrócił się do wyjścia.
Jeszcze tylko zatrzymał się przy drzwiach i, patrząc przez ramię na przyjaciela, powiedział cicho:
- To się nie zdarzy, Luciu. Nigdy. Za dużo zainwestowałem w ten burdel czasu i zachodu, żeby go teraz zostawić. Chcesz, czy nie, raczej się ode mnie nie uwolnisz.
Co w wolnym tłumaczeniu z języka Asmodeuszowego na Zrozumiały znaczyło mniej więcej: Siedzimy w tym razem i biada każdemu, kto odważy się wtrącić.
Gdy drzwi zamknęły się za demonem, Książę Ciemności uśmiechnął się do siebie.
Wszystko będzie dobrze.

*

- …to jakiś koszmar jest – powiedział Gabriel, przemierzając pokój w tę i z powrotem, niczym lew zamknięty w klatce.
Razjel, siedzący sztywno w skórzanym fotelu, przyglądał mu się nieodgadnionym spojrzeniem. Co chwilę patrzył na swoje dłonie, potem na ścianę, na okno, a potem znów wracał wzrokiem do Regenta i jego nerwowego spaceru po okręgu.
Rafael zajęty był przygotowywaniem herbaty, ale co chwilę odwracał się i spoglądał na swoich braci zatroskanym spojrzeniem.
- Tym razem Sophia przesadziła! – mamrotał Gabriel. – Na Jasność, trzeba było jej łeb ukręcić, jak była okazja!
- Gabrielu – upomniał go cicho Rafał.
- Czego?
Regent był blady, włosy miał w nieładzie i wyglądał, jak ktoś, kto bardzo potrzebuje snu.
- Herbata gotowa.
Gabriel o mały włos nie powiedział czegoś niemiłego, ale powstrzymał się. To on przyszedł do Rafała, z własnej woli od godziny wydeptywał mu dziurę w dywanie gabinetu i mamrotał do siebie, jak jakiś szaleniec. Gdyby jeszcze zaczął się na niego teraz wydzierać, znaczyłoby to, że prostak z niego i tyle.
A co, jak co, ale Regent Królestwa nie był prostakiem!
Razjel milczał. Gdy Rafał podał mu filiżankę gorącej herbaty, Pan Tajemnic przyjął ją bez wahania i natychmiast uniósł do ust. Upił z niej porządny łyk i westchnął, jakby właśnie podano mu porcję płynnego życia.
Gabriel pokręcił głową.
- Dzięki Rafałku, ale wolałbym coś mocniejszego – powiedział.
- Gabrielu – odezwał się Razjel. – Wypij swoją herbatę.
Powiedział to cicho, ale ton jego głosu dodawał „jeżeli wiesz, co jest dla ciebie dobre,” więc Gabriel nie miał wyjścia. Wziął w palce delikatne naczynko i upił z niego mały łyczek.
Gdy zaczęło go palić w przełyku, zaczął rozumieć skąd się wziął Razjelowi zwyczaj wpadania do Pałacu Uzdrowień „na herbatkę”. Dałby głowę, że wody te liście raczej nie widziały. Michałowi pewnie by się to spodobało…
Michał!
- O Łasko, Michał rozniesie ją na strzępy – jęknął Regent, opadając bez życia na krzesło. – Ją i tę jej bajarkę! Jakby jej jedna Zoe nie wystarczyła!
- A gdzie jest Michał? – zainteresował się Razjel, który unosił filiżankę, prosząc gestem o dolewkę „herbaty” i w końcu zaczął wykazywać oznaki wychodzenia z szoku.
- Na Ziemi – odpowiedział Rafael. – Zabrał chłopców na wycieczkę.
Od jakiś paru lat jednym ze zwyczajów Księcia Zastępów było zabieranie swoich oficerów na Ziemię, by mogli się przypatrzeć, jak trenują ludzkie oddziały specjalne. Pokazywał im niektóre ciekawe elementy treningu, zaznajamiał z odmienną taktyką i wskazywał to, czego powinni się nauczyć, oraz to, czego nie powinni nigdy i to pod żadnym-nogi-z-dup-powyrywam-jak-zobaczę-pozorem robić. Na jedną z takich wycieczek wyruszył dzień wcześniej – bodajże chodziło o wyczekiwany z niecierpliwością pokaz sprawności Navy Seals – i jeszcze nie wrócił.
Gabriel miał głupią nadzieję, że jego brat zgubi się gdzieś na Ziemi i nie wróci do czasu, aż oni tu wszystko posprzątają. Sophia była jednym z ich najzacieklejszych wrogów, a co gorsza, jednym z tych inteligentnych, i tym razem uderzyła w miękkie. Grubo, grubo poniżej pasa. Odkręcenie tego całego bałaganu, pozbycie się plotek… zniszczenie każdego egzemplarza tej cholernej książki!!... to zajmie im wieki – wieki, których nie mieli na zbyciu.
- Jak zareagowała na to Hijia? – zapytał Rafael.
- Popłakała się – odpowiedział Gabriel. – Zamknęła się w pokoju i nie chce wyjść.
- A Daimon?
- Daimon jest w Sferach Poza Czasem i jeszcze nic nie wie.
Fakt, gdyby Niszczyciel Światów dowiedział się o całej sprawie, krajobraz Królestwa wzbogaciłby się o kilka malowniczych kraterów.
- Zabijmy ją – zaproponował niespodziewanie Razjel. – Ta jej bajarka zrobiła ze mnie czarnego maga! Gabriel, czarnego maga!
Gabriel westchnął. Rafał dolał archaniołowi herbaty.
- Ciekawe, co na to Głębia – powiedział spokojnie. – Lucyfer musi być wściekły.
- Ja też bym był, jakby zrobili ze mnie ciotę bez charakteru – mruknął Regent. A potem otworzył oczy szerzej i dodał: - Ach, no tak, przecież zrobili.
Resztę „herbaty” wypił duszkiem.
- Dolej mi, Rafał, bo nie wydolę.
- Cynamonowej?
- Niech będzie.
- A gdyby to naprawdę się stało – odezwał się Razjel po długiej chwili ciszy. – Gdyby Pan naprawdę chciał wcisnąć Delete i, wiecie, skasować Ziemię?
- To wykorzystamy plan B726, który opracowaliśmy przy okazji Pierwszej Wojny Światowej – odparł z prostotą Gabriel.
Rafael zmarszczył brwi.
- A nie było to przypadkiem przy okazji wynalezienia bomby atomowej? – zapytał.
- Możliwe… nie wiem już, czas leci, ludzkość tyle już razy prawie sama się zmiotła, że przestałem liczyć. Grunt, że plan jest, podkręci się go trochę i będzie pasował. Nie ma co panikować.
Zamieszanie za drzwiami gabinetu odwróciło ich uwagę od dyskusji. Dało się słyszeć podniesione głosy, kogoś, kto starał się je uspokoić i na moment zaległa cisza. A potem drzwi otworzyły się z hukiem i wpadł przez nie Michael – zziajany, czerwony na twarzy, ubrany w mundur moro i ubabrane w błocie wojskowe buciory.
- …słyszeliście? – wykrztusił.
Rafał bez słowa rozłożył ramiona, a Książę Zastępów wpadł w nie, jak dziecko, które godzinami błądziło we mgle.
Był większy, silniejszy i musiało to głupio wyglądać, ale Michał miał to gdzieś. Przychodzili do Rafała, gdy wszystko inne szlag trafiał – w Pałacu Uzdrowień nie było spisków i nie było walczenia o stołki. Można było się rozluźnić i raz na jakiś czas zdjąć z siebie maskę drania, zanim ta przyrosła do twarzy.
Odetchnął głęboko kilka razy z twarzą wciśniętą w ramię brata i poczuł się lepiej. Rafał pewnie znów zrobił ten numer z Jasnością – nie do końca uzdrawianie, tylko tyle mocy, by uspokoić nerwy reszty archaniołów. Jemu się najmniej oberwało w całej tej sytuacji i pewnie poczuwał się do obowiązku zajęcia się nimi.
- Już mi lepiej – wymamrotał Michael, cofając się o krok. – Dzięki, Rafałku. Gabrielu…
Spojrzał na Gabriela i nie mógł wydusić reszty zdania. Po prostu nie mógł.
Regent wstał z krzesła i podszedł do niego, położył mu dłonie na ramionach i powiedział:
- Wiem, Michał.
- Ja bym nigdy… absolutnie nigdy…
- Wiem.
- Usiądź, Michał, napij się herbaty – zaproponował Rafael.
Archanioł skrzywił się na wspomnienie odgotowanych liści.
- A nie masz czegoś mocniejszego? – zapytał.
- Michaelu – powiedzieli jednocześnie Razjel i Gabriel. – Wypij swoją herbatę.
Chcąc, nie chcąc, Michael uniósł filiżankę do ust.

*

Krzysiek z zasady lubił swoją pracę. Nic specjalnego, McDonald nie był Ritzem, ale mógł sobie dopasowywać godziny do zajęć na uczelni i towarzystwo było fajne. Wszyscy byli tam zgranym zespołem, który humorem i żartami starał się odżegnać od monotonni pracy. Obrzucali się frytkami, gdy manager nie patrzył, podmieniali sobie napoje i podśmiewali się z klientów.
Mieli lepsze i gorsze dni, ale czasami zdarzały się takie, które były po prostu dziwne.
Dzisiejszy taki właśnie był.
A to wszystko przez tego gościa, który siedział przy stoliku pod oknem. Siedział tam już ze trzy godziny i czytał książkę, a przed nim stał równy rządek pustych kubków po szejkach truskawkowych. Nic innego nie zamówił – tylko jeden szejk za drugim. Wciągał je, jak powietrze!
I ciągle się śmiał. Czasami przestawał, spoglądał za okno i znów wybuchał śmiechem. Inni klienci omijali go łukiem, siadali po przeciwnej stronie lobby, a obsługa starała się nie wchodzić w jego pole widzenia. Co było dziwne w przypadku dziewczyn, bo facet był szalenie przystojny – rudy, zielonooki, zbudowany, jak model. Ale ani Aśka, ani Magda nie zdecydowały się na podryw.
Chociaż… gdy mężczyzna znów wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, Krzysiek stwierdził, że nie dziwi im się. Gdy się bliżej przyjrzało, widać było, że facet ma naprawdę ostre zęby, a jego zielone oczy błyszczą trochę za mocno.
_________________


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez jiraz dnia Pią 15:18, 19 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Issay
serafin


Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 15:34, 19 Lut 2010    Temat postu:

<czyta fragment o Głębianach, chichocząc pod nosem. Czyta fragment o Świetlistych, niemal spadając z krzesła. Dotarła do chóralnego "Wypij swoją herbatę" i mało brakowało, żeby się udusiła ze śmiechu>
Kocham takiego Samaela! To było bardziej szatańskie, niż Upadek!
<ociera łzy radości>
Rewelacja. Kwikogenne, bardzo sympatyczne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MonosMoon
anioł służebny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 16:40, 19 Lut 2010    Temat postu:

*parska niekontrolowanym chichotem* Cudowne po prostu. Gardło sobie zdarłam wyjąc ze śmiechu.
Tak właśnie mniej więcej wyobrażałabym sobie reakcję koalicji na tę książkę Very Happy
Tylko mi tu jeszcze brakuje, żeby Misiek leciał Daimona uspokajać Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elspeth
archanioł


Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 16:59, 19 Lut 2010    Temat postu:

Lepiej się chyba nie dało tego zobrazować Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kruk_Śmierci
anioł z Zastępów


Dołączył: 19 Lut 2010
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Głębia
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 18:19, 19 Lut 2010    Temat postu:

*szczerzy dziób w iście szatańskim uśmiechu*

biję pokłony! wspaniały tekst, aż musiałam przeczytać 2 raz XD i końcówka, oj, aż nie wiem co powiedzieć XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lukseja
Eon


Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:11, 19 Lut 2010    Temat postu:

Boskie... i szoku dostałam, gdy zobaczyłam sporo własnych myśli.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jiraz
Eon


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ipswich, Uk
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 21:36, 19 Lut 2010    Temat postu:

Bo w ty przypadku świadomość zbiorowa przemówiłaXD

...ja naprawdę widzę oczyma duszy swojej, jak oni mają te dyskusje...O_o


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lukseja
Eon


Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:45, 19 Lut 2010    Temat postu:

Nic nie mów, od kiedy skończyłam czternaście lat słucham: podczas jazdy autobusem, na nudnych lekcjach, paląc fajki na przerwach i słyszę, do cholery, jak oni gadają!
Było fajne, po dwóch latach zaczęło mnie męczyć.
A poza tym... chyba przerzucę się na taką "herbatę".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marcina
Samica Alfa


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 22:24, 19 Lut 2010    Temat postu:

O matko jedyna!
To jest cudowne Very Happy Idealne remedium dla wszystkich, których boli Zbieracz (mnie się podoba, ale boli i tak ...)
Jak nie będę chciała uwierzyć w zachowanie Hiji, to będę stawiała sobie przed oczami Sama i będę się przekonywać, że to właśnie tak naprawdę było Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Velveten
Eon


Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ŻARY
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 23:28, 19 Lut 2010    Temat postu:

Uwielbiam to, jest cudne! Very Happy A wy się dziwicie ,że Rafałek taki spokojny... Razz pewnie cięgiem popija taką herbatę i wszystko mu jedno, byle do mordobicia nie doszło, bo widok krwi otrzeźwia... Very Happy
Też kcę takiej herbaty!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jiraz
Eon


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ipswich, Uk
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Sob 23:11, 20 Lut 2010    Temat postu:

Tą herbatę sorządzają w Pałacu Uzdrowień na receptę - jak ktoś jest umierający albo coś...albo jak trzeba odrdzewić jakieś stare świecznikiXD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Velveten
Eon


Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ŻARY
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Sob 23:22, 20 Lut 2010    Temat postu:

Mam świeczniki w domu... <naprawdę> Poproszę jeszcze jakiś utwór tego typu - typu, który Zbieracz stracił.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jiraz
Eon


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ipswich, Uk
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 0:03, 21 Lut 2010    Temat postu:

*puka w ramię anioła stojącego w cieniu Rafaela*
Reiyel, notuj! Jak tylko dopadniemy się do kartki i długopisa, napiszemy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Velveten
Eon


Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ŻARY
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 0:15, 21 Lut 2010    Temat postu:

Możesz pisać na kompie, nie obrażę się... Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jiraz
Eon


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ipswich, Uk
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pon 1:11, 22 Lut 2010    Temat postu:

aaaaa to już nie jest takie łatwe...=__+
niemniej w najbliższym czasie trochę Pocztówek z Krolestwa powstanie... złapałam bakcylaXD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lukseja
Eon


Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 1:25, 22 Lut 2010    Temat postu:

<cieszy się, nowe teksty będą, szeroki uśmiech, aż się ludzie odsuwają> Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jiraz
Eon


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ipswich, Uk
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Czw 23:04, 25 Lut 2010    Temat postu:

Rafał.... Matko, a chciałam pisać o innych....>_<

Oh well, wiem, że mnie ktoś za ten pomysł zabije, ale...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Velveten
Eon


Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ŻARY
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Czw 23:42, 25 Lut 2010    Temat postu:

Ale? Ale? Ale? <ciągnie za włosy i piszczy>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jiraz
Eon


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ipswich, Uk
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Czw 23:43, 25 Lut 2010    Temat postu:

Ale napisze, a co tamXD
Jakos tak w tygodniu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulela
Pani Regent


Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 0:05, 26 Lut 2010    Temat postu:

wow, aż się lżej na sercu robi czytając Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .:: SATOR ::. Strona Główna -> Fan fiction i fan art / Fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel & Download

Regulamin