Forum .:: SATOR ::. Strona Główna

.:: SATOR ::.
Forum fanklubu serii anielskiej Mai Lidii Kossakowskiej
 

Morze Przesileń

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .:: SATOR ::. Strona Główna -> Fan fiction i fan art / Fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marcina
Samica Alfa


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Sob 23:01, 25 Cze 2011    Temat postu: Morze Przesileń

Pojedynek się skończył, mogę wrzucać Wink


MORZE PRZESILEŃ

W niektóre dni odnalezienie regenta Gabriela graniczy z niemożliwością. Kiedy Królestwo przesłania ciężka, szara mgła, kiedy w niższych niebach pada, a światło w Hajot Hakados zdaje się być przytłumione, wśród aniołów krążą wieści, że Pan Objawień udał się z wizytą do Sfer Poza Czasem, czy też - że zażywa zasłużonego odpoczynku w jednej ze swych rezydencji. Doszło do tego, że przygnębienie w Królestwie zrzucano na karb nieobecności regenta, jakby to on stanowił źródło światła.

- Dlaczego akurat tutaj, Dżibril? - Pan Tajemnic nie udawał, że pojmuje co przygnało przyjaciela na jeden z dachów Babilonu, miasta rozpusty, pozostającego w sferze wpływów Otchłani już w czasach władzy starej arystokracji.
- Życie – mruknął niejasno Gabriel po długiej chwili ciszy.
Razjel taktownie powstrzymał się przed cisnącą mu się na usta uwagą na temat jakości tego życia, niebezpiecznie zbliżającej się do standardów niesławnej Sodomy i jeszcze gorszej Gomory , których zniszczenie Gabriel odchorowywał przez kilkadziesiąt lat.
- Jeśli już musisz myśleć o Sodomie, rób to ciszej – rzucił kwaśno regent, odwracając się w stronę przyjaciela. Razjel wzruszył ramionami.
- A więc życie?
Gabriel machnął ręką w stronę kłębiących się na ulicach ludzi.
- Nie zauważyli zmiany – rzekł. – Dla nich wszystko jest dokładnie tak jak było. Trzecia część aniołów wznieciła bunt, a teraz zaczyna żreć się ze starą arystokracją piekielną. W zeszłym tygodniu mieliśmy tu trzy czy cztery zamachy, które wprowadziły większy zamęt niż rozszalała chimera wpuszczona do Siódmego Nieba. A oni nic nie widzą. Zwyczajnie żyją.
Regent zamilkł i usiadł ciężko na krawędzi dachu. Nogi zarządcy Królestwa zawisły w powietrzu nad tłumami Babilończyków.
- Dwaj najważniejsi aniołowie w Królestwie, doprawdy – sarknął po chwili Razjel, przysiadając się do przyjaciela. – Gabriel, ty naprawdę liczysz, że miasto rozpusty może nadać czemukolwiek sens?
- Wydaje mi się, że to dobre miejsce do rozmyślań. Nad tym, czy Pan oszczędzi Babilon.
Przez chwilę w powietrzu wirował tylko hałas miasta; wręcz mogło się wydawać, że szept odpowiedzi nigdy nie zaistniał.
- Nie pytaj czy jest jeszcze nadzieja dla Lucyfera.


Od pewnego czasu Razjel chętnie odwiedza w te dni puste mieszkanie przyjaciela. Służba wpuszcza go bez słowa, a on przechodzi przez kolejne komnaty i słucha odgłosu swoich kroków. Wreszcie wchodzi do osławionego gabinetu i wykonuje czynności wręcz rytualne; piętnaście kroków od drzwi do okna, dziesięć sekund na objęcie spojrzeniem Królestwa, pięć kroków do biurka regenta. Pan Tajemnic bez wahania zajmuje jego miejsce, opiera łokcie o biurko, łączy przed sobą opuszki palców i spogląda wprzód pustym wzrokiem.
Nigdy nie wie ile czasu mija, nim sięga po osierocony pierścień, ale przedtem zawsze – zawsze – chwilę się waha.
Przytłumione światło zza okna przechodzi przez zielony kamień i tworzy na blacie biurka tańczącą mozaikę, w której Razjel dostrzega czasem wykrzywione rysy Lucyfera, przewrotną kpinę z Niosącego Światło. Oblicze Upadłego prędzej czy później zmienia się w twarz Gabriela i samo staje się objawieniem.
Razjel obserwuje te zmiany w milczeniu.

Padało, wydawało się, że nigdy nie przestanie padać. Gabriel nie wiedział czy to kaprys pogody czy wina któregoś z zaklęć, które rozniosły jego wyspę, jego jabłkowy sad i jego przybraną córkę. Chmury tańczyły na niebie niezgodnie z żadnym z księżycowych wiatrów i o to też Gabriel obwiniał magię.
Razjel próbował cokolwiek poskładać do kupy, choćby po to, by było gdzie wylądować dywanem i dlatego stali teraz na smętnej, cholernie smętnej kupce kamieni pośrodku archipelagu podobnych kalekich wysepek. Mag trzymał ręce wyciągnięte wysoko w górę jak Mojżesz przy walce z Amalekitami, jakby miało to cokolwiek pomóc.
Gabriel przeżył eony i przezwyciężył tysiące kryzysów. Teraz po raz pierwszy czuł się pozbawiony zdolności racjonalnego myślenia, jakby wzrok przyćmiły mu ból i panika, i morze wściekłości.
- Dość – warknął przez zaciśnięte zęby, chwytając ramię Pana Tajemnic. – Dosyć – powtórzył, zabierając ich z powrotem do Siódmego Nieba.
- Ona gdzieś tam jest – stwierdził z irytacją Razjel, wyrywając rękę z uścisku regenta. – Wygląda na to, że próbowała przenieść całą wyspę do Międzyświecia. Musiała utknąć.
Gabriel zacisnął szczęki.
- Ciekawe kto ją uczył – rzucił przez zęby, dygocąc ze złości. Oczy Razjela zwężyły się do wąskich szparek.
- Jeśli nie zauważyłeś, wyspa znajdowała się w stanie oblężenia – odparł wściekłym szeptem. – Co miała według ciebie zrobić?
- Może tego właśnie powinniśmy ją byli nauczyć, do cholery! – wrzasnął regent, całkowicie tracąc panowanie nad sobą. – Jednego zaklęcia, o Książę Magów, jednego skutecznego zaklęcia zamiast całego twojego hokus pokus!
Uderzenie nastąpiło tak szybko, że Gabriel nie zdołał się uchylić. Zatoczył się na ścianę i poczuł, jak z nosa spływa mu krew. Przez szum w uszach dotarł do niego szept tak zły, że prawie bezgłośny w tej złości, niosący słowa, których nigdy przedtem ani potem Gabriel od Razjela nie usłyszał.
- Jesteś regentem, Gabrielu i do kurwy nędzy jako regenta obowiązuje cię zachowanie kurewskiego spokoju w obliczu kryzysu. Zbierz więc dupę i zamiast obwiniać jedynego pieprzonego przyjaciela w całym Królestwie zachowuj się jak na regenta przystało. I nie łudź się, że tylko tobie na czymś zależy.


Razjel zna przyczyny i skutki, a z wieku na wiek coraz bardziej utwierdza się w swoich wyborach. Stracił zdolność wątpienia i równocześnie zazdrości i współczuje Gabrielowi, który wątpi nieustannie - wydaje się, że dzięki temu podejmowane przez regenta decyzje nieustannie mają wartość.
Razjel wierzy, że zwątpienie jest paradoksalnym wyznaniem wiary w odkupienie, do którego drogą jest podjęcie kroku w przód. Jest swoistym credo Gabriela, który wciąż – będąc przy tym przecież do bólu racjonalnym - wciąż wierzy, że skrzydła można odbudować.
Książę Magów zna wszystkie tajemnice i nie wiadomo czy właśnie dlatego, czy może mimo to, nie wierzy w odpuszczenie win. Chciałby ufać miłosierdziu Pana, ale samą myśl słyszy wypowiadaną głosem Rafała.
Jest przekonany, że skrzydła są łaską Pana i nie można ich budować ani odbudowywać - można je jedynie otrzymać.
Sypia bez snów.

Gabriela nie było w gabinecie, nie reagował na wezwania przez Oko Dnia i nikt nie potrafił powiedzieć Razjelowi gdzie należy go szukać. Mag przemógł się nawet i odwiedził widmowy ogród Hiji, ale czarodziejka też nie umiała mu pomóc.
Książę Tajemnic znał humory, które zdarzały się regentowi, ale dotąd potrafił zawsze go odnaleźć – na dachach Babilonu, Rzymu, Paryża, Chicago… Tym razem Pana Objawień nie było na Ziemi. Razjel zazwyczaj pozwalał Gabrielowi na przeżycie ciszy – ale tym razem w Królestwie panował kolejny kryzys, Daimon zwiał, Michał całkowicie zgłupiał, a oni musieli podjąć decyzję dotyczącą powrotu Hiji z Międzyświecia. I wiadomym było, że cokolwiek zrobią, decyzja zaciąży na nich na kolejne eony.
Tamtej nocy, jedynie dzięki pomocy magii, Razjel po raz pierwszy odszukał przyjaciela na księżycowych klifach. Później, po Rytuale, odnajdywał go tam coraz częściej.


Razjel jest pewien, że upadł znacznie niżej niż Lucyfer. Czuje swoje skrzydła jak dwie pulsujące rany, gdy pojmuje tajemnicę za tajemnicą, stając się coraz bardziej kamiennym, przekonanym o własnej nieomylności. Dlatego teraz, gdy już się uspokoiło, teraz, gdy jest dawno po końcu świata, teraz, gdy ocalało i zostało usprawiedliwione wszystko poza wyborami dwóch archaniołów - kiedy pałac regenta pogrąża się w ciszy, mag zabiera pierścień ze sobą.
Odnajduje Gabriela, zawsze w tym samym miejscu, po ciemnej stronie Księżyca, gdzie nie zapuszczają się ani Skrzydlaci ani Mroczni. Bezgłośnie pojawia się w pewnej odległości od regenta i czeka. Ostatnim, co mu zostało, jest bowiem już nie uczucie, a wiedza, świadomość tego, jak mylne jest poczucie nieomylności. Przychodzi, ponieważ regent jest dla niego ostatnią tajemnicą, być może obdarowany czymś, czego Razjelowi poskąpiono – lub co w sobie zabił.

Gabriel nie raz zastanawiał się, jak trafił nad przepaść i czy naprawdę rozważa krok w przód. Nie potrafił nawet ustalić kiedy pierwszy raz zawędrował na klify Morza Przesileń i co tak bardzo zaczęło pociągać go w jego odmętach.
Często wraca myślami do Lucyfera, bo wydaje mu się, że ściemniałe po Upadku lotki dawnego archanioła są jaśniejsze od jego własnych piór. Choć jest Panem Objawień, nie hamuje bólu gdy nawiedzają go koszmary; a i tak z nocy na noc katharsis jest coraz słabsze. Gdy zupełnie przestaje je odczuwać, ucieka na ciemną stronę Księżyca i staje na klifach. Waha się i wątpi. W chwili szczerości przyznaje się, że czeka na kogoś, kto pozwoli mu nie podejmować decyzji.
Wreszcie podejmuje krok – zawsze w tył – wiedząc, że nie potrafi wzlecieć mimo tych pęków piór, które sterczą mu z pleców. Chciałby chociaż móc określić czy skrzydła stracił gdzieś w drodze, w zawieruchach władzy, czy też obciął je sam w zapomnianym akcie szaleństwa.
Nie chce brać pod uwagę możliwości, że nigdy ich nie miał.


Kiedy obraca się po minutach czy dniach, Razjel stoi za nim, Razjel zawsze stoi za nim i spogląda przed siebie nieprzeniknionym, kamiennym wzrokiem. Gabriel zastanawia się czy przychodzi, by w ostatniej chwili go powstrzymać, czy też by na własne oczy zobaczyć próbę wiary. Oczy Pana Tajemnic są zagadką za każdym razem gdy wyciąga przed siebie otwartą dłoń, na której spoczywa regencki pierścień. Gabriel nie wie czy mag robi to z nadzieją czy z lękiem, że tym razem pierścień zostanie w jego dłoni. A może z poczuciem beznadziei – bo po prostu wie.

Archaniołowie są mężczyznami niewielu słów. Wiedzą, że w tym jedynym miejscu Wszechświata nie są przyjaciółmi, tak jak w tych chwilach wieczności Królestwo nie ma regenta. Stoją nad przepaścią, a wokół szumi Mare Crisium, Morze Przesileń.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilith
Świetlisty


Dołączył: 26 Maj 2011
Posty: 274
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pon 17:11, 27 Cze 2011    Temat postu:

O rany... Aż mnie dreszcze przeszły. Świetnie napisane opowiadanie, ale strasznie smutne i takie... no, takie, że się nie da przeczytać obojętnie. No po prostu się nie da. Strasznie mi żal tego Gabriela. A chyba jeszcze bardziej żal Razjela, bo wydaje się, że dla niego jest jeszcze mniej nadziei, niż dla Gabrysia... Bardzo podobał mi się pomysł, że część tekstu pisana jest zwyczajnie, a część kursywą. To dużo dodaje tekstowi. Następnym czytelnikom polecam do słuchania Fairy Tale zespołu Shaman Wink Chwytało za serce, jak Razjel wspominał o Sodomie i Gomorze, to zdanie "nie pytaj, czy jest jeszcze nadzieja dla Lucyfera" i scena na wyspie, która w pierwszym momencie wywołała u mnie uśmiech
(z tym wyliczaniem, co Gabrysiowi zaklęcie rozniosło) a zaraz potem przywaliła deską. Marcino, jesteś wielka!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piekielni
zarządca Domu


Dołączył: 25 Maj 2011
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:51, 27 Cze 2011    Temat postu:

Tekst świetny, acz nie dla osób zdołowanych, jak my ostatnio... Ale chętnie przeczytamy go jeszcze parę razy, jak nam będzie za wesoło ^ ^ A tak przy okazji, Lićku, ściągnęłaś wreszcie, że się chwalisz?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilith
Świetlisty


Dołączył: 26 Maj 2011
Posty: 274
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Wto 17:05, 28 Cze 2011    Temat postu:

Tak, z tym że ściągnęłam z YT, razem z teledyskiem. A wy pewnie potrzebujecie mp3? Pracuję nad tym, w przerwach między gramatyką praktyczną.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piekielni
zarządca Domu


Dołączył: 25 Maj 2011
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:46, 28 Cze 2011    Temat postu:

Po ką... Znaczy, PO GRZYBA NAM TELEDYSK?! JAKBY O TO CHODZIŁO, TO BYŚMY ŚCIĄGNĘLI SAMI! Jakkolwiek zdajemy sobie sprawę, że MP3 może być ciężko dostępny. Marcina, napisz coś jeszcze....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andate
archanioł


Dołączył: 11 Cze 2010
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Wto 22:50, 28 Cze 2011    Temat postu:

Chyba mamy jakiś sezon na smutne, gorzkie teksty. Ale bardzo dobre, smutne teksty, więc nie mam prawa narzekać. Smile

Długo zastanawiałam się nad komentarzem, bo "podoba mi się" to za mało, jak na taki tekst, ale czegoś innego chyba sformułować nie potrafię.

Marcino, pozostaje mi tylko pogratulować talentu. Smile
Fik będzie mi chodził po głowie jeszcze przez długi czas.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Suzu
anioł służebny


Dołączył: 09 Sty 2017
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:07, 11 Sty 2017    Temat postu:

Smutno ale doskonale. Ogrom odpowiedzialności może doprowadzić do kryzysu, ale Gabryś w Razjelu ZAWSZE będzie miał przyjaciela...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .:: SATOR ::. Strona Główna -> Fan fiction i fan art / Fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel & Download

Regulamin