Forum .:: SATOR ::. Strona Główna

.:: SATOR ::.
Forum fanklubu serii anielskiej Mai Lidii Kossakowskiej
 

No Dream

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .:: SATOR ::. Strona Główna -> Fan fiction i fan art / Fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jiraz
Eon


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ipswich, Uk
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 3:43, 26 Cze 2011    Temat postu: No Dream

Okeeeeej... Zapowiadam dziwność ahead^^"
Mój zapowiadany od jakiegoś czasu fik z Damonem w roli głównej rozrósł się z małego strzępka fabularnego w coś... innego>_> Naprawdę nie wiem, co mi po głowie chodziło, gdy się rozpisałam, skąd ten pomysł, ale I like it^_^

Akcja dzieje się po Bitwie na końcu Siewcy - Daimon został ściągniety z powrotem, ale jego duch pozostał gdzieś w niebycie i ani się kwapi do powrotu. Jedyna nadzieja, to próby Uzdrowienia tego, co nie daje się Uzdrowić.


Ostrzegam zawczasu - moja koncepcja Niszczyciela Światów nieco sie różni od tej z ksiązki, tak, jak koncept 'aspektów', których każdy anioł posiada co najmniej dwa. Jeżeli to niejasne, proszę kierować pytania do moi XD
A o Hijii fajnie mi się pisze w czasie przeszłymXD

On to the fick!


No dream

Już nic nie jest ważne. Ta myśl obija się w umyśle pół-przytomnego Daimona Freya, Niszczyciela Światów, Tańczącego na Zgliszczach.
A może już nie „pół”?
Choć to i tak nie jest ważne. Już nic nie jest ważne. Już po Bitwie, po Wojnie – tym zabawniejszej, że każdy mówił o niej wielką literą. Antykreator został pokonany, fałszywy Syn został odepchnięty na krawędzie wszechświata, Królestwo zostało uratowane.
To takie zabawne, że tak wiele zależało od niego. Od jego słabego ramienia i umysłu pełnego wątpliwości. Od jego serca, pełnego żalu, pretensji i gniewu względem Pana. Czy to naprawdę wystarczyło? Czy jego pokiereszowane serce i chwiejna wiara były naprawdę tym, co było niezbędne do pokonania Antykreatora?
Jeżeli tak – to co tak naprawdę było warte Królestwo, które było dziełem Jasności? Ile była tak naprawdę warta ukochana przez Pana Ziemia? Żeby oprzeć je na jednym Daimonie Freyu, na tym jego marnym, samotnym bycie.
Unosząc się gdzieś na granicy między światami, Daimon zastanawiał się, ilu z jego przyjaciół zostało zabitych w walce. Nie zastanawiał się, ilu przeżyło, bo o to drugie łatwiej. To drugie jest smutną stałą w jego niekończącym się życiu – jego przyjaciele odchodzą, umierają, a on trwa, coraz bardziej samotny.
Na kilka krótkich chwil jest mu dane zobaczyć ją – jego ukochaną.
Choć, czy to jego chłodne, skarlałe serce potrafi jeszcze kochać? To mógł być tylko sen, złuda wywołana pragnieniem powrotu do tego, co znał, gdy jeszcze był żywy. Jego umysł mógł stworzyć ją we śnie, jako odpowiedź na ból, którym promieniowała jego dusza.
Był tak słaby. Nie potrafił otworzyć oczu, a jego ciało nie chciało słuchać komend umysłu. Nie czuł bólu, ale nie cieszył się, bo nie czuł praktycznie nic. Tylko słabość.
Ona płakała nad nim: po części dla niego, po części z własnej rozpaczy – blade widmo kobiety, którą pokochał natychmiastową, desperacką miłością, zanim jeszcze dobrze ją poznał. Bo bał się, że jeżeli zacznie zwlekać, okaże się, że już nie będzie wiedział, jak to się robi. Seks był prosty – do uzyskania i do odegrania, powtarzalność ruchów i emocji jest znajoma i łatwa do odtworzenia w sprzyjających warunkach. Ale miłość była jak wyrywanie zębów, przypominała o sobie każdym uderzeniem serca. Przypominała o tym, że żył, o tym, że żył już bardzo długo.
Gdy zamknął oczy, twarz ukochanej znikła. Nie otworzył ich już po raz drugi, nie miał siły. Jej głos również rozpłynął się w pustce i Daimon został sam. Słaby, jak pisklę, przytłoczony niebytem i bezruchem... martwy, może tym razem całkowicie?
...
- To niedorzeczne! W jaki sposób jego ciało odrzuca wszystkie zaklęcia?
- To ty jesteś Panem Tajemnic.

Głosy pojawiały się i znikały na granicach jego świadomości. Znajome głosy, które nie sprawiały, że sięgał po miecz, głosy przyjaciół. Pozwalał im opływać wokół siebie, nie zwracając na nie większej uwagi. Nie był w niebezpieczeństwie, więc nie było powodu do niepokoju. Był tylko tak bardzo zmęczony i słaby...
- ...nie rozumiem... może... obudzić...
W głosach był niepokój, ale nie obchodziło go to zbytnio. Jego umysł znajdował się w stanie pół-płynnym i wszystko było tak mało ważne. Wszystko było pozbawione sensu – bez niej świat mógł nie istnieć. Jego ukochana ułuda, pachnąca jabłkami, tak inna od tych, którzy go otaczali.


Światłość wdarła się w jego pusty świat bez ostrzeżenia. Paląca, bolesna jasność, której nauczył się nienawidzić przez wieki w służbie Pana. Jasność, która oznaczała, że czas chwycić za miecz i nieść zagładę jakimś kompletnie nieprzygotowanym światom, czas palić i zabijać, czas niszczyć cywilizacje i równać ich pozostałości z ziemią.
...ale, jak szybko się to zaczęło, tak szybko znikło poczucie rozpaczy, które zastąpiło wcześniejszy pusty bezsens. Bo światło nie było już palące i bezlitosne, było ciepłe i łagodne, otulało go miękko, jak ramiona Matki. Wpływało pod jego powieki i unosiło je dla niego, wypełniało jego żyły i pozwalało mu poczuć, że ma znów ręce i nogi. Wspaniałe, kojące światło stało się jego nowym światem...
I Niszczyciel był przerażony. Nie znał takiego światła, nie taka Jasność władała jego życiem. Nie tak powinno być!
Gdy w końcu zmusił swoje oczy do skupienia wzroku na jednym punkcie, zobaczył jasną twarz i złociste oczy. Znał tą twarz. Znał tego anioła. Tą twarz, pochyloną nad nim, te oczy patrzące na niego z napięciem i wyczekiwaniem... uderzył na oślep, bo nie chciał patrzeć. Z zamkniętymi oczami bronił się przed tym strasznym stworzeniem, które wykorzystywało jasność, której nie znał.
Nie tak powinno być! Nie tak, nie dla niego, nie w ten sposób! Dla niego był ból i rozpacz, nic więcej. To oznaczało, że ciągle śpi, a jego sny znów składają się w koszmary, od których nie ma ucieczki. Słodka przynęta, która na chwilę pozwoli mu uwierzyć w Łaskę... a potem uderzy w niego żelazną pięścią i połamie mu serce na nowo.
- Przestań! Michał, trzymaj go!
Ktoś chwycił jego dłonie, ramiona, unieruchamiając go. Niezwykła siła, duże, szorstkie dłonie – znajome, wszystko znajome.. tylko nie ta ciepła jasność, nie to światło, które nie-raniło. Pod naciskiem tych dłoni opadł na poduszki i pozwolił sobie na to, by na nowo odpłynąć w nieświadomość. Tam, gdzie nic nie miało sensu i wszystko było zrozumiałe.

*

- Witamy wśród żywych.
Co za zabawne słowa.
- A może i nie.
Ktoś mówił do niego, ale Daimon nie wiedział kto. Słyszał głosy, ale jego oczy w dalszym ciągu nie chciały się otworzyć. Jego ciało nadal go nie słuchało... choć i on niezbyt kwapił się do wydawania mu rozkazów.
- Nadal nie odzyskał świadomości.
- Zrób żesz coś!
- Co niby? Moje zaklęcia odbijają się od niego, jak od ściany! Eliksiry tracą moc w momencie, gdy wlewam mu je do ust! Co proponujesz?
Znał to, kłótnie i sarkazm – to przynosiło mu ulgę. Jego życie (nie życie) obracało się wokół wypracowanych nawyków, najwyraźniej słuchanie sprzeczek tych... kimkolwiek oni byli... było czymś, do czego zdążył przywyknąć zanim... zanim wszystko straciło sens.
Znów wydawało mu się, że ją widział, ale nie był pewien. Nie słyszał jej, tylko te głosy unoszące się nad nim, jak powietrze. Nie chciał się budzić na tyle, by je zrozumieć, bo to nie miało sensu, prawda? Gdy będzie potrzebny, zostanie zawołany, do tego czasu mógł się pocieszyć bezwładem...
- Jedyne, co działa to, gdy Rafał...
- O tak, bo ostatnim razem świetnie na tym wyszedł!
- Nie ma innego wyjścia! On musi odzyskać świadomosć! Za długo był nieprzytomny, jeszcze trochę, a jego ciało może dać z wygraną.
Głupi, głupi. Jego ciało? Jego ciało już nie żyło, nie musiało nawet oddychać. Stracił głowę, potrafił przeżyć bez jedzenia i picia... chyba, nie pamiętał za dobrze...
- Każ mu spróbować jeszcze raz.
- Michał urwie ci głowę, jeżeli sytuacja się powtórzy.
- ...Gabrielu, nie jestem ze szkła.
Nowy głos.
Znajomy głos.
Głos tej przerażającej istoty.
Abaddon nie zdążył się przygotować na jasność, która znów wypełniła jego świat. Tym razem silniejsza, bardziej zdecydowana. Ale nadal miękka i czuła, jak uścisk kochanki, który wyciągał go z pustki na świat, wyrywał go z bezwładu i oddawał mu władzę nad ciałem.
Nie chciał tego! Nie tak, nie teraz! Nie chciał wychodzić i musieć żyć!
Nie wiedział, jak się bronić, gdy znów przyciśnięto go do łóżka. Histeryczny śmiech prawie zdławił mu oddech w gardle.
Niech się zdecydują, czy chcą, by się obudził, czy ma dalej spać!
- ...Misiek nas zabije. Rafał, pokaż to...
- Zasnął. Jest już bliżej, to prawdziwy sen. Może jutro...
- To jakieś delirium jest! Chodź tu i napraw to, zanim Michał wróci z obchodu!

*
Nie obudził się do końca, ale był na tyle przytomny, by wiedzieć, gdzie się znajduje. Nie we śnie. Powietrze pachniało – nie potrafił jeszcze określić do końca czym, ale to była tylko kwestia czasu. Leżał w miękkiej pościeli. I wszystko go bolało.
Tylko rzeczywistość potrafiła tak boleć.
Udało im się – kimkolwiek byli. Tylko co im z tego przyszło? Niszczyciel Światów powrócił z pustki – tylko po co im to było? Życia im były niemiłe?
Skupił się na bólu i wykorzystał go, by nakreślić na nowo mapę swojego ciała. Ręce miał sztywne, boki okręcone ciasno bandażami, nogi i skrzydła drętwe. Jego ciało domagało się pożywienia, kości błagały, by pozwolił im się zrosnąć. Zastanawiał się, czy powinien. Może wciąż istniała szansa powrotu do niebytu? Tam, gdzie mógł się spotkać z nią...
Z kim?
Ach tak, z tym pięknym snem, w którym miękka dłoń głaskała go po czole i pachniało jabłkami.
Sny, wszystko to sny i ułuda.
- Jesteś już blisko, prawda?
Ten głos!
- Daimonie! Daimonie, spokojnie.
Ten łagodny głos! Ten przerażająco łagodny głos, który zwiastował ciepło i troskę...
Był chory. Coś z nim było nie tak. Był przeklęty i połamany, i kompletnie nie powinien się budzić! Każdy inny znalazłby w tym głosie, w tym świetle, ukojenie, ale nie on, prawda? On był inny, był martwy, był pustką i ciemnością, i zazdrośnie bronił swojego prawa do rozpaczy! Odmieniec, nieumarły – to była jego tarcza, to był jego pancerz i nikt nie miał prawa zdzierać mu go z piersi, nie miał prawa wdzierać się pod spód i patrzeć na jego słabą duszę!
Czy Antykreator był aż tak inny? Skoro on sam był krzywym odbiciem anioła, abominacją na tej świętej ziemi, którą kiedyś i tak będzie musiał zniszczyć.
- Uspokój się.
Ciepły głos i dłoń głaszcząca go po czole.
Powietrze pachniało akacją, – pojął wreszcie. Może dlatego, że zaczął się nim dusić, jego ściśnięte gardło nie pozwalało mu połknąć więcej, niż potrzebował, a on chciał więcej! Tyle, by nie było w nim już miejsca na rozpacz, miejsca na słowa. Na upokarzające błagania, by odesłać go na powrót w niebyt i nie pozwolić mu się obudzić.
Dłonie nie odeszły, trzymały go za głowę i nie pozwalały mu odwrócić twarzy w poduszkę, – tam, gdzie już nie było powietrza, ani zapachu, ani głosów. Gdzie była ciemność.
- Och, Daimonie, wiem – mamrotał łagodny głos, przed którym on chciał uciec. - Wiem, wiem, rozumiem. Ale nie wolno ci, zrozum, jesteś potrzebny, Gabriel cię potrzebuje, Królestwo cię potrzebuje... musimy wiedzieć, że wszystko z tobą dobrze. Michał się o ciebie martwi. Musisz się obudzić, Daimonie Freyu.
Nic nie było dobrze, czy to nie było oczywiste? Zabrano mu tę namiastkę miłości, którą sobie znalazł, a ten głos chciał mu zabrać nawet sen, w którym mu pozostała. Teraz ma przynajmniej ten sen, gdy się obudzi, nie będzie miał już nic.
Ale jego ramiona był słabe, odwykłe od ruchu. A może to był kolejny nawyk? Może jego ciało nie chciało skrzywdzić tego... kimkolwiek on był... kto mówił do niego i trzymał mu głowę, i głaskał go po czole? Nie ważne, jak nisko się nad nim ten ktoś pochylał, by uchwycić jego dłonie i ułożyć je na kocach, jak straszny był jego miękki szept.
- Przepraszam, wiem, że to cię boli... nie wiem czemu, ale przepraszam. Nie chcę sprawiać ci bólu, ale tylko tak mogę cię naprawić. W Bitwie straciliśmy tyle... tak dużo. Nie możemy stracić ciebie. Wróć, Daimonie, Kamael ciągle o ciebie pyta, wróć dla niego, dobrze?
Przestań! – chciał krzyczeć. Przestań przypominać mi o życiu! O świecie poza snem!
Chwycił te dłonie, chciał je odepchnąć, ale skończyło się na tym, że po prostu zacisnął na nich swoje sztywne palce.
- Przepraszam, kompletnie nie wiem, jak ci pomóc. Razjel mówi, że to pomaga, ale... Tylko tyle mogę zrobić. W Imię Ojca...
Światło rozbłysło pod jego powiekami, jak poświata bijąca od umierającej gwiazdy. Oślepiające, gorące, otoczyło go ciasno... a może to te ramiona? ...wyciągało go na powierzchnię rzeczywistości, zabierało sny i złudzenia... a może to on sam trzymał się tak mocno tych ramion?
Głos był blisko, modlitwa szeptana wprost do jego uszu – kojące słowa, delikatny pomruk, płynne życie.
Ale on był martwy.
Zrozumienie nadeszło niespodziewanie, gdy budząca się świadomość wypełniła sobą pustkę jego umysłu.
On był martwy, a starano się go ożywić.
Nic nie bolało tak, jak rzeczywistość.
Nic nie było tak przerażające, jak życie.
Jego walka przerodziła się w coś innego, coś, co jednocześnie odpychało i przyciągało jasność do siebie – bo Daimon, Niszczyciel Światów nie chciał być martwy, nie naprawdę. Był chodzącą śmiercią, a śmierć zawsze wyciągała chciwe ramiona w stronę życia. A życie zawsze kończyło w tym zimnym uścisku, więc łagodne dłonie nie walczyły, modlitwa nie urywała się, nawet jeżeli szeptano mu ją w usta. Daimon połykał jej słowa, jak powietrze i w zamian pozwalał temu... temu komuś, kogo znał, tej drugiej osobie... posmakować ciemności i zimna na własnych wargach.


Gdy w końcu otworzył oczy – nie wiedział na co patrzy. Wiedział gdzie jest, wiedział kto spoczywa przy jego boku, wpleciony w jego ramiona i skrzydła, i koce. Znał tę twarz, brązowe włosy, miękkie linie ciała. Złociste oczy.
Ale nie był jeszcze Daimonem Freyem, jeszcze się nie obudził na tyle, by wrócić do tego wygodnego, stworzonego siłą nawyku wizerunku. Jeszcze był Niszczycielem, Tańczącym na Zgliszczach, chodzącą śmiercią...
Jego skóra mrowiła tam, gdzie dotykało jej to obce (znajome!) ciało. Ten, kogo znał też jeszcze się nie obudził do końca – a może po prostu łatwiej mu było prześlizgiwać się między wizerunkami? Między łagodnym barankiem, który pokornie stał w cieniu swoich braci, a istotą, która dawno temu uwięziła jednego z książąt piekielnych pod gorącymi piaskami Dudael.
Ten Rafael patrzył na niego złocistymi oczami, osadzonymi w wycieńczonej, bladej twarzy, na której jeszcze widniały ślady po zaleczonym pośpiesznie sińcu. Oczy złote i ciepłe, jak słońce, jak życie. Nieugięte w swojej trosce.
Spojrzenie mówiące, że Daimon Frey i Abaddon będą żyli i nic tego nie zmieni.
- Jesteś przerażający – wyszeptał tej nieznanej (znanej!) istocie.
Archanioł dotknął jego twarzy jedną miękką dłonią; lekko, jakby dotykał lodu, albo ostrza noża. Zapatrzony w czarną pustkę jego bezdennych oczu – rozumiejąc, co w nich widzi. Jak wielu patrzyło i nie rozumiało! Nawet dla niej, ukochanej, to były tylko oczy!
- Ty też – odpowiedział cicho.


Gdy Daimon obudził się na dobre, zaklął. Jego ciało dopiero zaczęło się goić, skrzyła chyba chciały odpaść, a na domiar złego Razjel siedział przy jego łóżku i z miejsca zaczął wywody na temat jego głupoty. Mag sam był blady i poruszał się wolniej niż zwykle, najwyraźniej jeszcze się nie wykurował bo Bitwie. Co wcale nie przeszkadzało mu w czynieniu wyrzutów Daimonowi, że zmartwił ich wszystkich tym swoim upartym nie-zdrowieniem.
Gabriel miał więcej taktu, jedynie poinformował przyjaciela, że cieszy się z jego przebudzenia i obiecał, że zapewni mu najlepszą możliwą opiekę na czas rekonwalescencji.
Żaden nie wspomniał słowem o niej – może to i lepiej. Jeszcze za wcześnie na rozdrapywanie tej rany. Żaden też nie wspomniał, czemu już nie znajdują się już w Pałacu Uzdrowień.
- Rafał potrzebuje miejsca – odpowiedział Gabriel na zadane pytanie. - Ciągle ma ręce pełne roboty z rannymi. Połowa Zastępów rezyduje jeszcze w Pałacu, a Michał wychodzi stamtąd tylko po to, by zmienić ubrania... Jeżeli potrzebujesz pomocy, mogę po niego posłać.
Nie, nie potrzebował pomocy. Już wystarczająco w niego życia wepchnięto, wystarczy mu jeszcze na jakiś czas.
Razjel patrzył na niego tymi swoimi niebieskimi oczami: dociekliwe, podejrzliwe spojrzenie, które potwierdziło przypuszczenia Daimona, że są rzeczy, których nawet Pan Tajemnic nie rozumie. Jak to, czemu jego magia nie działała w tym przypadku, skoro przedtem się sprawdzała. Niszczyciel zdecydował nie mówić mu, że zaklęcia Księcia Magów działały tylko dlatego, że on im na to pozwalał.
Daimon Frey zgodził się z Tańczącym na Zgliszczach. Razjel nie musiał wiedzieć, że robią mu łaskę. A Gabriel na pewno nie byłby zadowolony z tego, co miało miejsce między jego przyjacielem i najmłodszym bratem. Gniew Michała poderwałby Zastępy ze szpitalnych łóżek, gdyby Archanioł się dowiedział.
Nie ważne, że to nie on zaczął.
Daimon i Rafael postarają się o tym zapomnieć, przestaną pamiętać – do następnego razu, gdy jeden z nich zapragnie umrzeć.
Do tego czasu Niszczyciel postara się zapomnieć o lęku przed tą jasną istotą, którą przerażały jego puste oczy.


Po części zainspirowała mnie piosenka Sonaty Arctici - "No dream can heal a broken heart", ale tylko częściowo^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nycia
Eon


Dołączył: 09 Paź 2010
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Nie 23:25, 26 Cze 2011    Temat postu:

Moja pierwsza reakcja jak weszłam na fanfiction: "Fik od Jiraz! Hura!". Czytam wstęp: "Daimon? To będzie ciekawe". Pod koniec stwierdziłam, że prawdopodobnie nie zrozumiałam wszystkiego ale mi się podobało Wink Nie umiem tego ocenić bo to przekracza moje ubogie zdolności formułowania własnych myśli w zrozumiałe dla innych zdania(Normalnie zostanę poetą i zmienię imię na Konrad). A tak w kwestii czepiania się rzeczy kompletnie nieistotnych a mnie zastanawiających to w trakcie majaków praktycznie nieżywego Daimona jest takie zdanie "Nie potrafił otworzyć oczu, a jego ciało nie chciało słuchać komend umysłu." a kilka linijek niżej "Gdy zamknął oczy, twarz ukochanej znikła". Kiedy on je otworzył?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilith
Świetlisty


Dołączył: 26 Maj 2011
Posty: 274
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pon 17:37, 27 Cze 2011    Temat postu:

Wielki powrót Daimona, którego w kilku poprzednich fikach nie mieliśmy przyjemności spotkać Smile Powrót w świetnym stylu, trzeba przyznać. Ciekawa sugestia, że tym razem pomóc mogła tylko moc Rafałka, która normalnie nie działa na Abaddona... I ciekawe wykonanie Smile Bardzo mi się podoba ta wersja Rafałka i to, jak nazywasz go "jasną istotą". Jest takie... Niezwykłe.
Poza tymbardzo podobał mi się moment, w którym Pan Uzdrowień przypomina Gabrysiowi, że nie jest ze szkła. I przyczepić się mogę tylko do literówki, która mi gdzieś tam mignęła (czepialska jestem, wiem...) no i faktycznie - on tam cały czas ma oczy zamknięte, jak słusznie zauważyła Nycia. Ale generalnie - świetnie się to czytało!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piekielni
zarządca Domu


Dołączył: 25 Maj 2011
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:45, 27 Cze 2011    Temat postu:

Biedny Daimon... Nawet sobie umrzeć spokojnie nie może, no kto to widział, Rafałku? Kto to widział, tak się znęcać, hm? ^ ^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nycia
Eon


Dołączył: 09 Paź 2010
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Pon 23:01, 27 Cze 2011    Temat postu:

Acha! I zapomniałam dopisać, że uwielbiam sposób w jaki przedstawiasz Rafała. Nawet jeżeli oznacza to dla niego sińce Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jiraz
Eon


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ipswich, Uk
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Wto 15:18, 28 Cze 2011    Temat postu:

Nycia: Dziękować za miłe słowo^__^ Faktycznie, to z tymi oczami mi umknęłoO_O Nie wiem jak, na dobrą sprawę, on oczu nie otwierał... kwiotek! XD Naprawimy, naprawimy, jak się zachceXD Rafał i sińce to moje nowe OTP *uchyla się rpzez ciosem od Miśka* tak do siebie pasują*__*

Lilith: Również dziękuję^^ Fajnie, że ci się mój Daimon spodobał, bo męczyłąm się nad nim, jak cię nie wiem>_> Moc Rafała w moim mniemaniu tutaj po prostu nie dawała Niszczycielowi w spokoju pospać, bo jest przecież przeciwieństwem jego stanu... takie dźganie patykiem, dopóki się nie podniósł albo świecenie latarką po oczachXD "Jasna istota" to też moje ulubione określenia na Rafałka^^

Piekielni: ale on już jest martwy, tylko leniwy się do tego zrobił! XD A na to pozwolić nie można, żeby się Niszczyciel Światów lenił>___>

XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilith
Świetlisty


Dołączył: 26 Maj 2011
Posty: 274
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Wto 17:03, 28 Cze 2011    Temat postu:

Trafia do mnie to wytłumaczenie. Ran to by mu to nie wyleczyło, ale że głównym powodem problemu było dobrowolne pozostawanie w tym stanie, to takie męczenie pięknie pomogło. I bardzo dobrze. Swoją drogą, biedny Dajmon... Takie dźganie patykiem to wkurzające jest. Nic dziwnego, że Rafałek się sińców dorobił XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piekielni
zarządca Domu


Dołączył: 25 Maj 2011
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:22, 28 Cze 2011    Temat postu:

Proponujemy kupić mu pieska. Od razu przestanie być leniwy, jak będzie musiał co trzy godziny latać kilka kilometrów ze swoim ślicznym, puchatym husky. XD Albo my możemy do niego zajrzeć. Od razu przestanie mieć czas i ochotę na rozleniwienie się. XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilith
Świetlisty


Dołączył: 26 Maj 2011
Posty: 274
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Wto 17:28, 28 Cze 2011    Temat postu:

Wprost przeciwnie, wtedy już w ogóle nie będzie miał czasu na zajmowanie się sprawami Królestwa i Gabryś się załamie!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piekielni
zarządca Domu


Dołączył: 25 Maj 2011
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:06, 28 Cze 2011    Temat postu:

Nawiedzimy i Gabrysia...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jiraz
Eon


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ipswich, Uk
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Wto 19:12, 28 Cze 2011    Temat postu:

Gabryś to raczej ten co nawiedza, a nie nawiedzany^^

Piesek? Taki z trzema głowami najlepiejXD

Daimon: Gabriely, co to jest u cholery?
Gabriel: Nie widzisz? Twój prezent!
Daimon: A czemu mój prezent ma trzy śliniace się łby?
Rafał: Ja uważam, że są urocze. Zwłaszcza ta po środku.
Michał: A ta z lewej ma takie szczere oczy... I jaki musi mieć uścisk szczęk!
Daimon: Nie zmieniajcie tematu! Rafał, przestań głaskać to monstrum!
Rafał: A wolałbyś, żebym pogłaskał ciebie?
Daimon: ....*spłona*.... nie>_>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilith
Świetlisty


Dołączył: 26 Maj 2011
Posty: 274
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Wto 19:48, 28 Cze 2011    Temat postu:

Hihihihihihihihihihi.................. jiraz, piękne to Very Happy Biedny, biedny Daimonek, taki dziwny prezent dostał... Ale najpiękniejsze są reakcję Michasia i Rafałka.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lilith dnia Wto 19:49, 28 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piekielni
zarządca Domu


Dołączył: 25 Maj 2011
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:10, 28 Cze 2011    Temat postu:

A więc piesek nie za bardzo? No to dajcie mu tygrysa! Tygrysy są jeszcze w miarę ruchliwe... Bo niestety lwy, ze swoim przesypaniem 1/3 doby odpadają.

Co do Gabrysia - to nasz patron, więc jakoś nam się uda. Już raz miał zresztą problemy z obudzeniem się...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jiraz
Eon


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ipswich, Uk
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Wto 21:26, 28 Cze 2011    Temat postu:

A może szczura? Szczry są mądre i kochane, i mozna je nosić w rękawie^^ Fajnie im razem będzie - szczurek pokocha długie włosy Daimona, w których jak nic mozna się schowaćXD

Tygrysy też rpzesypiają, nie bój nic, Piekielni, wszystkie koty śpią, gdy tylko okazja nastajeXD

...Daimon po prostu potrzebuje chłopaka - kogoś, kto raz na jakis czas zdzieli go po łbie i nie przestraszy się angstu/Gwiazdy Zagłady xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andate
archanioł


Dołączył: 11 Cze 2010
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Wto 22:30, 28 Cze 2011    Temat postu:

Mogłam wszystkiego nie zrozumieć, ale to nie zmienia faktu, że czytanie takich tekstów jest dla mnie prawdziwą przyjemnością. Smile Zresztą, jak już widzę fika spod szyldu "jiraz" , to, z doświadczenia wiem, że złe to być nie może ( i w tej chwili nie słodzę, żeby tylko słodzić Wink ).


Cytat:
Razjel nie musiał wiedzieć, że robią mu łaskę. A Gabriel na pewno nie byłby zadowolony z tego, co miało miejsce między jego przyjacielem i najmłodszym bratem. Gniew Michała poderwałby Zastępy ze szpitalnych łóżek, gdyby Archanioł się dowiedział.


Zdecydowanie mój ulubiony fragment. Tylko ten najmłodszy brat mnie trochę zastanowił, ale jak już pisałam, mogłam wszystkiego nie zrozumieć.Smile

A Rafałek nie dość, że gości u siebie połowę Zastępów( i to w większości chyba zabandażowaną i podrutowaną), w tym samego Miśka, który może trudnym lokatorem, to jeszcze zarobił z pięści od Daimona. To się nazywa życie...

W kwestii stylu, gramatyki, czyli ogólnie, wszystkiego, co nie jest fabułą, to nie do mnie. Gdzieś mi tylko mignęła jedna literówka i tyle ( zresztą innych błędów, poza ortograficznymi, ja i tak nie zauważam).XD




Cytat:
...Daimon po prostu potrzebuje chłopaka - kogoś, kto raz na jakis czas zdzieli go po łbie i nie przestraszy się angstu/Gwiazdy Zagłady xD


Dobra, przyznaję się- jak przeczytałam "Daimon", to w pierwszej chwili myślałam, że to ten ognisty romans z Raguelem. Ale wtedy to by było w innym dziale. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jiraz
Eon


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ipswich, Uk
Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Śro 2:00, 29 Cze 2011    Temat postu:

NIe przeszkadzaj sobie, słodź *opala się w blasku chwały*, słodź dalejXD

Ano, Rafałek nie ma łatwo, ale poradzi sobie ze wszystkim, chłopak, twardy jest^^ A "najmłodszego brata" wzięłam z osobistego przekonania, że Rafał traktowany jest w ten własnie sposób przez pozostałych Archaniołów (albo był tak traktowny, gdy byli wszyscy piękni i młodzi^^) No bo przecież Michał zawsze staje w jego obronie, a Gabriel traktuje go z niejakim lekceważeniemXD A Razjel warczy na niego, jakby był niepewny swojego miejsca w stadzie (Razjel jest imho przedostatni najstarszyXD).

A ognisty romans z Raguelem rozszedł mi się trochę w szwach>_> muszę trochę mocniej poczytać o Raguelu... za mało o nim wiemXD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andate
archanioł


Dołączył: 11 Cze 2010
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: anielica/demonica

PostWysłany: Śro 21:48, 29 Cze 2011    Temat postu:

Rafałek jako najmłodszy brat? I like it! I jeszcze cała gromadka, czasami taktująca go z lekceważeniem, ale jednak troszcząca się o niego. Very Happy

A tego Raguela jestem diabelnie ciekawa, więc tym bardziej życzę Wena i innych potrzebnych w tym celu składników. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .:: SATOR ::. Strona Główna -> Fan fiction i fan art / Fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel & Download

Regulamin