Forum .:: SATOR ::. Strona Główna

.:: SATOR ::.
Forum fanklubu serii anielskiej Mai Lidii Kossakowskiej
 

weekend

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .:: SATOR ::. Strona Główna -> Strona WWW
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aaa4
zbiegła dusza


Dołączył: 28 Mar 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:46, 29 Cze 2017    Temat postu: weekend

Miasto przypominalo wielka, jaskrawa rafe koralowa, rozrastajaca sie we wszystkich kierunkach. Bylo jednakze nie calkiem naturalnego pochodzenia, zawdzieczalo swe powstanie procesom biologicznym mieszkancow i zaawansowanej technologii.

Obszerne sale wewnatrz miasta polaczone byly dlugimi, waskimi tunelami; jednostki mieszkalne, biura, wszystko bylo wlasnoscia komunalna. Kazdy wiedzial, gdzie co jest i kto za co jest odpowiedzialny.

Mieszkancy tego wysokotechnologicznego szesciokata sami byli dludzy i ciency, o koscistych zewnetrznych szkieletach. Jeden z nich, wysoki i wciaz jeszcze bardzo mlody, wyszedl z pasazu prosto w ciemna, czysta wode. Jego leb troche podobny do konskiego byl w rzeczywistosci kosciana muszla, w ktorej tkwilo dwoje miniaturowych, nieruchomych oczu, osadzonych na wierzchu dlugiego, okraglego jak rura, ryja. Nadawalo mu to wyraz wiecznego zdumienia. Dwoje niewielkich; uszu, nie wiekszych od faldki na zewnetrznym szkielecie i dwa male rozki nad oczami blyskawicznie przekazywaly dane pobierane z wody, w ktorej stworzenie poruszalo sie bez wysilku. Cialo w ksztalcie wydluzonej rzepy, z rzedem uzbrojonych, pokrytych ssawkami macek, zakonczone! bylo dlugim, wygietym ogonem, ktory przy kazdym poruszeniu sprezal sie i rozprezal.

Doktor Gilgam Zinder, pomimo tylu lat spedzonych pod postacia Oolakash, wciaz zachwycal sie ta forma zycia i tymi stworzeniami, teraz - wspolziomkami. Kazdy ich ruch przypominal unoszenie sie w gestym powietrzu. Delikatne trzepniecie ogonem tu czy tam kierowalo w dol lub w gore, gdzie tylko mialo sie ochote. To bylo cudowne uczucie calkowitej wolnosci i wladzy nad soba.

Pod wieloma wzgledami sie zmienil, calkowicie sie roznil od tego czlowieka, ktory zlamal kod Markowian. Nieortodoksyjny, dogmatyczny, egocentryczny i ekscentryczny, a przeciez pojal matematyke rzeczywistosci lepiej niz ktokolwiek przed nim i trafil do wysokotechnologicznego szesciokata - chociaz w podwodnym swiecie. Wymagalo to sporej, powtornej edukacji.

A jednak ten swiat byl niewiarygodny, swiat nowoczesnych wygod. Byly tutaj nawet ekspresowe tuby, w ktorych woda pod cisnieniem pchala osobnikow do roznych miejsc szesciokata. Mieszkancom Oolakash jakos udalo sie uzyskac ograniczony dostep do technologii atomowej, dostosowanej do uzycia pod woda po ominieciu pewnych stadiow posrednich.

Po przybyciu tutaj Zinderowi wydawalo sie, ze jest odizolowany, odciety na zawsze. Nie mial pojecia, gdzie sa pozostali, ani nawet czy ocaleli.

Z kulturowego punktu widzenia, przyzwyczajenie sie do Oolakash wymagalo nieco wysilku. Poczucie prywatnosci bylo tu minimalne, lecz ludzie byli dobrzy, uczciwi i powazni. Organizowali sie w gildie, ktore szkolily i wychowywaly swoich czlonkow, i ktore byly od siebie uzaleznione, jesli chodzi o swiadczenie uslug. Kazda gildia wybierala sposrod swoich czlonkow jednego reprezentanta do gildii rzadzacej, a ta z kolei przywodce, ktorego kadencja trwala dwa lata. Sprawowal on wladze absolutna, lecz po uplywie kadencji, nigdy juz nie mogl objac zadnego stanowiska w biurze.

Zasadniczo byl to matriarchat. Kobiety wykonywaly wiekszosc prac, dominowaly w gildiach i kierownictwie. Mezczyzni, ze swa umiejetnoscia panowania nad ubarwieniem ciala, prozni jak pawie, starali sie przede wszystkim przyciagnac uwage kobiet.

A jednak Oolakash uznali, ze Zinder jest wyjatkiem; wiedzieli, kto przypadl im w udziale, i otoczyli go murem tajemnicy i milczenia. Kazdemu, kto wiedzial cos! o jego pochodzeniu, wymazano to z pamieci, gdy tylko wiedza ta stawala mu sie niepotrzebna... kazdemu, nawet przywodcom. Dla innych byl on po prostu Tagadalem, naukowcem wyjatkowo inteligentnym jak na osobnika plci meskiej.

Przed nim znajdowala sie wyspa. Od spodu zdobily ja girlandy morskich form zycia; z wierzchu, naga skala sterczala z gladkiej, wodnej tafli; jej srodek miescil jedyne w swoim rodzaju centrum komunikacyjne.

Najtrudniejszym zadaniem bylo umieszczenie nadajnika ponad powierzchnia wody i zamaskowanie go. Udalo im sie to jednak, dzieki zdalnie sterowanym urzadzeniom, po czesci projektu samego Zindera. Sam system komunikacyjny byl genialnym polaczeniem mysli konstrukcyjnej Zindera i Oolakash. Wykorzystywano powierzchnie wody dla odbioru mocnych sygnalow z duzej odleglosci, ktore z bliska byly zbyt rozproszone, by mozna je bylo namierzyc w celu lokalizacji glownego zrodla sygnalu. W rezultacie sygnal byl niezrozumialy dla kazdego z wyjatkiem tego, dla kogo byl przeznaczony.

Zinder skinal technikom, wplywajac do swojego biura dla sprawdzenia raportow przed udaniem sie do komory transmisyjnej. Musiano skonstruowac przyrzady, ktore by umozliwily mu korzystanie z glosu; Oolakash komunikowaly sie seriami bardzo szybkich pulsacji o wysokiej czestotliwosci. Zamiast umocowywac translator na nim, podlaczono go bezposrednio do obwodu transmisyjnego. Mowil z normalna szybkoscia; na terenie Strefy uzywano urzadzenia do spowalniania jego mowy stosownie do standardu pozostalych ras, niemniej jednak prowadzenie rozmowy z takimi wolnymi myslicielami bylo dla Oolakash bardzo frustrujace. Doszedl do wniosku, ze bylo to jak rozmowa pomiedzy planetami duzego systemu o olbrzymim opoznieniu czasowym. Nie mial klopotu jedynie z takim partnerem, z ktorym konwersowal korzystajac z wielkiego przekaznika u gory.

Macki wystrzelily, przebiegajac po kontrolkach z szybkoscia blyskawicy. Zawirowaly swiatelka i tarcze wskaznikow, wlaczylo sie zasilanie. Nadszedl czas, by rozpoczac.

-Obie? - zawolal.

Bylo pewne opoznienie, tym razem bylo to opoznienie w czasie rzeczywistym, po czym rozlegla sie odpowiedz w jego wlasnym jezyku, wypowiedziana z typowa dla niego szybkoscia.

-Tak, doktorze? Jestem tutaj - odezwal sie glos z daleka.

-Czy mozesz w jakis sposob obliczyc postep ekspedycji na Polnocy? - zapytal.

-Nikt jeszcze nie wyruszyl, jesli to masz na mysli - odpowiedzial ostroznie komputer. - Prowadze monitoring danych wejsciowych z Wrot Strefy Yugash. Jak dotad wszystkie w granicach normy i z Poludnia nic, co byloby w korelacji. Udalo mi sie przechwycic pewne transmisje Yax, jak tego zadales.

Zinder kiwnal glowa. Byly mu potrzebne. Obie byl olbrzymim komputerem, to prawda, lecz w porownaniu ze Studnia Dusz byl podrzedna zabawka. Studnia, oczywiscie, nie miala swiadomosci, lecz jej zawartosc stala otworem dla Obie -! ktory, na nieszczescie, nie dysponowal moca zinterpretowania takiej gory zawilych informacji. Z biegiem lat jednak Obie nauczyl sie korzystac z podzbiorow danych ze Studni. Natezenie transmisji Yax bylo male, lecz wystarczajace, by byly uzyteczne, mimo to uplynely tygodnie, zanim Obie zdolal je wyselekcjonowac.

-A wiec, jak daleko sie posuneli? - nalegal Zinder.

Komputer nie wahal sie.

-Pojawily sie liczne problemy. Po pierwsze, slabe rezultaty wstepnych testow skafandrow; aparat oddychania zwrotnego nie dzialal poprawnie, nieomal doprowadzajac do dwoch wypadkow smiertelnych - zaraportowal. - Zaczeli wszystko od poczatku. Ich blad jest fundamentalny dla poltechnologicznego szesciokata, moglbym rozwiazac go w mgnieniu oka, ale oni jak na razie utkneli.

To dobrze, pomyslal zadowolony Zinder.

Problem, oczywiscie, polegal na tym, ze chociaz Yugash znajdowal sie blisko Uchjin, gdzie przez wiele lat lezal rozbity statek, to nie przylegal do Uchjin, lecz byl oddzielony od niego kilkoma szesciokatami. W zadnym z [link widoczny dla zalogowanych]
szesciokatow Polnocy nie bylo atmosfery, ktora moglaby oddychac forma zycia oparta na weglu. Zwykly skafander kosmiczny nie wystarczal; mieszkaniec Poludnia potrzebowalby calego wagonu butli tlenowych jedynie po to, by przebyc trzysta piecdziesiat piec kilometrow w obrebie nietechnologicznego szesciokata. Elektryczne systemy oddychania zwrotnego takze nie dzialaly w poltechnologicznym szesciokacie. Trzeba poszukac jakiegos innego rozwiazania, w przeciwnym razie nawet jesli Yaxa i Ben Julin przedostana sie na Polnoc, to nie przezyja drogi do Uchjin.

Ortedze spadl juz ten klopot z glowy. Obie rozwiazal go dawno temu i urzadzenia, teraz okryte tajemnica, ulokowane w bezpiecznych i nic o nich nie wiedzacych szesciokatach, zostaly wyprodukowane zgodnie ze wskazowkami Zindera. Ortega mogl dostac sie do Uchjin, lecz nie mogl sterowac statkiem, a Zinder nie mogl pojsc razem z nim: Oolakash byli niemal niezwyciezeni we wlasnym srodowisku, lecz opuscic go nie mogli. Na dodatek dostepne zrodla energii w wiecie Studni nie wystarczaly do osiagniecia dostatecznego ciagu, ktory by pokonal efekt wywierany przez Studnie w samym szesciokacie, w przyleglych do niego nietechnologicznych oraz poltechnologicznych szesciokatach i wyrzucil pojazd w [link widoczny dla zalogowanych]
przestrzen.

Gil Zinder byl aktywnym obserwatorem.

-Co z ta kobieta, Chang i jej kompanem? - zapytal.

Komputer westchnal w niezwykle ludzki sposob.

-Wiesz, ze nawet nie przeszla przez Studnie, a wiec


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .:: SATOR ::. Strona Główna -> Strona WWW Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel & Download

Regulamin