Forum .:: SATOR ::. Strona Główna

.:: SATOR ::.
Forum fanklubu serii anielskiej Mai Lidii Kossakowskiej
 

Dwie opowieści

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .:: SATOR ::. Strona Główna -> Fan fiction i fan art / Fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Issay
serafin


Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 20:55, 02 Kwi 2010    Temat postu: Dwie opowieści

"Urbi et orbi" nie było całością. A przynajmniej ja czułam, że muszę jeszcze coś napisać, że coś pominęłam. Przyszło dzisiaj, w tym samym miejscu, w którym przyszła i osadzona została pierwsza część. Wszystko jest odwrócone, dla wierzących - kontrowersyjne, a momentami nawet bluźniercze.
Wklejam całość, aby przypomnieć moją pokręconą ideę Szeolu oraz przy okazji upewnić się, że to na pewno wszystko, co musiałam napisać.

Opowieść wigilijna. Miastu i światu

Na początku rzeczywiście było słowo. A nawet kilka słów, bo Gabriel klął tak, jak jeszcze nigdy w życiu. Zebrani w salonie pałacu Regenta archaniołowie spoglądali po sobie w milczeniu, cierpliwie wysłuchując litanii wulgaryzmów w henochiańskim, głębiańskim i kilku ziemskich dialektach.
W końcu Archanioł Zemsty ucichł.
- Dżibril, czy teraz jesteś gotów powiedzieć nam, co się, do cholery, stało? – zwrócił się do rozwścieczonego Regenta Michael, jednocześnie obliczając, ile zajmie mu dotarcie do najbliższych drzwi. Rzecz jasna, na wypadek, gdyby Gabrielowi przyszło do głowy zrobić użytek z figurynek kurzących się na półkach.
- Syn Pana wpadł na genialny pomysł – warknął zielonooki Skrzydlaty, zrzucając ozdobne pierdółki z bogato rzeźbionego biurka. Siedzący w jednym z foteli Razjel skrzywił się z dezaprobatą – Zejdzie na Ziemię, pożyje tam trochę i poświęci się aby zmazać grzech pierworodny z dzieci Adama. Hosanna na wysokościach! – wykrzyknął szyderczo.
Książę Magów zamknął oczy, mrucząc pod nosem. Michał zerwał się z krzesła i jak zwykle tylko Rafael nie zrozumiał, o co dokładnie chodzi. Archanioł Uzdrowień skulił się w fotelu, kiedy Gabriel zaczął przemierzać salon długimi, niespokojnymi krokami.
- Czy moglibyście mi wytłumaczyć, co jest w tym takiego złego? – spytał, nerwowo mnąc rękaw prostej, brązowej szaty. Zielone oczy Regenta zwęziły się niebezpiecznie.
- Gdybyś raczył częściej słuchać tego, co się tu mówi, wiedziałbyś, że grzech pierworodny jest furtką. Jasność każe nam chronić pokornych, posłusznych przykazaniom i czyniących dobro, bo tylko tak mogą z siebie zmazać winy Adama i Ewy. Wiesz, co się stanie, kiedy Syn zdejmie z nich grzech?
Razjel prychnął z cicha.
- Zacznie się regularna wojna o każdą niewinną duszyczkę. Nie z Głębią – dodał, widząc że Rafał znowu nie rozumie – do tej pory w głębię Szeolu wpadały tylko dusze grzeszników, których nie ocaliliśmy.
Archaniołowie milczeli posępnie. Blask zachodzącego słońca igrał w kopułach Hajot Hakados i szklanych oczach rozbitych figurynek.

~*~
Dżibril wiedział od początku, że to nie może się udać. Maryja narobiła rabanu, widząc obcego mężczyznę w swojej sypialni i bardzo długo upierała się, że z pewnością nie jest w ciąży. Józef z kolei stanowczo odmówił żenienia się z kobietą będącą w ciąży z innym mężczyzną i Razjel jeszcze dłużej mu tłumaczył, na czym polega dzieworództwo. Herod nie był skłonny do zabijania dzieci, a osioł odmówił współpracy po kilkunastu kilometrach.
- Jak to się skończy, chyba zaśpiewam z radości – mruknął przycupnięty na dachu stajenki Rafał. Dżibril spojrzał na trzymany w dłoni pergamin z Planem.
- Zaśpiewasz i bez tego. Gdzie się podział Michał?
Razjel usiadł wygodnie – czy może: mniej niewygodnie – i uśmiechnął się ponuro.
- Twardo negocjuje z pasterzami.

- Jak to: nie chce wam się iść?! – Pan Zastępów miał ze złości nastroszone nawet pióra, nie wspominając już o szafranowej czuprynie. Stojący przed archaniołem pasterze w baranich, zapewne zawszonych kożuchach, nerwowo zatupali i zacisnęli palce na rękojeściach lasek i nahajek.
- Panocku, do Betleiem daleko, poślibyśmy, ino szliśmy dzionek cały, kulasy bolą.
Wkurwiony Archanioł płynnym, eleganckim ruchem sięgnął po miecz, w całej jego ognistej glorii.

- Myślałem, że będzie ich więcej – Gabriel spojrzał na przywódcę Zastępów podejrzliwie. Michał uśmiechnął się niewinnie.
- Nastąpił mały wypadek przy pracy. Negocjacje, rozumiesz.
Regent przez chwilę rozważał opieprzenie przyjaciela, lecz najwyraźniej stwierdził, że pięciu pasterzy wystarczy.
- Razjel, gdzie mędrcy? Powinni już być w okolicy.
- Kacper złamał nogę, Melchior odmówił współpracy, a Baltazar cierpi na lumbago, ale odrobina negocjacji w stylu Michasia przywróciła im zdrowy rozsądek. Będziesz miał swoich mędrców.
W tym momencie archaniołowie usłyszeli płacz niemowlęcia.

~*~

Narodziny udały się nad wyraz wspaniale. Wzruszone Chóry wyśpiewywały hymny, pasterze klękali, mędrcy wręczali dary, zwierzęta gadały a gwiazda migotała. Prawie nikt nie zauważył, że ciemność stała się straszniejsza, cięższa. Prawie nikt.

Przez następne trzydzieści trzy lata archaniołowie nie mieli zbyt wiele pracy. Co prawda było trochę objawień, cudów, natchnień i zamieniania wody w wino, jednak rozgoryczony Dżibril wciąż miał wrażenie, że wszyscy oczekiwali czegoś więcej. Dopiero kiedy skrwawiony strzęp człowieka, jakim był Syn Pana wydał ostatnie tchnienie na krzyżu, archaniołowie poczuli, że rzeczywiście dokonało się.
Grzech pierworodny został zmyty i od tej pory ciemność miała nie tylko tysiące oczu, ale też kły i pazury…

~*~

Miasto spało, rozświetlone jedynie pojedynczymi świątecznymi dekoracjami, nieświadome dzikiej magii szalejącej za oknem. W tę jedną, jedyną noc ciemność miała konsystencję szlamu, rozwścieczona, patrzyła na świat czerwonymi ślepiami. Od czasu do czasu błyskały srebrzyste szpony nocy.
Gargulec, do tej pory śpiący na gzymsie katedry, ocknął się i rozejrzał ze zdumieniem. Potrząsnął ciężkimi, kamiennymi skrzydłami, strzepując z rzeźbionych lotek śnieg i wzbił się w powietrze. Siedzący na kościelnych schodach czarnowłosy anioł odprowadził go spojrzeniem w śnieżną zadymkę i pokręcił głową, strzepując puch z zakończonych hakami skrzydeł.
-Co rok to samo… – mruknął oparty o gotycki portal Gabriel. Burzyciel Światów nawet nie raczył spojrzeć na archanioła. Ciemność wigilijnej nocy zafalowała, jednak trzymała się z dala od wysmukłej katedry. Gdzieś w oddali szyderczo zakrzyczał lelek.
Archanioł Zemsty odepchnął się od lodowatej, kamiennej ściany i stanął za Daimonem, rozkładając skrzydła. Zamknął jadowicie zielone oczy, skrzywił z dezaprobatą – co rok to samo! – i rozłożył szeroko ręce.
- Urbi et orbi.
Ciemność jakby skurczyła się w sobie.

~*~

- Nie rozumiem – Daimon odezwał się dopiero, kiedy obaj mieli kupki śniegu na głowach i ramionach.
- Tego, że pozostali nie wiedzą czy tego, że robię to co roku od dwóch tysięcy lat?
Skuleni Skrzydlaci zapatrzyli się w kłębiącą między drzewami i kamieniczkami ciemność.
- Błogosławisz im. To nie twoja rola, Dżibril, a jednak rok w rok stajesz na schodach jakiegoś nędznego kościółka i błogosławisz. Tak, jakbyś ich kochał.
Gabriel pokręcił głową. Srebrzyste płatki śniegu miękko opadły na kamienne schody.
- Łudzę się – mruknął gorzko. – Łudzę się, że gdybym ich kochał, Syn po zmartwychwstaniu porozmawiałby ze mną, a nie z Lampką, zostawiłby jakieś wskazówki, nakazy.

Milczeli do świtu.

Opowieść wielkanocna. Archanioł i demon

W kościele szumi. Szepty unoszą się aż pod pokryte freskami sklepienie, pociemniałe od dymu z kiepskiej jakości świec. Czuły słuch Razjela odróżnia słowa modlitw i śpiewów, corocznego festiwalu błagań.
Panie, mój syn jest uzależniony od heroiny, uzdrów go…
Archanioł Tajemnic kręci głową z powątpiewaniem, wszak Jasność nie odpowiada za ludzkie słabości.
Boże, mój mąż mnie zdradza, nie wiem, co robić, ześlij mi znak…
Ani za pokusy. Żadna modlitwa tu nie pomoże.
Jezu, Ty zmartwychwstałeś, walczę z rakiem, wesprzyj mnie…
- Ludzie… - szepcze Skrzydlaty z wysokości chóru, niewidzialny dla śmiertelnego oka. – Gdybyście tylko wiedzieli, że Go nie ma, a waszych nędznych skarg słucha bezsilny mag.
- Więc dlaczego im nie powiesz? – Razjel wzdryga się, słysząc nienawistny syk za plecami. Nie odwraca się.
– Samael. Ty tutaj?
Rudowłosy demon podchodzi do barierki i opiera się o nią, spoglądając z pogardą na kłębiącą się ciżbę.
- Lubię popatrzeć na ludzką głupotę. A ty, Razjelu? Przychodzisz tu co roku. Przemawia przez ciebie poczucie wyższości? Chcesz sobie popatrzeć i politować się nad ślepymi, ułomnymi, niedorozwiniętymi dziećmi Jasności? Polubiłeś widok niedopracowanych błędów Pana?
Razjel milczy przez dłuższy czas. Samael uśmiecha się kwaśno, jednak na jego wargach czai się gorycz.
- Już o tym kiedyś rozmawialiśmy – mówi w końcu Pan Tajemnic. Boski Oskarżyciel kiwa głową, nagle poważny i Razjelowi wspomina, że widział go takiego tylko raz.

~*~
Święte Miasto śmierdziało.
Oczywiście śmierdzący ludzie nie mieli pojęcia, że ich śmierdzące, zapiaszczone miasto będzie kiedyś Święte. Że nacje będą się bezpardonowo wyżynać, aby tylko nim rządzić – zapyziałą osadą w środku pustyni. I nie mieli też pojęcia, że ta osada będzie kiedyś Miastem Trzech Religii.
Razjel, ubrany w spraną, lnianą, oczywiście niebieską tunikę, próbował utorować sobie drogę w rozbawionym, podnieconym tłumie. Z powodu jego raczej wątłej budowy, szło mu to nadzwyczaj żałośnie – zdążył nadepnąć jakiemuś osiłkowi na stopę, popchnąć śmierdzącą czosnkiem kobietę i niemal wpaść na kram z miodem. Przez moment zastanawiał się, kto w takim cholernym upale chciałby pić miód.
- Może ci jednak pomóc? – ktoś mruknął archaniołowi do ucha. Mag zmartwiał, natychmiast rozpoznając głos.
- Nie spodziewałem się ciebie tutaj, Sam.
Rudowłosy gigant parsknął śmiechem, z łatwością torując sobie i Razjelowi drogę. Co bardziej kłótliwym mężczyznom miny rzedły na widok budzącej respekt, półnagiej sylwetki demona incognito.
- Żartujesz? Miałbym przegapić takie przedstawienie? Klęskę Zbawiciela?
Wąskie wargi archanioła uformowały się w suchy uśmiech.
- Nie wiem, skąd założenie, że to akurat jego klęska…
Umilkli na widok zbliżającego się konduktu, którego tempo przypominało Razjelowi pogrzeb. Przed dźwigającym krzyż Synem szło dwóch wyraźnie znudzonych żołdaków, od czasu do czasu szturchających gawiedź styliskami włóczni.
Archanioł spojrzał na mokrą od krwi i potu twarz człowieka i szybko odwrócił wzrok. Zatrzymywanie w pamięci tego obrazu nędzy i rozpaczy, całkowitej klęski archaniołów, zobligowanych do służenia i pilnowania Syna, było świętokradztwem. Nie, panie skrzydlaty, zaśmiał się wewnętrzny głosik, nie chcesz patrzeć na świadectwo twojej klęski.
Z ciżby wypadła niska, brudnawa dziewczyna z równie szarawą chustą w dłoni. Zanim żołdacy zdążyli zareagować, otarła Synowi twarz z krwi.
Razjel ze zdumieniem zauważył, że Samael spoważniał, patrząc prosto na niedorozwiniętą kobietę, którą kiedyś nazwą Weroniką i jej brudną chustę z odbiciem twarzy Syna, którą kiedyś uznają za świętą relikwię.


~*~
Droga na górę zwaną Golgotą była wąska, kamienista i, jak wszystko w tym cholernym mieście, brudna. Kiedy nią szli, ramię przy ramieniu anioł i demon, Razjelowi mignęła w tłumie zacięta twarz Michała, zatroskany Rafał oraz zdumione, wpatrzone w Samaela oczy Regenta. Na opuszkach palców czuł mrowienie, niechybny znak, że gdzieś kręcił się także Daimon, choć prawdopodobnie był niewidzialny z racji swojej nienawiści do przyjmowania ludzkiej formy. Roiło się też od wszelkiej maści ptactwa niebieskiego, a Sam z szyderczym uśmieszkiem kilka razy pozdrawiał któregoś z wyraźnie zdziwionych Głębian.
- Są tacy niedopracowani.
Razjel spojrzał na Oskarżyciela Pana, unosząc brew.
- Ludzie – wyjaśnił rudowłosy, stając w pobliżu Apostołów i krzyżując potężne ramiona na piersi. – Niedorozwinięci, błędy Jasności.
- Pan ich ukochał.
- Pan ma ich głęboko w dupie. Nie udawaj, że nie wiesz, Razjelu, co się stanie, kiedy grzech pierworodny zostanie zmyty. Szeol stanie się nowym bytem, sięgającym po każdą duszyczkę. Myślisz, że Jasność nie wie o tym, ile będziecie musieli włożyć wysiłku w uratowanie przynajmniej połowy dusz? Was też ma w dupie.
Archanioł nie znalazł na to odpowiedzi.

Rzymski kat skończył właśnie przybijać ostatni gwóźdź i krzyż z zakrwawionym Synem Pana powędrował w górę, ukazując wszystkim zgromadzonym nędzę tego, którego okrzyknięto Prorokiem i Mesjaszem.
Nie trwało to długo. Legionista zwany Longinusem, śmiejąc się, przebił bok umierającego i krew polała się szybciej. Syn uniósł błyszczące religijną ekstazą oczy do obojętnego, szarego nieba.
- Dokonało się.
I esencja świata zadrżała.

~*~
- Więc dlaczego tu przychodzisz, Razjelu? Rok w rok. Słuchasz ich modlitw.
- Obserwujesz mnie, Samaelu?
- Powiedzmy, że z ciekawością śledzę twoje wizyty na tym padole łez, smrodu i głupoty.
Archanioł Tajemnic uśmiecha się smutno.
- Przychodzę, bo chcę sobie przypomnieć, że warto było.

Razjel wychodzi, pozostawiając zadumanego Samaela na chórze, pod zadymionym sklepieniem kościoła.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Issay dnia Pią 21:00, 02 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marcina
Samica Alfa


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 22:48, 02 Kwi 2010    Temat postu:

Ciekawe dopowiedzenie "Urbi et orbi"; wydaje mi się, że widać w nim twój stosunek do chrześcijaństwa i w ogóle koncepcji śmierci Jezusa za grzechy.
Poza tym Razjel u ciebie stwierdza: "Gdybyście tylko wiedzieli, że Go nie ma", a mam wrażenie, że w książkach jest powiedziane, że Królowa (i Pan chyba też) dalej dają jakieś sygnały ludziom, nie opuścili ich całkowicie, w przeciwieństwie do opuszczenia Królestwa...

Tak czy siak, zupełnie odmienne od mojej wizji archaniołów w kontekście Wielkiej Nocy, ale i tak mi się podobało. Twoje teksty zazwyczaj czyta się przyjemnie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mnemosyne
Eon


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pią 23:47, 02 Kwi 2010    Temat postu:

Issay, jak zwykle świetny styl. Fabuła... wiem, no przecież wiem, że dobra. Więcej, z pewnym przesłaniem. Ale za cholerę nie mogę się zmusić, żeby odczuwać jakieś emocje po przeczytaniu. Jestem wierząca, ale nauczyłam się już dawno odróżniać bluźnierstwo od perspektywy. To, że nie jest zgodne z kanonem dogmatów kościoła, wcale mnie nie razi. Po prostu z jakiegoś powodu nie umiem w tym opowiadaniu przeżyć emocji.

Przypadła mi do gustu część pierwsza. Wigilię ogólnie preferuję nad Wielkanocą, ale to z powodu głupiej polskiej tradycji z pokolenia na pokolenie, która nas uczy od maleńkości, jakie to poważne, tragiczne, smutne święto. A na litość powinno nas cieszyć! Na miejscu archaniołów też bym się załamała - głównie tym, że ludzie zamiast dziękować za zmazanie grzechów, pławią się w rozpaczy. A przecież koszyczki, wszystko co w nich jest, to symbole życia, witalności. Palmy symbol radości. Święconkę się powinno zjadać z uśmiechem na twarzy, z ulgą, z przyjemnością i w gronie rodziny. Nie mówię, że bezmyślnie. Tylko, że nam te jajka, chlebek i cała reszta w gardle stają.

Wracając do Wigilii, wolę ją, bo jest właśnie radosna. Czuję w niej więcej obecności siły wyższej niż przy innych świętach. Pominę jednak tę całą filozoficzną dywagację. Po prostu twoja wizja planu przeprowadzenia Bożego Narodzenia była powalająca! Twisted Evil Fenomenalna, co najmniej. Jest takie jedno słówko, jakim bym określiła, ale boję się, że zostanę przez świętobliwe Adminki trochę zjechana Rolling Eyes to ja malutkimi literkami napiszę... to jest zajenfakenkurwabiste! Przeklinający w kilku językach Gabriel, ah, jakże bliski mojemu sercu. W pełni go rozumiem, jak mnie coś wyprowadzi doszczętnie z równowagi, też klnę co najmniej w trzech językach. Ale chyba najbardziej rozbrajający był Michał negocjujący z pasterzami. A nie! Nie, to Maryja była powalająca. wyobraziłam sobie nawet, jaką miała minę i jak pojechała po Gabrysiu.

W grudniu tego roku przeczytam ten fragment "prawdziwej wigilijnej historii" na głos swoim bliskim. A przynajmniej współlokatorom.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jiraz
Eon


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ipswich, Uk
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Wto 0:48, 06 Kwi 2010    Temat postu:

dobre^________^

Bardzo dobre!

Nie stać mnie w tej chwili na żaden ultra-dopracowany komentarz *ostre zapalenie ucha zaburza mi procesy twórcze=__=* Ale podobało mi się, mimo, że było dosc ponuro. Choć wizja Michała negocjującego z pasterzami była nad wyraz przyjemnaXD

I Sam, proszę pani, Sam udał się w 100% Wielki, na przekór wszystkim, pozbawiony złudzeń i tak naprawdę myślący o tym wszystkim dośc często.

bardzo dobrze, podobał osię^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ag
Eon


Dołączył: 08 Sie 2010
Posty: 648
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie spadają anioły
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Sob 16:45, 25 Wrz 2010    Temat postu:

Urbi et Orbi. Jako osobie wierzącej trudno mi komentować ten tekst. Bo zazwyczaj takich nie lubię, bo za bardzo zmieniają, przekręcają coś niezwykle dla mnie realnego i ważnego. Ale ten tekst... jest piękny. Bardzo dobrze napisany, miejscami zabawny, a na koniec smutny. I taki przejmujący. Jestem pod wrażeniem.

Opowieść wielkanocna po prostu do mnie nie trafia. Ale też bardzo dobrze napisana.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Explicatrix
anioł służebny


Dołączył: 26 Gru 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Sob 2:39, 01 Sty 2011    Temat postu:

Wyrazy uznania, Issay. Powiedzieć, że ten tekst jest dobry to herezja - on jest świetny. Nie mogę zadecydować, która część bardziej przypadła mi do gustu, więc po prostu potraktuję je jak jedną całość.
Podoba mi się twój Gabriel. Rozwijasz jego charakter, jednocześnie zachowując kanoniczność postaci. Lubię też twojego Samaela. Nie wiem co mnie tak urzeka w twojej kreacji tej postaci, ale to jak on się zachowuje naprawdę do mnie przemawia. Małym minusem jest brak elementu humorystycznego w części o Wielkanocy. Ta część jest bardziej ponura, nie zaszkodziłoby dodać jakiś szczegół rozładowujący napięcie. Po za tym, jest bosko.

Zachwycona Ex


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Explicatrix dnia Sob 17:19, 01 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .:: SATOR ::. Strona Główna -> Fan fiction i fan art / Fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel & Download

Regulamin